Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kowalowce: Podlaskie lotnisko. Niekończąca się opowieść

Marta Gawina
W tym miejscu mogłoby powstać lotnisko
W tym miejscu mogłoby powstać lotnisko Wojciech Oksztol
Były już Krywlany, Topolany, Saniki. Teraz pojawił się kolejny faworyt - Kowalowce. W sąsiedztwie tej miejscowości, na pobliskich polach i pastwiskach mogłoby powstać regionalne lotnisko. Ale nie wcześniej niż w 2018 roku.
Lotnisko jest potrzebne w naszym województwie, ale nie u nas – uważa Barbara Kusznier z Kowalowiec.
Lotnisko jest potrzebne w naszym województwie, ale nie u nas – uważa Barbara Kusznier z Kowalowiec. Wojciech Oksztol

Lotnisko jest potrzebne w naszym województwie, ale nie u nas - uważa Barbara Kusznier z Kowalowiec.
(fot. Wojciech Oksztol)

W niedzielę mieliśmy wiejskie zebranie na tematy różne. Wtedy ktoś powiedział, chcą u nas lotnisko budować. Pomyślałem: może plotki. Już trzydzieści lat temu mówiło się o lotnisku w naszej gminie i nic z tego nie wyszło. Jak będzie teraz, nie wiem - opowiada Marcin Radziszewski, sołtys Nowosad.

Kowalowce, Krynickie i właśnie Nowosady to trzy niewielkie wsie w gminie Zabłudów. Od Białegostoku dzieli je zaledwie kilkanaście kilometrów.

Czytaj też: Kowalowce. Lotnisko? Czemu nie

Na co dzień jest tu spokojnie, sielsko, gospodarczo. Większość mieszkańców utrzymuje się bowiem z rolnictwa. Na okolicznych łąkach pasą się konie, krowy. Na próżno szukać tu wielkiej cywilizacji. Po zakupy trzeba jeździć do sąsiednich miejscowości, nierzadko gruntową drogą.

Ten krajobraz może się zmienić. Władze województwa znalazły bowiem nową lokalizacje dla lotniska - pola między trzema wsiami w gminie Zabłudów.

Coś za coś

Już 30 lat temu mówiło się o lotnisku w naszej gminie – przypomina  Marcin Radziszewski, sołtys Nowosad
Już 30 lat temu mówiło się o lotnisku w naszej gminie – przypomina Marcin Radziszewski, sołtys Nowosad Wojciech Oksztol

Już 30 lat temu mówiło się o lotnisku w naszej gminie - przypomina Marcin Radziszewski, sołtys Nowosad
(fot. Wojciech Oksztol)

- Był szok, zdziwienie i niedowierzanie gdy gruchnęła wiadomość o lotnisku. Dowiedziałam się z telewizji. Byłam zaskoczona, bo myślałam, że Saniki to już pewne miejsce i żadnych zmian nie będzie - mówi Barbara Kusznier, sołtys z Kowalowiec.

Lotniskowa informacja pojawiła się tu ponad tydzień temu. Wiedzą o niej wszyscy mieszańcy, ale bez szczegółów.

- Nikt nie wie w którym dokładnie miejscu miałoby powstać lotnisko, na czyich ziemiach. Nikt z nami jeszcze nie rozmawiał. W poniedziałek będzie sesja w Zabłudowie. Może dowiemy się czegoś więcej - podkreśla Barbara Kusznier. - Lotnisko jest potrzebne w naszym województwie, ale nie u nas - dodaje pani sołtys.

- Jeżeli trzeba będzie oddać ziemię, to ludzie się zbuntują. Jesteśmy rolnikami, z tego żyjemy, mamy spokój. Nie wyobrażam sobie przenosin w inne miejsce, do miasta. Latających nad głową samolotów też nie - mówi inna z mieszkanek Kowalowiec.

