Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wystawa w Galerii Arsenał w ogniu krytyki. Dyrektorka i kuratorzy: Wystawa nie zachęca do przemocy i nie wzywa do wywrotowych działań

Alicja Olchanowska
Alicja Olchanowska
Galeria Arsenał w Białymstoku. Nie zdecydowaliśmy się na publikację zdjęć z wystawy. Są zbyt wulgarne.
Galeria Arsenał w Białymstoku. Nie zdecydowaliśmy się na publikację zdjęć z wystawy. Są zbyt wulgarne. Maciej Zaniewski/Galeria Arsenał
„Jak złapiemy wydymiemy”, „Będziesz cieniasie skakał na ku...sie” czy „Raz ch…m”, raz młotem heterohołotę” - m.in. takie treści znalazły się na nowej wystawie „Na początku był czyn” w Galerii Arsenał. Chodzi o ukryty za kotarą, w oddzielnym pomieszczeniu, projekt autorstwa Karola Radziszewskiego, pt. „Fag Fighters”, który wzbudził ogromne kontrowersje.

Wystawa „Na początku był czyn” nawiązywać ma do początków ruchów anarchistycznych w Białymstoku w XX wieku, ale nie tylko. Są też prace, które przedstawiają dzisiejsze konflikty społeczne, odzwierciedlają coraz to bardziej napięte spory na tle ideologicznym czy klasowym. Wszystko ma przez pryzmat historii, zmusić do refleksji nad teraźniejszością.

Tak o tej wystawie mówili jej kuratorzy, Katarzyna Różniak i Matthew Post z Post Brothers. Prace podejmują trudne tematy opresji w przeróżnej formie. „Pomnik chłopa” znajdujący się przed siedzibą Galerii Arsenał autorstwa Daniela Rycharskiego poświęcony jest tragicznej historii wielu chłopów po transformacji ustrojowej. Z kolei np. praca Wilhelma Sasnala nawiązuje do wypadku w łódzkiej fabryce, podczas którego zginął 21-letni pracownik zakładu.

Ale największą dyskusję wywołał projekt Karola Radziszewskiego pt. „Fag Fighters”. To fotografie, grafiki i materiały wideo. Wszystko jest ukryte za kotarą, w oddzielnym pomieszczeniu, przed którym można przeczytać ostrzeżenia dotyczące nagości i wulgaryzmów oraz zastrzeżenia artysty co do robienia zdjęć i ich rozpowszechniania.

Grafiki te swoją prymitywnością i wulgarnością, przypominają grafitti, które widujemy często w przestrzeni miejskiej. Z kolei hasła, którymi się Fag Fighters posługują to realne słowa, jakimi obdarzali uczestników białostockiego marszu równości radykalni przeciwnicy tego wydarzenia.

Projekt wzbudził jednak ogromne kontrowersje. Jan Walczuk, prezes Podlaskiego Instytutu Rzeczypospolitej Suwerennej w poście na Facebooku wyraził oburzenie i zniesmaczenie pracą Karola Radziszewskiego, ukazującą działania fikcyjnego gangu, w którego skład wchodzą geje w różowych kominiarkach. - Przewrotnie wyeksponowane stłumione superego tęczowych rewolucjonistów, w oficjalnej narracji mającego symbolizować hipotetyczne lustrzane odbicie agresywnych zachowań części białostoczan w trakcie wydarzeń z 2019 roku. Opisujące i wizualizujące głównie gwałty na mieszkańcach miasta, ich dzieciach, a w szczególności kibicach, widniejące tam hasła są delikatnie mówiąc dosadne - pisze Jan Walczuk w swoim poście.

- Karol Radziszewski pokazuje społeczeństwu jak w lustrze, w jaki sposób tę przemoc stosuje się na grupie mniejszościowej i marginalizowanej. Jeżeli to my, oglądając tę instalację, czujemy się obrażeni, to znaczy, że czegoś zasadniczo nie rozpoznajemy jeżeli chodzi o rzeczywistość, w której funkcjonujemy. Jeżeli mamy wideo, które pokazuje prawdziwe wydarzenia w Białymstoku i dokumentuje tę przemoc, która w rzeczywistym świecie została wymierzona w młodzież z tęczowymi flagami, a to, co nas oburza to jest tylko ta praca artysty, czyli fikcja, a nie nasza rzeczywistość, to tylko świadczyć może o osobach, które w ten sposób to odbierają - mówi Katarzyna Różniak, jedna z kuratorek wystawy „Na początku był czyn”.

Sam projekt „Fag Fighters” powstaje od 2006 roku. Był próbą wizualizacji krzywdzących i fałszywych stereotypów wokół społeczności gejowskiej, które są powtarzane w przestrzeni publicznej od lat.

- Hasła, które tam widzimy to nie są rzeczy, które on wymyślił. Przez tę wizualizację, wcielenie w życie tego stereotypu, Karol pokazuje, jak bardzo jest on absurdalny - wyjaśnia Katarzyna Różniak.

Jan Walczuk hasła wypisane na ścianach pomieszczenia postrzega jako wezwania do przemocy i radykalnych zachowań.

- Doprawdy nie trzeba być tytanem intelektu, że mamy do czynienia z wezwaniem do wywrotowej radykalizacji na rzecz, w gruncie rzeczy, nawet nie sprecyzowanego, a zatem tym bardziej pustego, destruktywnego i w praktyce zwyczajnie nieistniejącego pozytywnego katalogu wartości i przekonań, wokół którego można zbudować wspólnotę- komentuje.

Na temat wystawy wypowiedział się też podlaski radny Sebastian Łukaszewicz. Na Twitterze wstawił zdjęcia z tej części ekspozycji, opatrzone komentarzem: „Galeria Arsenał jest instytucją kultury finansowaną z budżetu miasta Białegostoku, a na zdjęciach widzicie jedną z nowych wystaw w tej instytucji”.

- Trzeba zauważyć, że praca jest pokazywana fragmentarycznie i bez opisu, który ją wyjaśnia. Jest wyciągnięta z kontekstu i zinterpretowana niezgodnie z opatrzoną interpretacją, którą podają artysta i kuratorzy tej wystawy. Cała praca składa się nie tylko z rysunków, ale pokazuje nagrania bardzo przemocowych zachowań, które miały miejsce podczas kontrmanifestacji do marszu równości w Białymstoku. O tym elemencie nikt z komentujących już nie wspomina - zauważa Katarzyna Różniak.

Monika Szewczyk, dyrektorka Galerii Arsenał i Katarzyna Różniak ubolewają nad faktem, że afera wokół pracy Karola Radziszewskiego odsuwa uwagę opinii publicznej od wszystkich innych twórców biorących udział w wystawie, a także od jej kuratorów.

- Robimy wystawę, w której bierze udział kilkudziesięciu artystów, łączy ze sobą mnóstwo narracji, a jedna praca wzbudza czyjś niepokój i cała opinia publiczna skupia się na tym jednym fragmencie. Przecież, gdy czytamy książkę i nie podoba nam się jedna strona, to nie rzutuje nam na odbiór całości powieści - mówi Szewczyk.

Galeria Arsenał jest instytucją publiczną. Fakt, że miasto finansuje tego typu działania, jest podstawowym powodem oburzenia krytykujących tę wystawę. „Jak Wam nie wstyd panowie” - pyta na Twitterze prezydenta i jego zastępców Sebastian Łukaszewicz.

Monika Szewczyk nie obawia się, że miasto przestanie wspierać sztukę współczesną.

- Wydaje mi się, że władze miasta są bardzo świadome tego, jakie są funkcje instytucji kultury. W cywilizowanych miejscach nie dochodzi do czegoś takiego jak cenzura, a władze nie narzucają programu instytucjom kultury. Białystok takim miejscem jest - podkreśla Monika Szewczyk. Jest też spokojna o stałych gości Galerii Arsenał. - Nasi odbiorcy przychodzą tu dla sztuki. Oni nie traktują jej zero-jedynkowo i literalnie. Wiedzą, że używa się różnych, często przerysowanych figur, żeby zachęcić do samodzielnego myślenia i stworzyć płaszczyznę do dyskusji. Sztuka jest lustrem, w którym się przeglądamy. To, w jaki sposób rozumiemy sztukę, tak naprawdę świadczy o nas - dodaje.

Oświadczenie Galerii Arsenał

Dzisiaj (11 sierpnia) Galeria Arsenał wydała oświadczenie dotyczące wystawy "Na początku był czyn". Oto jego treść:

Jedną z podstawowych funkcji przestrzeni sztuki współczesnej, takich jak Galeria Arsenał w Białymstoku, jest zapewnienie bezpiecznej przestrzeni do rozmowy na trudne i kontrowersyjne tematy, problematyzujące przeszłe i aktualne wydarzenia. Wystawa "Na początku był czyn!" przygląda się niedostatecznie rozpoznanej historii anarchizmu w Białymstoku na początku XX wieku i zadaje pytanie, co te historie mogą oznaczać dla nas dzisiaj. Projekt sytuuje miasto Białystok w centrum rozwoju nowoczesności i walk pracowniczych na całym świecie, a także zaprasza widzów do krytycznego spojrzenia na tę historię w kontekście współczesnych ruchów społecznych i praktyk artystycznych.
Wystawa w żaden sposób nie zachęca do przemocy i nie wzywa do wywrotowych działań – jej założeniami są między innymi badanie społecznych, ekonomicznych i politycznych warunków, które prowadzą do aktów sprzeciwu w sferze publicznej i próba zrozumienia mechanizmów działania systemowej i indywidualnej przemocy oraz zależności między skalą opresji a reakcjami na nią. Prezentowane materiały są kontekstualizowane przy pomocy dydaktycznych opisów i tekstów towarzyszących.
Część pojawiających się w mediach relacji daje zmanipulowany obraz wystawy, jest próbą cenzurowania artystów, zastraszania galerii i jej pracowników oraz zniekształcenia tematyki ekspozycji, a w szczególności pracy pochodzącego z Białegostoku Karola Radziszewskiego. W opisach tych nie ma żadnej wzmianki o wideo, będącym częścią instalacji Radziszewskiego, który dokumentuje przemoc i zastraszanie, jakich doświadczono na białostockim Marszu Równości w 2019 roku. Ta część instalacji jednoznacznie odnosi się do skrajnych przykładów mowy nienawiści i przemocy skierowanej, tego dnia i nie tylko, w stronę społeczności LGBTQI+ i ich sojuszników. Od czasu wydarzeń z 20 lipca 2019 roku, niewiele było publicznej refleksji nad przemocą i chaosem doświadczonym tego dnia w Białymstoku. Z myślą o osobach, które miały możliwość zapoznać się jedynie z tymi relacjami publikujemy opis instalacji „Fag Fighters”, znajdujący się w przestrzeni galerii:
„Społeczność LGBTQI+ jest od jakiegoś czasu prezentowana w przestrzeni publicznej jako podstępna “ideologia”, śmiertelne zagrożenie dla porządku społecznego. Fikcyjny gejowski gang Fag Fighters wizualizuje i wyolbrzymia ten obraz, przekształcając fałszywy i krzywdzący stereotyp w absurdalną, aspołeczną, anarchiczną i wywrotową fantazję. Rozpoczęty w 2007 roku i wciąż kontynuowany projekt stawia pytanie "Co by było, gdybyśmy naprawdę stanowili tę niebezpieczną siłę?". Historia tych gejowskich anarchistycznych bojowników przedstawiona jest poprzez sfabrykowane dowody ich obecności, od graffiti i innych infiltracji przestrzeni miejskiej, po filmy wideo i amatorskie sesje zdjęciowe. W czasie, gdy w Polsce wzrasta przemoc fizyczna i symboliczna wobec społeczności LGBTQI+, Fag Fighters jak lustro odbijają tę przemoc w stronę społeczeństwa i parodiują toksyczną męskość. Radykalne poglądy Fag Fighters nabrały nowego znaczenia i aktualności po przemocy podczas Marszu Równości w Białymstoku w 2019 roku. Nowy film oparty na nagraniach z marszu przedstawia chaos tego dnia i wykorzystuje techniki montażu, aby zbudować fikcję z traumy i odwrócić dynamikę władzy.”
W materiałach promocyjnych i informacyjnych o wystawie oraz w interakcjach ze zwiedzającymi informujemy, że wystawa (a w szczególności praca Karola Radziszewskiego) jest skierowana do widzów dorosłych. Instalacja „Fag Fighters” jest dodatkowo zasłonięta kurtyną i poprzedzoną informacją uprzedzającą o zawartych w niej treściach.
To właśnie publiczne finansowanie przestrzeni sztuki powinno stwarzać instytucjom artystycznym możliwość zachowania niezależności od wpływów komercyjnych i politycznych, tak aby mogły one zajmować się trudnymi momentami w historii i współczesności. Galerie i muzea - jak uniwersytety - są nam potrzebne jako laboratoria idei, miejsca wolności twórczej i intelektualnej, w których można pomyśleć więcej niż w innych przestrzeniach publicznych i podejmować próby zrozumienia najtrudniejszych aspektów rzeczywistości. Prezentowane w nich dzieła nie powinny być odbierane dosłownie, ale jako zróżnicowane w formie, często przewrotne lub metaforyczne komentarze na temat rzeczywistości.
Dyrektorka Galerii Arsenał w Białymstoku:
Monika Szewczyk
Kuratorzy wystawy:
Post Brothers
Katarzyna Różniak

Wystawę można oglądać do 23 września.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny