To już nie tajemnica, że był Wojskowy Obóz Specjalny nr 6 w Czerwonym Borze. Pisali o tym dziennikarze, kiedy śmiałości nabrali bohaterowie tamtych wypadków. Ale jest kolejna okazja, by wrócić do wspomnień. Byli opozycjoniści spotkali się ostatnio w Lublinie. Zażądali, by prokurator postawił w stan oskarżenia mocodawców tej komunistycznej zbrodni, bo oni wizyty na Podlasiu nie wspominają dobrze.
Dotarliśmy do kilkudziesięciu działaczy Solidarności z Lubelszczyzny, którzy w październiku 1982 roku zostali powołani do wojska. 2 listopada wyjechali w nieznane. W sumie w Czerwonym Borze skoszarowano pół tysiąca opozycjonistów z całej Polski. Zamieszkali w nieogrzewanych bydlęcych wagonach, codziennie byli przesłuchiwani przez oficerów WSW i nakłaniani do współpracy.
Zapomnijcie o powrocie do domu, słyszeli od "żołnierzy". Na poligonie stacjonują radzieckie wojska. Zrobią wam tu drugi Katyń.
- Nigdy nie zapomnimy tego, co nas spotkało w 1982 roku w Czerwonym Borze - mówi Józef Godlewski, prezes Krajowego Stowarzyszenia Osób Represjonowanych w Wojskowych Obozach Specjalnych. - To hańba polskiego wojska. Pod płaszczykiem wojskowych ćwiczeń zafundowano nam wyjątkowo ciężkie internowanie.
Obóz internowania
Oficjalna nazwa: Wojskowy Obóz Specjalny nr 6 w Czerwonym Borze. Ale po pierwszych przesłuchaniach nikt nie miał wątpliwości: to wojskowy obóz internowania. Prawdopodobnie jeden z kilku lub kilkunastu z całej sieci wojskowych "gułagów", stylizowanych na leśne garnizony, gdzie przetrzymywano działaczy Solidarności. Ale o tym nikt jeszcze wtedy nie wiedział.
Pierwszy miesiąc upłynął "powołanym do wojska" w absolutnej izolacji od świata. Żadnych paczek, listów, przepustek, nawet wyjść do pobliskiej wsi Wygoda. Do bydlęcych wagonów stopniowo wpuszczano "kapusiów", którzy próbowali wkraść się w łaski żołnierzy i znaleźć "haka". Przesłuchania przeplatały się z budowaniem śnieżnej drogi.
- Dowodzili nami młodzi podporucznicy, którym powiedziano, że jadą na niebezpieczną misję, podczas której będą mieli do czynienia z groźnymi przestępcami. Więc muszą być ostrzy - wspomina Władysław Kuś ze Świdnika. - Chodziło o to, żeby nas trochę przeczołgać, upokorzyć, zastraszyć.
Zakopałem tam pamiątki
"Ćwiczenia" zakończyły się na początku lutego 1983 roku. Dowiedzieli się, że mają kilka minut na spakowanie i wymarsz na stację. Padła komenda: O tym, co tu było, nikomu ani słowa.
Zjazd
Ale historia przypomniała o sobie ćwierć wieku później. Po artykule "Czerwony Bór. Polski gułag '82" zgłaszają się kolejne osoby, które zamknięto w specjalnych obozach wojskowych w kilku miejscach w Polsce.
- Zaczęliśmy się ze sobą kontaktować i nie mieliśmy wątpliwości, że pora przerwać milczenie - mówi opozycjonista Paweł Durakiewicz. - Chcieliśmy rozgryźć do końca tajemnicę specjalnych obozów wojskowych. I znaleźć ludzi, którzy w podobny sposób byli więzieni w innych miejscach.
W grudniu 2007 roku odbył się w Lublinie I Zjazd Weteranów Specjalnych Obozów '82-’83. Z całej Polski przyjechało ok. 100 byłych opozycjonistów, którzy zimą 1982 roku dostali powołanie do wojska. Zostali wywiezieni do czterech różnych obozów: w Czerwonym Borze, Budowie, Chełmie i Czarnem. Z Lubelszczyzny najwięcej osób trafiło do Czerwonego Boru, a także do Budowa koło Złocieńca (Koszalińskie).
Podczas zjazdu na jaw zaczęły wychodzić nowe fakty i okoliczności wojskowej akcji '82 roku. Zapadła decyzja: Powołujemy do życia Krajowe Stowarzyszenie Osób Represjonowanych w Wojskowych Obozach Specjalnych. Jego prezesem został Józef Godlewski.
- Do sądu w Lublinie skierowałem wniosek o uznanie obozu w Czerwonym Borze za zakamuflowaną formę internowania. Namawiam kolegów, by poszli moim śladem - mówi Godlewski. - Chcę, by sprawiedliwości stało się wreszcie zadość.
Kto jest winien
Po zjeździe w Lublinie Leszek Jaronowski stworzył specjalny portal, służący do kontaktów między byłymi "żołnierzami" z poszczególnych obozów. A Józef Godlewski zajął się pracą Krajowego Stowarzyszenia Osób Represjonowanych w Wojskowych Obozach Specjalnych.
- Właśnie jesteśmy po pierwszym posiedzeniu zarządu. Postanowiliśmy wystąpić do WKO o udostępnienie listy osób zamkniętych w wojskowych obozach specjalnych. Zwrócimy się też do prokuratorów z Instytutu Pamięci Narodowej, by pociągnęli do odpowiedzialności ówczesnych ministrów MON i MSW - wylicza Godlewski.
Tymczasem Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu w IPN Białystok już rok temu wszczęła śledztwo w sprawie komunistycznej zbrodni, polegającej na fizycznym i psychicznym znęcaniu się nad żołnierzami zamkniętymi w Czerwonym Borze w 1982 roku. - Już po pierwszych przesłuchaniach wiemy, że w Czerwonym Borze przebywali ludzie, którzy absolutnie nie nadawali się do tego, by być żołnierzami - mówi prok. Zbigniew Kulikowski, naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku.
Prowadząca śledztwo prokurator Katarzyna Opacka jeździ po całej Polsce, szukając świadków zbrodni w Czerwonym Borze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?