Spokojniej do tej inwestycji podchodzi Marcin Radziszewski, choć też entuzjastą nie jest. - Jak to się mówi, coś za coś. Wszystko zależy od tego na jakich warunkach miałoby tu działać lotnisko. Jak daleko byłoby od naszej miejscowości, ile płaciliby za ziemię, czy mielibyśmy lepsze drogi - wylicza Marcin Radziszewski.

Jednak swojej ziemi nie sprzedałby za żadne pieniądze. - Tak bardzo jestem do niej przywiązany - przyznaje.

Lokalizacja w gminie Zabłudów wielką nowością nie jest. Kowalowce kilka lat temu pojawiły się wśród siedmiu ewentualnych lokalizacji lotniska. Po badaniach i analizach wielokryterialnych do pierwszej trójki nie dotarły. Wyprzedziły je Nowe Chlebiotki, Topolany oraz Saniki.

I nagle pojawiła się informacja: są zmiany. Przyczynili się do tego eksperci do spraw lotniczych, z którymi współpracuje podlaski urząd marszałkowski. To oni wzięli mapę do ręki i przypomnieli, że Nowe Chlebiotki to strefa ograniczonego ruchu lotniczego ze względu na samoloty wojskowe stacjonujące w Nowym Dworze.

Nowe Chlebiotki wypadły z gry, ustępując miejsca Kowalowcom. - Już jedną historię z lotniskiem pamiętam - mówi Irena Piwowarczyk, mieszkanka tej miejscowości. To było jakieś 30 lat temu. Rozeszła się informacja, że nie warto się tu budować, ponieważ na tych ziemiach powstanie lotnisko. Ludzie nie posłuchali. Pobudowali się, a lotnisko nie powstało. Co będzie teraz, nie wiem. Ja tu nigdy samolotów tu nie widziałam - opowiada pani Irena.

Do trzech razy sztuka

- Żeby była jasność. Rozważając budowę lotniska, ciągle mówimy o trzech ewentualnych lokalizacjach, nie tylko o Kowalowcach. Saniki i Topolany nadal się liczą - zastrzega Roman Łoziński, zastępca dyrektora biura inwestycji w urzędzie marszałkowskim.

Miejsce na lotniczą inwestycję zostanie wybrane najwcześniej za rok. Tyle bowiem mają potrwać badania przyrodnicze w Sanikach, Topolanach oraz Kowalowcach.

- Dlatego trudno teraz powiedzieć, która z lokalizacji jest najlepsza. Z naszych informacji wynika natomiast, że lotnisko w Kowalowcach nie kolidowałoby z terenami chronionymi. Trzeba jednak sprawdzić jakie żyją tu zwierzęta, ptaki - wylicza Roman Łoziński.

Saniki odleciały

Do tej pory faworyt był jeden. To lokalizacja w gminie Tykocin między miejscowościami Saniki-Sawino-Bagienki. Wybrał ją poprzedni zarząd województwa pod kierownictwem marszałka Jarosława Dworzańskiego. I to mimo głośnych protestów okolicznych rolników. Pomógł raport środowiskowy i analiza wielokryterialna, którą przygotowało konsorcjum firm Arup-Ekoton. Dostało za swoją pracę 1,8 mln zł.

- Pod względem przyrodniczym to miejsce miało być najlepsze - przypominał na spotkaniu z dziennikarzami Jarosław Dworzański.

Kolejny krok w stronę lotniska zrobiła Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Białymstoku. Mimo protestów ekologów i przedstawicieli parków narodowych pozwoliła na budowę portu w gminie Tykocin. I nadzieja była do stycznie tego roku. Wtedy Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska białostocką decyzję uchyliła i zwróciła do ponownego rozpatrzenia. Przy okazji wytknęła poważne błędy w raporcie środowiskowym Ekotonu.

- Dokumenty mają być poprawione. Negocjacje z konsorcjum jeszcze trwają. Uzgodnienia powinny zapaść na początku czerwca - dodaje Roman Łoziński.

