Jagiellonia rozegrała dotąd sześć spotkań ligowych, cztery w kwalifikacjach Europy i jedno w Pucharze Polski. W tym czasie mniej lub bardziej poważnych urazów doznali: Piotr Tomasik, Jacek Góralski, Przemysław Mystkowski, Arvydas Novikovas, Taras Romanczuk i Fedor Cernych. Średnio zatem co dwa spotkania trenerowi Ireneuszowi Mamrotowi wypada jakiś piłkarz.
Już przed sezonem nie było wcale różowo, bo na mistrzostwach Europy do lat 21 kontuzji doznał Przemysław Frankowski. Okazała się ona groźniejsza niż początkowo przypuszczano i skrzydłowy żółto-czerwonych wrócił do gry dopiero w minioną sobotę, w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław. Niewiele krócej trwała przerwa w występach Karola Świderskiego, a obrońca Marek Wasiluk dotąd nie wrócił na boisko.
Już inauguracja przyniosła poważne osłabienie. 29 czerwca, W meczu kwalifikacji LE w gruzińskim Kutaisi przeciwko Dinamo Batumi przeskakujący nad rywalem Piotr Tomasik wylądował tak nieszczęśliwie, że doznał kontuzji nogi. Na szczęście lewy defensor wrócił już do treningów i rywalizacja na tej pozycji wzrośnie.
- Jeśli będę miał do dyspozycji zdrowych Tomasika i Guilherme to będzie to chyba najmocniejsza para lewych obrońców w lidze - zapowiadał jeszcze przed sezonem trener Mamrot.
Jego życzeniu stanie się zadość, bo - jak informuje szkoleniowiec - Tomasik będzie brany pod uwagę przy ustalaniu kadry na najbliższy mecz ligowy z Piastem Gliwice.
Potem kontuzje posypały się jak z rękawa. W meczu kwalifikacji LE z Gabalą urazu doznał Góralski. Jak się okazało, starcie 13 lipca w Azerbejdżanie było ostatnim występem Góral w Jagiellonii. Po dojściu do siebie reprezentant Polski został sprzedany do bułgarskiego Łudogorca Razgrad.
W rewanżowej potyczce z Gabalą już w pierwszej połowie do gry zdolny nie był Mystkowski. W ekstraklasie na początku pech omijał białostoczan, ale niedawno sobie o nich przypomniał, atakując białostockich obcokrajowców. 13 sierpnia w Kielcach kontuzji doznał Arvydas Novikovas, a w ostatniej potyczce ze Śląskiem o zmiany poprosili Taras Romanczuk i Fedor Cernych.
Dwaj ostatni mogą mówić o podwójnym pechu, bo nie dość, że ostatnio zasygnalizowali zwyżkę formy, to głośno mówiło się o ich odejściu jeszcze w tym okienku transferowym. O ile Litwin Cernych powinien wrócić już na najbliższe spotkanie, to przerwa Romanczuka potrwa kilka tygodni. Tymczasem Ukraińcem bardzo poważne zainteresowane są podobno kluby z Węgier i Turcji.
- Mam nadzieję, że Taras szybko wróci do gry, a co do jego transferu, to ze zdziwieniem czytam rewelacje na ten temat, bo w klubie nie ma żadnej oferty - mówi prezes Jagiellonii Cezary Kulesza.
W każdym razie naszej drużynie wypada życzyć, by pech o niej jak najszybciej zapomniał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?