Białystok a inwestycje. Mamy 8 miejsce w Polsce, ale całe Podlasie w ogonie

Opinia

Opinia

Wojciech Winogrodzki, prezes Podlaskiego Związku Pracodawców:

Z aktywnością młodych nie jest u nas źle - np. podlascy internauci należą do najbardziej aktywnych w kraju. A rozwój nowoczesnych form pracy - telepracy, pracy na odległość - to dobra droga do budowania konkurencyjności regionu.

Cieszy też dziesiąta pozycja stolicy naszego regionu w "złotej pięćdziesiątce powiatów“. Ale przedostatnia lokata Podlasia wśród województw zdolnych przyciągać kapitał z zewnątrz to już żaden powód do chwały. Gorsze noty w rankingu regionalnej atrakcyjności, opracowanym przez Szkołę Główną Handlową, dostało tylko woj. świętokrzyskie.

Nasze minusy

Co najbardziej ciągnie nas w dół? Jesteśmy mało atrakcyjnym potencjalnym rynkiem zbytu. Oznacza to, że nawet jeśli bogaty przedsiębiorca uruchomi u nas produkcję, to nie znajdzie na Podlasiu zbyt wielu klientów. Jest nas za mało, zarabiamy za mało i za mało odprowadzamy podatków do kasy miast czy gmin.

- Zawiniła trochę historia - uważa prof. Hanna Godlewska-Majkowska, wicedyrektor Instytutu Przedsiębiorstwa SGH i kierownik zespołu, który przygotował ranking atrakcyjności inwestycyjnej województw (oficjalna publikacja we wrześniu - dop. red.). - Przez lata Podlasie było regionem niedoinwestowanym, zubożyły je migracje do bogatszych regionów i za granicę.

Naszym minusem jest też rynek pracy, który niewiele ma do zaoferowania potencjalnym inwestorom. Najlepiej wykształceni i najbardziej przedsiębiorczy zdążyli już poszukać szczęścia na własną rękę, za granicą bądź w innych, bardziej dla nich atrakcyjnych, regionach.

- Głównie widać to w południowo-wschodniej części województwa - mówi prof. Godlewska-Majkowska. - Jeśli chcemy rozwijać wysokie technologie, potrzebni są pracownicy wykształceni, chłonni wiedzy i nastawieni na ciągłe dokształcanie się.

Gdzie władza dba o ludzi

Niska ocena "za całokształt“ nie oznacza jednak, że mamy wyłącznie słabe strony. Do argumentów przemawiających na naszą korzyść można zaliczyć jakość i warunki życia (mierzone m.in. dostępem do usług medycznych, liczbą komputerów podłączonych do Internetu).

- Ten czynnik ściąga instytucje otoczenia biznesu czy usługi oparte na wiedzy - mówi profesor.

Powyżej krajowej średniej wypadła też ocena naszej administracji. Mamy też więcej niż inne regiony terenów gotowych na przyjęcie inwestorów.

Rodzynki czy lokomotywy?

Cieszy też wysoka pozycja większych ośrodków miejskich - Białegostoku, Łomży czy Suwałk. Ich dynamika może pociągnąć za sobą rozwój nieco bardziej zapóźnionych okolic.

W pierwszej lidze najbardziej atrakcyjnych dla inwestorów gmin znalazły się: Wysokie Mazowieckie, Zambrów, Siemiatycze, Hajnówka. Klasę niżej, ale powyżej średniej krajowej, oceniono: Grajewo, Bielsk Podlaski, Sejny, Supraśl, Wasilków, Juchnowiec Kościelny i... Łapy. Białowieża, Narewka, Czarna Białostocka i Nowogród z kolei dostały wysokie noty za atrakcyjność turystyczną.

- To także wskazówka dla lokalnych władz - mówi prof. Godlewska-Majkowska. - Bo atrakcyjność inwestycyjną można skutecznie budować w oparciu o rozwój usług turystycznych i gastronomii.

Tylko trzeba zadbać o promocję. Bo choć mamy potencjał i możliwości rozwojowe, to trudno je będzie wykorzystać, jeśli świat o nich nie usłyszy.