Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy z powiększenia Białowieskiego Parku wyniknie coś dobrego? Mieszkańcy mają wątpliwości

Aneta Boruch
W ubiegły piątek w miasteczku pokazał się minister środowiska Maciej Nowicki. I powiedział, że chciałby powiększyć Białowieski Park Narodowy. Trzy razy, czyli z 10 do 30 tysięcy hektarów. W zamian obiecał, że do regionu trafi nawet 200 milionów złotych na różne inwestycje.
W ubiegły piątek w miasteczku pokazał się minister środowiska Maciej Nowicki. I powiedział, że chciałby powiększyć Białowieski Park Narodowy. Trzy razy, czyli z 10 do 30 tysięcy hektarów. W zamian obiecał, że do regionu trafi nawet 200 milionów złotych na różne inwestycje. Fot. Bogusław F. Skok
Ludzie: Z większą puszczą lepiej nam nie będzie. Władza lokalna: Nie chcemy po raz kolejny być wystawieni do wiatru! To pierwsze reakcje na wiadomość, że Białowieski Park Narodowy ma być trzy razy większy.

A po co nam to potrzebne? - pyta, siedząc w ogrodzie swojego domu w Białowieży, Wincenty Buszko. - Jak zrobią wszędzie park, to gdzie po drzewo będziem jeździć? Naokoło, aż za Boćki, czy gdzie? Dla takiego ministra zrobić coś takiego to prosta sprawa, a my tu, biedni, co zrobimy? Oni niby duże pieniądze dla gminy dają. Zrobią za to chodniki i będzie po pieniądzach.

Tylko ten las i las

Dużo pytań i sobie, i władzy od tygodnia zadają mieszkańcy Białowieży i okolic. W ubiegły piątek w miasteczku pokazał się minister środowiska Maciej Nowicki. I powiedział, że chciałby powiększyć Białowieski Park Narodowy. Trzy razy, czyli z 10 do 30 tysięcy hektarów. W zamian obiecał, że do regionu trafi nawet 200 milionów złotych na różne inwestycje.

Minister wyjechał, miejscowi zostali. I zaczęli się zastanawiać. Zgodzić się na to powiększanie czy nie? Większość się do tego nie pali.

- Do lasu teraz możemy pójść i po jagody, i po drzewo, i po co nam ten park? - mówi Zinaida Kośko, siedząc na przystanku PKS w Narewce. - No niby piękna ta nasza puszcza, ale żeby tak od razu wszędzie te parki ścisłe robić, to nie za dobry pomysł. Ludzi tu coraz mniej, młodzi uciekają, bo z pracą jest tragicznie. A starsi co? Za eksponaty będą robić?

Zinaidzie Matysiuk z Kolonii Pręty ta puszcza to już nawet zbrzydła. Całe życie w niej spędziła.

- Ja prawie w samym parku mieszkam - mówi. - A dosyć już tego parku, ile to można? Dziki gospodarstwa prowadzić nam nie dają. Żubry pod sam dom podchodzą. Jak dzieci poprzyjeżdżają z Białegostoku, to chodzą i filmują. I się zachwycają, że tak tu fajnie. A ja mówię: jak tu byś pomieszkał rok, dwa czy pięć, to wtedy byśmy zobaczyli, czy to tak fajnie.

Maria Waszkiewicz z Białowieży, która prowadzi kwatery agroturystyczne, nie wierzy, że z powiększenia parku dla miejscowych wyniknie coś dobrego.

- Nam będzie źle, bo będzie mniejsze zezwolenie na pozyskiwanie drewna i budulcowego, i opałowego - przekonana jest pani Maria. - A turystów na pewno z tego powiększenia więcej nie będzie, bo oni i tak będą chodzić po tym samym terenie, co teraz. No chyba że naprawdę władze rozszerzą tę agroturystykę, ale my jeszcze nic o tym nie wiemy. Agroturystykę to każdy sobie rozwija na własnym podwórku. Niby gmina ma dostać jakieś pieniądze, ale czy rzeczywiście dadzą tyle, ile obiecują, to też nie wiadomo.

Zdaniem Waszkiewicz, w Białowieży jest sporo do zrobienia. Park miejski, który mógłby stać się kolejnym wabikiem na turystów, jest zaniedbany, stawy też proszą się o to, by się nimi zająć. Ale stawy należą do Białowieskiego Parku, a ten jest biedny i nie stać go nawet na posprzątanie.

- Park nie ma pieniędzy, by samemu coś robić, a z drugiej strony, nie pozwoli gminie się wtrącać i to jest takie zamknięte koło - ubolewa Waszkiewicz. - Dlatego turyści przyjeżdżają, posiedzą kilka dni i uciekają, bo nie mają tu co robić. Tylko ten las i las.

Do wiatru wystawić się nie damy!

Puszcza jest tutaj od zawsze, jest starsza od historii osadnictwa na tym terenie. Kiedyś była prawdziwą żywicielką tego regionu. Hajnówka rozwinęła się, bo surowca w postaci drewna wokół było mnóstwo. Samo Hajnowskie Przedsiębiorstwo Przemysłu Drzewnego w najlepszych czasach zatrudniało około 2,5 tysiąca ludzi. A teraz kilkaset.

Bo z czasem, kiedy standardy ochrony przyrody się podnosiły, drewna było coraz mniej, podobnie jak zakładów, które zajmowały się jego przeróbką. W tej chwili surowiec sprowadzany jest z zagranicy, z innych regionów kraju. Za to prób powiększenia parku jest coraz więcej. Jedne udane, inne niekoniecznie.

W roku 1994, za czasów, gdy premierem był Włodzimierz Cimoszewicz, rozszerzono park na północ o tzw. obwód Hwoźna. Wtedy również zostało podpisane porozumienie o rekompensatach z powodu utraty podatku leśnego itp. Ale wkrótce władza się zmieniła i później nikt już tych zobowiązań nie zrealizował.

- Dlatego samorządy do nowego pomysłu podchodzą sceptycznie, bo nie chcą po raz kolejny być wystawione do wiatru - nie ukrywa Włodzimierz Pietroczuk, starosta hajnowski.

Później była pamiętna sytuacja z ministrem Antonim Tokarczukiem i słynna kanonada jajkami w ministra. Tokarczuk miesiąc później wycofał się z pomysłu powiększania parku narodowego. Zdaniem miejscowych samorządowców, to był doskonały przykład tego, jak nie należy załatwiać sprawy, bo pan minister przyjechał, wyszedł do ludzi i powiedział, że decyzje już zapadły.

W kolejnych latach też nie brakowało pomysłów na puszczę. Prezydent Kaczyński powołał nawet specjalny zespół do opracowania zasad zarządzania Puszczą Białowieską, który też postulował poszerzenie parku. Powstało nawet potężne opracowanie ze stosownymi projektami ustaw. Ale utknęło gdzieś w urzędniczych szufladach.

To dlatego miejscowe władze na spokojnie podchodzą teraz do inicjatywy ministra Nowickiego. Choć doceniają styl, w którym z nią wychodzi, czyli to, że chce z miejscowymi rozmawiać i nie próbuje niczego narzucać siłą.

Ale potrafią też doskonale liczyć. I rachunki nie wypadają dla ministra korzystnie. Z szybkich obliczeń starosty Pietroczuka wynika, że takiej w miarę pewnej kasy na samorządowe inwestycje w powiecie hajnowskim jest około 117 milionów. A nie 200, jak stwierdził minister.

- Ten pakiet jest troszeczkę niepotrzebnie rozdmuchiwany - uważa Włodzimierz Pietroczuk. - Mówi się np. o projekcie związanym z poprawą dostępności komunikacyjnej, opiewającym na kwotę 11,4 miliona franków szwajcarskich. To projekt, który to my, starostwo powiatowe, złożyliśmy już w marcu tego roku do Funduszu Współpracy Polsko-Szwajcarskiej. Cieszymy się bardzo, że minister nam zakomunikował, że jest on zakwalifikowany do dofinansowania. Ale to dopiero początek drogi do zdobycia tych pieniędzy.

A droga ta nie będzie prosta. Bo linia kolei z Hajnówki do Białowieży, na którą mają być przeznaczone szwajcarskie franki, przebiegać ma przez puszczę, przez ewentualnie poszerzony park narodowy. Trzeba do tego jeszcze zrobić dokumentację techniczną, zdobyć opinię o oddziaływaniu tej inwestycji na środowisko, zrobić studium wykonalności. Pieniądze, jeśli te wszystkie warunki zostaną spełnione, mogą przyjść dopiero w połowie przyszłego roku. - I boję się, że ten pakiet zostanie rozdmuchany tak, że stracimy szansę na zdobywanie pieniędzy, bo jak to w życiu, nikt nie chce obdarowywać bogatych - perspektywicznie podchodzi Pietroczuk. - Będą nam mówić: wy i tak już macie.

Jak już mowa o pieniądzach, to trzeba pamiętać też, że większy park to większe koszty jego funkcjonowania. Budżet państwa musi więc zapewnić mu więcej pieniędzy, w tym także na odszkodowania wyrządzane przez zwierzęta na polach rolników. Na konferencji z ministrem jedna z mieszkanek przypuszczańskiej wsi zadała oficjelom proste pytanie: Kiedy ja dostanę odszkodowanie za szkody, które wyrządziły mi żubry? Byli u niej specjaliści, ocenili, że narozrabiały żubry, wyliczono odszkodowanie. Ale pieniędzy nie ma do dziś, bo park po prostu ich nie ma.

Bo las podchodzi pod płot

Jeśli chodzi o miejsca pracy dla mieszkańców tego regionu, to jest już z nimi na tyle źle, że gorzej być nie powinno.

- Myślę, że niewielu ludzi straci pracę - spodziewa się starosta Pietroczuk. - Część leśników przejdzie do innego nadleśnictwa, część do parku. Stracić mogą też ci, którzy prowadzą zakłady usługowe na rzecz leśnictwa, np. wycinkę drzew.

Na razie nikt nie chce przesądzać, jak skończy się kolejne podejście do poszerzenia parku narodowego. W czasie wakacji będą trwały konsultacje z mieszkańcami. Formalnie decyzja leży w rękach rad dwóch gmin: Białowieży i Narewki, bo to na ich terenie park ma być powiększany. - - My tu i tak mieszkamy jak na leśnej polanie - mówi Grzegorz Sajewicz ze wsi Nowosady. - Jeszcze kilkadziesiąt lat temu tu, za płotem, były pola uprawne, a teraz las już tu podchodzi. Puszcza wraca na swoje miejsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny