Weekendowa czarna seria utonięć rozpoczęła się w miniony piątek. Wówczas policjanci z Wysokiego Mazowieckiego otrzymali sygnał o zdarzeniu, do którego doszło na terenie wyrobiska żwirowego w pobliżu wsi Wyszonki Błoń koło Klukowa w powiecie wysokomazowieckim.
- 41-letni mężczyzna, który prawdopodobnie wcześniej spożywał alkohol wszedł do zbiornika wodnego objętego zakazem kąpieli i zanurkował znikając pod powierzchnią wody i już się nie wynurzył - mówi Andrzej Baranowski, rzecznik podlaskich policjantów. - Jego ciało zostało wyłowione przez płetwonurka ze straży pożarnej. Reanimacja nie przyniosła rezultatu i lekarz stwierdził zgon.
Sygnał o kolejnym utonięciu dotarł do białostockich policjantów w sobotnie popołudnie. Tym razem do tragedii doszło w rzece Supraśl w Żółtkach koło Choroszczy.
- 51-letni mężczyzna, wraz z żoną kąpali się w rzece - mówi Andrzej Baranowski. - W pewnym momencie, w trakcie wychodzenia w wody kobieta zauważyła, że mąż, który pływał przy drugim brzegu, nie reaguje na jej wezwania i jest nieprzytomny. Kobieta wyciągnęła go na brzeg i rozpoczęła reanimację. Mimo jej wysiłków mężczyzny nie udało się uratować, a wezwany na miejsce zdarzenia lekarz stwierdził zgon 51-latka.
Jeszcze tego samego dnia wieczorem wydarzył się kolejny dramat w zbiorniku wodnym tzw. gliniance w miejscowości Letniki koło Dobrzyniewa Dużego.
- Czworo znajomych wypoczywało nad wodą najprawdopodobniej wcześniej spożywając alkohol - mówi rzecznik podlaskiej policji. - W pewnym momencie jeden z nich - 49-latek z brzegu, z wystającej skarpy wskoczył do wody i zaczął się topić. Znikającego w toni mężczyznę dostrzegli jego towarzysze, którzy ruszyli na pomoc. Po poszukiwaniach wyciągnęli ciało kolegi na brzeg i zaczęli reanimację. Ich zabiegi okazały się bezskuteczne, a wezwany na miejsce lekarz stwierdził zgon wskazując jego prawdopodobną przyczynę - utonięcie.
Niestety okazało się również, że nie była to ostatnia weekendowa tragedia związana z kąpielami. Dzisiaj przed godziną 14 kolejny wodny dramat rozegrał się nad Zalewem nr 2 w Siemiatyczach.
- W pewnym momencie 63-letnia kobieta zauważyła, że jej starszy o rok mąż wypłynął poza teren wyznaczonego kąpieliska a niedługo potem zniknął pod powierzchnią wody - mówi Andrzej Baranowski. - Widząc to kobieta zaalarmowała ratowników z pobliskiego kąpieliska oraz dyżurnego siemiatyckiej komendy policji, który powiadomił o tym również pogotowie i straż pożarną. Zaalarmowani ratownicy razem ze strażakami wyciągnęli z wody nieprzytomnego 64-latka. Niestety, mimo wysiłków załogi karetki pogotowia mężczyzny nie udało się uratować.
Podlascy policjanci przestrzegają przed lekkomyślnością oraz apelują o rozwagę i rozsądek nad wodą. Nie zawsze można trafić na ratownika medycznego, który w krytycznej chwili może uratować nam życie. Tak był w piątek w Supraślu: Plaża miejska. Janusz Chomik uratował topiącego się mężczyznę
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?