Nie jest jednak tajemnicą, że Saniki-Sawino-Bagienki na lotnisko szansę mają niewielką.

- Prawda jest taka, że GDOŚ bardzo uważnie słucha argumentów ekologów którzy mówią o bliskim sąsiedztwie z parkami narodowymi i możliwych kolizjach samolotów z ptakami o złym wpływie na obszary Natura 2000. Wiadomo też, że na punkcie przyrody bardzo czuła jest Unia Europejska. A to przecież ona miałaby finansować lotnisko - mówi nam jeden z pracowników urzędu marszałkowskiego.

Topolany i Krywlany

Te argumenty wpisują się w zamieszanie wokół lotniska, które trwa już kilkanaście lat. Różni politycy, różne opcje forsowali. Były wicemarszałek województwa Bogusław Dębski stawiał bardzo długo na Topolany. Z kolei Krywlany połączyły na co dzień dalekich sobie działaczy Prawa i Sprawiedliwości oraz Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Do tej pory białostocka lokalizacji budzi sporo emocji. Ma wierne grono zwolenników i tylu samo przeciwników.

Na razie jedno jest pewne. Sprawa lotnika w praktyce wraca do punktu wyjścia.

Badania przyrodnicze potrwają przynajmniej rok. A potem znów rozpocznie się batalia o decyzję środowiskową, pozwolenie na budowę. Kolejna sprawa to pieniądze. Zarząd przeznaczył wprawdzie ponad 300 mln zł z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Podlaskiego na lata 2007-2013, ale lotnisko musiałoby powstać do 2015 roku. Władze województwa nie wprost, ale już coraz śmielej mówią o tym, że to data nierealna.

Dlatego zamiast lotniska pieniądze z RPO mają pójść na drogi wojewodzkie. Wstępnie wybrano już odcinki do modernizacji. To m.in. droga od miejscowości Nowogród do granic województwa, Janów - Korycin, kontynuacja prac na drodze Księżyno-Wysokie Mazowieckie.

Z kolei lotnisko miałoby być budowane od 2016 do 2018 roku za pieniądze z nowej edycji Regionalnego Programu Operacyjnego.

Wierzyć, nie wierzyć

Miałoby być, bo pewności nie ma.

- Ja wierzę, że lotnisko powstanie - zapewnia Roman Łoziński, zastępca dyrektora biura inwestycji. - Po 2015 roku - dodaje od razu.

Więcej pesymizmu ma w sobie ekonomista z Uniwersytetu w Białymstoku prof. Robert Ciborowski.
- Straciłem już wiarę, że port lotniczy powstanie. Kolejna lokalizacja okazała się niedobra, wiec trzeba wybrać inną i procedury rozpoczną się od nowa. I tak o lotnisku rozmawiamy już kilkanaście lat. Skoro nic z tego nie ma, to ktoś musiał popełnić błędy. Trudno mi uwierzyć, by teraz już przeszkód nie było - dodaje prof. Robert Ciborowski.

Jedną z nich i to poważną jest przyroda. Tylko obszary Natura 2000 zajmują 48 procent terenu województwa podlaskiego.

- Jako specjalista od ochrony przyrody jestem pewien, że jest szansa na pogodzenie spraw wrażliwych: ochrony terenów cennych przyrodniczo z koniecznością budowania nowoczesnej infrastruktury Podlasia, w tym przypadku lotniska - uważa Lech Magrel, Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Białymstoku.

Zapewnia jednocześnie, że jest zwolennikiem lotniska. Co jednocześnie nie musi wykluczać istnienia w regionie dobrych dróg szybkiego ruchu czy nowoczesnych linii kolejowych. Wierzę, że budowa lotniska regionalnego - gdziekolwiek by ono nie powstało - przyspieszy rozwój naszego regionu - dodaje Lech Magrel.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny