Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stalking: Nękanie przez sms. Groził jej śmiercią.

Magdalena Kuźmiuk
Co robić, gdy staniemy się ofiarą uporczywego nękania, ktoś będzie nam groził i szantażował? Odpowiedź jest krótka: powinniśmy od razu zgłosić to na policję. Nie można dać się zastraszyć.
Co robić, gdy staniemy się ofiarą uporczywego nękania, ktoś będzie nam groził i szantażował? Odpowiedź jest krótka: powinniśmy od razu zgłosić to na policję. Nie można dać się zastraszyć. Wojciech Wojtkielewicz
Kończysz byt na tym świecie. Już jesteś skończona. Wywiozę cię do lasu. Oszpecę ci buźkę. Nie mam litości - w ciągu kilku dni Adrian wysłał Ewelinie ponad sto takich sms-ów. Szybko został namierzony i wkrótce stanie przed sądem. Jak wynika z policyjnych statystyk, wykrywalność tego typu przestępstw wynosi blisko 95 procent.

Ewelina, 21 lat, mieszka z rodzicami pod Białymstokiem, uczy się i pracuje. Adrian Z., także 21 lat, białostoczanin, z rozbitej rodziny, nie uczy się, nie pracuje. Ma bogatą kartotekę kryminalną - karany za rozboje, pobicie.

I właśnie ta kryminalna przeszłość chłopaka była jednym z powodów rozstania Eweliny z Adrianem. Po zerwaniu para nie utrzymywała kontaktów. Czasem tylko Adrian wysłał byłej ukochanej wiadomości przez internet. Do czasu aż postanowił ją odwiedzić. Przyjechał do niej do domu na początku tego roku. Ewelina nie chciała z nim rozmawiać, ale on wprosił się do środka. Chciał, by znowu się spotykali.

Jestem chłopak bez serca

Kiedy Ewelina nie podjęła znajomości, Adrian po jakimś czasie zaczął wysyłać natarczywe sms-y. Groził jej pozbawieniem życia, okaleczeniem.

- Mogę za chwilę być pod twymi drzwiami i wierz mi, że wyciągnę cię z twojego domu za kudły, nie patrząc na twoich rodziców, pojedziesz do lasu. Chcesz tego? - napisał w jednym.
Szantażował, że jeśli Ewelina pokaże te wpisy rodzicom lub pójdzie na policję, to "musi się liczyć z tym, że kończy byt na tym świecie w tak młodym wieku".

- Wiem, gdzie pracujesz. Wiem, gdzie mieszkasz. Nie bądź zdziwiona, jak ktoś cię odwiedzi. Jestem chłopak bez serca i nie mam litości. Suk..., już jesteś skończona - Adrian coraz ostrzej odgrażał się byłej dziewczynie.

Na tym jednak nie poprzestał. W kolejnych wiadomościach zażądał, by Ewelina dała mu 150 złotych. Potem chciał już 200 złotych. Pisał, że nie ma w domu co jeść. Że ona nie wie, co to znaczy bieda. Zarzekał się, że gdyby to Ewelina zwróciła się do niego z prośbą o pieniądze, to on dałby jej tyle, ile by chciała. Dziewczyna w końcu się zgodziła. Adrian zażądał, by pieniądze wysłała pocztą. Poinstruował ją nawet, jak ma wypełnić przekaz.

Ewelina nie miała jednak takiej kwoty, więc sama musiała pożyczyć. Zwróciła się do sąsiadki. Koleżanka poradziła jej, żeby przestała odpowiadać na sms-y Adriana, a tym bardziej nie dawała mu żadnych pieniędzy. Bo będzie żądał coraz więcej. Doradziła też, by dziewczyna zgłosiła się na policję.
Gdy Ewelina przestała odpisywać, Adrian zaczął być wulgarny i ją straszył.

- Jadę po ciebie z kosą i oszpecę ci buźkę. Będę to robił najdłużej, jak się da, żebyś krzyczała, żebyś czuła tragiczny ból. A na koniec obsypię ci te rany solą - pisał w kolejnym sms-ie.

Stalker trafił do aresztu

Ewelina bała się byłego chłopaka. Znała jego przeszłość. Sam jej opowiadał, że był karany i że został uznany za niepoczytalnego.

- Ewelina była roztrzęsiona, często płakała. Stwierdziła, że nie będzie wychodzić z domu, bo się boi. Były chłopak jej groził - opowiadała jedna z koleżanek 21-latki.

W końcu Ewelina zdecydowała się zgłosić sprawę na policję. To było w połowie stycznia. Policjanci bardzo szybko namierzyli i zatrzymali Adriana Z.

- Już po przeczytaniu wstępnych materiałów, jakie zgromadziliśmy, ta sprawa wyglądała bardzo poważnie - przyznaje Urszula Sieńczyło, szefowa Prokuratury Rejonowej w Białymstoku, która prowadziła śledztwo w tej sprawie.

Po analizie wysłanych SMS-ów i bilingów telefonicznych, śledczy wystąpili do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie Adriana Z.

- Proszę mnie nie zamykać. Mam dziewczynę, opiekuję się nią i jej dzieckiem, które pokochałem jak własne - kajał się Adrian Z. na posiedzeniu aresztowym.

Sąd postanowił wtedy, że na trzy miesiące mężczyzna trafi do szpitala psychiatrycznego. Zachodziło bowiem podejrzenie, że może być chory. Na początku lutego został jednak przetransportowany do aresztu śledczego przy ulicy Kopernika. Za kratami przebywa do dziś. Biegli nie stwierdzili żadnej choroby psychicznej. W chwili popełniania przestępstw Adrian Z. był świadomy tego, co robi i jakie mogą być konsekwencje jego zachowania.

Stalking: Grozi mu dziesięć lat więzienia

W akcie oskarżenia, który trafił już do Sądu Rejonowego w Białymstoku, prokuratura oskarżyła Adriana Z. o dwa przestępstwa: usiłowanie wymuszenia rozbójniczego i kierowanie w stronę pokrzywdzonej 21-latki gróźb karalnych.

- Za pierwszy z czynów oskarżonemu grozi kara pozbawienia wolności od roku do 10 lat, zaś za drugi kara grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2 - mówi prokurator Urszula Sieńczyło.

Śledczy nie zarzucili mężczyźnie stalkingu, bo w styczniu, kiedy miały miejsce te wydarzenia, w kodeksie karnym nie było jeszcze takiego przestępstwa. Pod koniec marca prezydent Bronisław Komorowski podpisał nowelizację kodeksu karnego, która za stalking przewiduje kary więzienia.

W czasie śledztwa Adrian Z. nie przyznał się do winy. Twierdził, że sms-y były tylko prośbami o pożyczenie gotówki na jedzenie, bo miał w domu pustą lodówkę.

- Nie zamierzałem zrobić jej krzywdy - zarzekał się w rozmowie z prokuratorem. - Wcześniej była moją dziewczyną, a poza tym jest kobietą i dla mnie to żaden zawodnik.

Oskarżony 21-latek zaprzeczał też, by komukolwiek groził.

- Mam świadomość, że mam bogatą kartę karną, ale nie oznacza to jeszcze, że jestem złym człowiekiem - bronił się Adrian Z.

Jego proces ruszy 29 kwietnia.

Nie pozostanie bezkarny

Wiele osób, które próbują kogoś zastraszać, jest przekonanych, że w anonimowym na pozór internecie lub korzystając z niezarejestrowanych telefonów, pozostanie bezkarnymi. Nic bardziej mylnego.

- Doświadczenie, na kanwie tej historii, uczy, że nie są to sprawy nie do wykrycia. Istnieją możliwości procesowe, jak i techniczne, które pozwalają szybko dotrzeć do sprawcy - rozwiewa złudzenia Urszula Sieńczyło.

Policyjne statystki tylko to potwierdzają.

- W ubiegłym roku na terenie całego województwa stwierdziliśmy około 550 zdarzeń związanych z groźbami karalnymi. Wykrywalność tego typu przestępstw wynosi blisko 95 procent - przyznaje mł. asp. Kamil Sorko z zespołu prasowego podlaskiej policji.

Co robić, gdy staniemy się ofiarą uporczywego nękania, czy, nie daj Boże, ktoś będzie nam groził, a groźba ta wzbudzi w nas poczucie, że może zostać spełniona? Odpowiedź jest krótka: powinniśmy od razu zgłosić to na policję.

- Nie można dawać przyzwolenia na takie zachowania. Nie można dać się zastraszać - mówi prokurator Sieńczyło.

I radzi, żeby nie dawać szantażystom żadnych pieniędzy. To prawie pewne, że jedna wpłata spowodowałaby kolejne próby wymuszeń.

- Takie sytuacje zaczynają się już w szkole. Dlatego trzeba uświadamiać młodzież - uważa Urszula Sieńczyło.

Imię pokrzywdzonej zmieniliśmy

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny