Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polski Fritzl przed sądem. Grozi mu 15 lat

Magdalena Kuźmiuk
Policjanci wprowadzają do sądu Krzysztofa B. Oskarżony próbuje zasłaniać twarz.
Policjanci wprowadzają do sądu Krzysztofa B. Oskarżony próbuje zasłaniać twarz. Fot. Anatol Chomicz
Przez kilka lat regularnie gwałcił córkę. Więził ją, znęcał się, bił... Alicja urodziła mu dwoje dzieci. W piątek 47-letni Krzysztof B. stanął przed sądem. Nie przyznaje się do winy. W sądzie pojawiła się też 22-letnia dziś Alicja. Z dziennikarzami nie chciała rozmawiać.

Piątek, dochodzi godzina 9. Przed wejściem do największej sali rozpraw białostockiego sądu okręgowego tłum dziennikarzy, kilka ekip telewizyjnych. Za pół godziny rozpocznie się proces, na który czekają wszyscy od kilku ostatnich miesięcy.
Z białostockiego aresztu śledczego policjanci dowiozą 47-letniego Krzysztofa B. To on przez wiele lat gwałcił, bił, znęcał się nad własną córką, 22-letnią dziś Alicją. Dziewczyna urodziła mu dwoje dzieci.

Mija kwadrans. Na korytarzu, początkowo niezauważona przez nikogo, pojawia się Alicja. Siada na ławce. Ubrana na czarno, różowy płaszczyk. Jest smutna. Po chwili zostaje rozpoznana. - Co pani teraz czuje? Nienawidzi pani swojego ojca? Jak teraz wygląda pani życie? - pytają dziennikarze.

- Nie mam nic do powiedzenia - dziewczyna odwraca głowę. Nie rozmawia też z matką i swoim bratem. Znika za drzwiami sali rozpraw.

Sądowy korytarz zagrodzony jest już ławkami. Kordon policji. Wszyscy czekają na głównego oskarżonego - wyrodnego ojca. I pojawia się. Ojciec, który gwałcił swoją córkę. W jej pokoju, w swoim warsztacie, w lesie... Tak przez 6 lat. Który ma z nią dwoje dzieci. Mąż, który wiele razy podnosił rękę na żonę, Alicję i jej młodszego brata. Który znęcał się nad nimi, groził, że zabije, wyganiał z domu. Bił, więził...

- Alicja to moja własność i mogę z nią robić, co zechcę - oznajmił śledczym podczas przesłuchania.

Krzysztof B. - niski brunet, wąsy. Ubrany jest w dżinsy, żółto-niebieską ortalionową bluzę, w adidasach.

- Jest pan winny? Przeprosi pan córkę? - dziennikarze bombardują go pytaniami. Biegną korytarzem.

- Nie - pada krótka odpowiedź. (W śledztwie też nie przyznał się do winy. Twierdził, że córka godziła się na współżycie).

I oskarżony znika za drzwiami.

W końcu media zostają wpuszczone na salę rozpraw. 47-latek jest już na ławie oskarżenia, za szybą. Policjanci rozkuwają go. Tuż obok siedzi jego brat i dwóch znajomych - też oskarżeni. Zasłaniają twarze. To oni pomogli ojcu porwać dziewczynę z domu ukochanego i uwięzić ją. Odpowiedzą za przemoc i groźby.
Po przeciwnej stronie - córka Krzysztofa B., żona i jego syn.

Wchodzi sąd. Po chwili prokurator składa wniosek - wyłączenie jawności. I sąd się zgadza. Trzeba opuścić salę. Dziennikarze zwlekają. Robią ostatnie zdjęcia oskarżonemu, podsuwają mikrofony, kamery. Drzwi się zamykają. Na kilka godzin. Proces polskiego Josefa Fritzla, jak okrzyknęły go media, ruszył.

Po pięciu godzinach, tylnym wyjściem, w asyście policjantów, sąd opuszcza Alicja, jej matka i brat. Policja wyprowadza Krzysztofa B. Wychodzą obrońcy. To koniec na dziś. - Nie mogę ujawniać żadnych informacji - powiedział obrońca Krzysztofa B.
Wiadomo jednak, że wszyscy czterej oskarżeni złożyli wyjaśnienia. Na następnej rozprawie zeznawać będzie Alicja i jej matka, Teresa B. W piątek ona też nie chce rozmawiać z dziennikarzami.

Kolejny termin sąd wyznaczył na koniec kwietnia. Przypomnijmy, że proces Austriaka, Josefa Fritzla, który przez 24 lata przetrzymywał i gwałcił córkę, skończył się w czwartek, po czterech dniach!

Krzysztofowi B. grozi 15 lat więzienia - jeśli zostanie mu udowodniony napad. Jeśli "tylko" wieloletnie gwałty na córce - spędzi maksymalnie 12 lat w więzieniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny