Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bitwa Białostocka z 22.08.1920 r. Kibice kontra miasto. Walka o tradycję

Krzysztof Nyszkowski [email protected]
W sierpniu ubiegłego roku  kibice Jagiellonii wywiesili na stadionie transparent nawiązujący do największej bitwy militarnej w dziejach Białegostoku pretendując tym samym do roli strażników tradycji pamięci narodowej
W sierpniu ubiegłego roku kibice Jagiellonii wywiesili na stadionie transparent nawiązujący do największej bitwy militarnej w dziejach Białegostoku pretendując tym samym do roli strażników tradycji pamięci narodowej Wojciech Wojtkielewicz
Tam, gdzie miasto oddaje pole, zwłaszcza podczas rocznic spoza kalendarza świąt państwowych, rolę strażników tradycji przejmują środowiska, które - poza hasłami - mają o niej niewielkie pojęcie.

Dokładnie rok temu kibice białostockiej Jagiellonii podczas meczu z Pogonią Szczecin na trybunach - oddanej kilka dni wcześniej połowy nowego stadionu przy ul. Słonecznej - wywiesili transparent nawiązujący do największej bitwy w dziejach miasta. Oszczędny w formie, a zarazem prosty w przekazie, symbolizował pamięć o bohaterach, którzy 22 sierpnia przepędzili bolszewików z Białegostoku. Być może dzięki niemu po raz pierwszy większość z 7 tysięcy widzów dowiedziało się, że w ogóle taki fakt miał miejsce.

To samouprawomocnienie się grupy kibiców w roli strażników pamięci narodowej, w tym przypadku w wymiarze lokalnym, nie dziwi. Przyjęło się już, że zwłaszcza kibice warszawskiej Legii szczególnie bardzo głęboko przeżywają Powstanie Warszawskie (także Dzień "Żołnierzy wyklętych"), choć jak pokazują badania - co zauważył w jednym z wywiadów antropolog kultury Wojciech Burszta - poza hasłami mają o nich niewielkie pojęcie.

Poniekąd było to widać w tym roku podczas białostockich obchodów 70. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego przy Pomniku Armii Krajowej. Po incydencie z policją grupa białostockich kibiców Jagiellonii zaczęła krzyczeć pod adresem funkcjonariuszy "Gestapo". I nawet, gdyby przyjąć, że policjanci wykazali się zbytnią nadgorliwością, to skandowanie takich haseł tego dnia i w tym miejscu znosi legitymizację argumentów, które skłoniły kibiców do wystąpienia przeciw policji. Podobnie byłoby, gdyby pod Pomnikiem Katyńskim 17 września skandowali "NKWD".

Nie zmienia to faktu, że nie tylko kibice, ale też środowiska do tej pory będące poza nurtem instytucjonalnym, starają się coraz śmielej pretendować do roli depozytariuszy narodowych tradycji, zwłaszcza tych niezsynchronizowanych z kalendarzem świąt państwowych. Nic dziwnego, skoro nawet podczas tych oficjalnych uroczystości władze Białegostoku robią wiele, by zniechęcić młodych do masowego wyrażania pamięci. Widać to było dobitnie w ubiegły piątek podczas uroczystości Święta Wojska Polskiego na Rynku Kościuszki. Choć i tak uroczystości z 15 sierpnia okazały się bardziej znośne od tych z 3 maja. Głównie dlatego, że pozbawione były elementów wyborczych. Marne to jednak pocieszenie, bo w tym roku Święto Niepodległości 11 listopada wypada pięć dni przez wyborami samorządowymi. Już oczyma wyobraźni można zobaczyć kolejkę kandydatów chcących lansować się wyborcom przed pomnikiem Marszałka.

22 sierpnia - dzień bitwy białostockiej jest najlepszą, ale od lat niewykorzystywaną przez władze miasta rocznicą, by zawalczyć masowo o poszerzenie grona strażników lokalnych tradycji. Zwycięską, działającą na poczucie dumy i lokalnego męstwa.

Bo o wydarzeniach sprzed prawie już stu lat nie wolno nam zapomnieć. Gdyby nie tamto zwycięstwo i tamta ofiara, to Marchlewski z Dzierżyńskim na stałe zadomowiliby się już wtedy w Pałacu Branickich. I dlatego wspominając żołnierskie ofiary sierpnia 1920 roku, także te rozstrzelane przez bolszewików w pobliżu dzisiejszego wiaduktu na obwodówce, pamiętajmy, że dały one nam i Europie, 20 lat wolności.

Nie chodzi też o to, by nagle przekreślić dotychczasowy religijno-biurokratyczny ceremoniał. Raczej o jego uzupełnienie elementami, które w kolejne rocznice przyciągałyby na obchody całe rodziny. Najprostsza, a zarazem sprawdzona przez inne miasta, droga wiedzie przez rekonstrukcję takiego wydarzenia, czy epizodu z nim związanego. Widać to było dobitnie w stolicy podczas obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego. Dlatego warto pokusić się o rekonstrukcję chociażby szturmu polskich żołnierzy na Dworzec Poleski. Zniszczony budynek Dworca Fabrycznego i jego zapomniane perony nadają się idealnie na żywą lekcję historii miasta.

Logistycznie nie byłoby z tym problemu, bo po ostatnich produkcjach filmowych zachowane są pewnie jeszcze rekwizyty. Pieniądze, choćby z województwa, też by się znalazły. Wszak marszałek nie szczędzi na inne rekonstrukcje w regionie (najbliższa pod koniec sierpnia pod Nowogrodem). Urzędnicy nie powinni też czekać, aż ktoś do nich wystąpi z wnioskiem o dotację. Jeśli nie, to miasto i tak ma wystarczający potencjał do takich działań (podobnie w tym roku było z miejską potańcówką w parku Branickich, której organizację przejął BOK). W przypadku rocznicy bitwy o Białystok takim arsenałem dysponuje Muzeum Wojska.

Trzeba przyznać, że w tym roku ta miejska instytucja przygotowała najlepszy od lat pomysł na pokazanie białostoczanom wagi tamtej potyczki z bolszewikami. Będzie m.in. podróż jelczem szlakami walk z 22 sierpnia 1920 roku.

Być może jest to zalążek, by najpóźniej za 6 lat - w 100. rocznicę zwycięstwa - taka inscenizacja się odbyła. Tylko w ten sposób można wygrać walkę o pielęgnowanie lokalnych tradycji. Depozytariuszostwa, które w przyszłości da znacznie większe owoce niż wywieszony na trybunach stadionu transparent.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny