Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białystok. Upozorował zamach na siebie ryzykując życie innych? Prokuratura domaga się roku więzienia w zawieszeniu

Izabela Krzewska
Izabela Krzewska
- Przepraszam. Wiem, że głupio zrobiłem. Dałem się wmanewrować. Wnoszę o jak najłagodniejszy wymiar kary - mówił w ostatnim słowie Sylwester F. (na zdj. z lewej). Drugi oskarżony prosił sąd o uniewinnienie. Obaj odpowiadają z wolnej stopy
- Przepraszam. Wiem, że głupio zrobiłem. Dałem się wmanewrować. Wnoszę o jak najłagodniejszy wymiar kary - mówił w ostatnim słowie Sylwester F. (na zdj. z lewej). Drugi oskarżony prosił sąd o uniewinnienie. Obaj odpowiadają z wolnej stopy Izabela Krzewska/ Polska Press
Prymitywny ładunek, złożony m.in. z petard hukowych, zdetonowano zdalnie w pasażu przy ul. Warszawskiej. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Konstruktor "bomby" i drugi mężczyzna, który zdaniem śledczych zlecił podłożenie jej w swoim gabinecie, są oskarżeni o sprowadzenie ryzyka zdarzenia zagrażającego życiu wielu osób i mieniu w wielkich rozmiarach. Grozi za to nawet 8 lat więzienia.

Po ponad 3 latach od zdarzenia, w środę wreszcie zakończył się proces w tej sprawie. Prokuratura, przekonana o winie oskarżonych, domaga się dla nich kary 12 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Jeden z oskarżonych to Roman L. - administrator pasażu i kilku wspólnot mieszkaniowych, który w akcie oskarżenia wskazany jest jako inicjator, a zarazem cel rzekomego zamachu. Drugi to Sylwester F. - pracownik sklepu komputerowego mieszczącego się w tym samym budynku. 36-latek od początku współpracował z organami ścigania i wskazał wspólnika. Już dzień po eksplozji sam zgłosił się do CBŚP. Wyjaśnił, że urządzenie zbudował z petard hukowych, plastikowych butelek z benzyną, przewodów elektrycznych i zdalnie sterowanego włącznika elektrycznego. Twierdził, że od Romana L. dostał zwrot kosztów zakupów oraz 300 złotych za usługę i to on zdalnie detonował ładunek. Dlaczego L. miałby pozorować atak na siebie? Według współoskarżonego chciał wywołać rozgłos i współczucie ze strony właścicieli administrowanych przez niego budynków, a którzy mieli do niego pretensje.

Czytaj też: Wygoda. Znaleziono niewybuch. Potrzebna była ewakuacja mieszkańców [ZDJĘCIA]

Roman L. twierdzi, że to pomówienia. Nie przyznaje się do winy, a jego obrońca wnosił o oczyszczenie z zarzutów. W obszernej mowie końcowej podważał rzekome dowody winy jego klienta, a przede wszystkim wiarygodność F. Ciąży na nim bowiem nadal nieprawomocny, ale skazujący wyrok za fałszowanie dokumentów, w tym faktur za wykonane usług na rzecz wspólnoty mieszkaniowej administrowanej przez Romana L. Zdaniem adw. Mariusza Truszkowskiego to właśnie Sylwester F. miał powody, aby zaszkodzić administratorowi, który zwrócił uwagę zarządu na nieprawidłowości. Wskazany motyw przestępstwa także jest nieprawdopodobny, bowiem przesłuchani członkowie wspólnot mieszkaniowych nie mieli zastrzeżeń do pracy L. Mimo prokuratorskich zarzutów, nikt też nie rozwiązał z nim umowy na administrowanie. W dodatku, Sylwester F. w momencie wybuchu był w budynku, i sam mógł zdetonować ładunek.

- Pan Roman L był bezpośrednim świadkiem, a śmiem twierdzić - ofiarą tego przestępstwa. Dziękować Bogu, że nic mu się większego nie stało - podkreślał obrońca.

Do zdarzenia doszło 3 września 2018 r. w pomieszczeniu administracyjnym w budynku przy ul. Warszawskiej 21. Było to około godziny 15. Wkrótce potem 66-letni Roman L. zeznał policji, że kiedy odchodził od biurka usłyszał za swoimi plecami pięć wybuchów, a pod meblem znalazł fragmenty jakiś materiałów.

Pirotechnicy znaleźli ładunek skonstruowany z łatwopalnych materiałów. Domowej roboty urządzenie nie zadziałało do końca. Wybuchły tylko petardy. W przypadku rozerwania butelek z benzyną prawdopodobnie doszłoby do pożaru - stwierdził biegły z zakresu ochrony przeciwpożarowej. Mogły być też ofiary. Wynikało to zdaniem eksperta z rodzaju użytych materiałów, ich umiejscowienie, a także rozkładu konstrukcyjnego pomieszczeń.

Zobacz także: Matura 2019. Alarmy bombowe w Białymstoku, Łomży, Suwałkach, Białowieży i Hajnówce. Szkoły były sprawdzane przez policję

Obrońca Sylwestra F. twierdzi, że nie był to ładunek wybuchowy, ale taki, który "narobi dużo huku i dymu".

- Od samego początku zamiarem ani jednego ani drugiego z oskarżonych nie było spowodowanie pożaru, zniszczenia budynku czy też spowodowanie uszkodzenia ciała - zaznaczała adw. Urszula Dubieniecka-Kiszło.

Co do kary, wnosiła o wymierzenie F. kary z nadzwyczajnym złagodzeniem. Powodem ma być postawa jej klienta w śledztwie, współpraca z organami ścigania i wyrażona skrucha. Mężczyzna zobowiązał się m.in. do naprawienia szkód w pomieszczeniu, gdzie doszło do wybuchu oraz do nieodpłatnych prac naprawczych i konserwatorskich w pasażu.

Sąd Rejonowy w Białymstoku wyrok ogłosi za dwa tygodnie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny