Zgodnie z zasadami umieszczania reklam każda lokalizacja jest rozpatrywana indywidualnie w zależności od zagospodarowania pasa drogowego i charakteru drogi oraz pod względem zachowania warunków bezpieczeństwa ruchu drogowego. Jeśli te parametry są spełnione pozwalają na pozytywne rozpatrzenie wniosków i wydanie zgody - stwierdził sekretarz miasta Krzysztof Karpieszuk.
Dopiero po wyborach odpowiedział na zarzut radnego PiS Henryka Dębowskiego dotyczący banerów wyborczych posła PO Krzysztofa Truskolaskiego wiszących wiszą na przęsłach między jezdniami. Wysłał nam zdjęcie z przyłożoną do baneru metrówką. Okazało się, że ma 4 metry, a jak wynika z dostępnej w siedzibie zarządu dróg "Procedurze umieszczania reklam wyborczych w pasie drogowym" banery muszą mieć długość maksymalnie 2,5 m.
- Przyjęto też zasadę umieszczania reklam w odległości nie bliższej niż na trzecim przęśle ogrodzenia licząc od przejścia dla pieszych czy skrzyżowania. Choć każda lokalizacja reklam wyborczych rozpatrywana będzie indywidualnie i jest uzależniona od zagospodarowania pasa drogowego. W niektórych sytuacjach dopuszczone będzie umieszczanie reklam na wcześniejszych przęsłach - radny cytował na naszych łamach zapis procedury i stwierdzi, że banery Krzysztofa Truskolaskiego zamieszczone są bardzo często na pierwszych przęsłach.
Okazuje się, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurami. Krzysztof Karpieszuk stwierdził, że banery nie zagrażały też bezpieczeństwu ruchu drogowego.
- Tak jak mówiłem poprzednio, wszystkie banery były powieszone prawidłowo. Miałem na nie odpowiednie zgody z urzędu miejskiego. Zresztą to nie ja osobiście występowałem do magistratu, lecz zrobił to komitet wyborczy Koalicja Obywatelska. Procedura została zachowana. Gdyby było inaczej, nie przecież bym tych banerów nie powiesił - komentuje Krzysztof Truskolaski.
Przyznaje, że pojawił się zarzut jakoby jego ojciec podpisywał dokumenty. - Z tego co wiem, Tadeusz Truskolaski wyłączył się z tej sprawy i żadnych dokumentów związanych z płotkami między jezdniami nie podpisywał - podkreśla poseł.
Według niego Henryk Dębowski szukał sensacji i chciał mu zaszkodzić w kampanii. - Jak widać wyborcy się na to nie nabrali. Dostałem drugi wynik w mieście i trzeci w województwie - mówi Krzysztof Truskolaski.
Henryk Dębowski mówi, że to przykre, kiedy polityk, który w Polsce ma prawo stanowić, nawet nie nauczył się czytać procedury umieszczania reklam wyborczych, która obowiązuje w urzędzie i powinna być przestrzegana.
- Ze smutkiem przyjmuję komentarze posła Truskolaskiego, bo strach pomyśleć, jak mogą być załatwiane w związku z tym sprawy mieszkańców zarówno w biurze poselskim, jak w urzędzie miejskim - mówi radny.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?