Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wschód Kultury/Inny Wymiar. Hala Architektury. Pupile - Zespół Muzyki Dawnej Diletto i Karolina Garbacik (zdjęcia,wideo)

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
Hala Architektury. Zespół Muzyki Dawnej Diletto i Karolina Garbacik - "Pupile". Festiwal Wschód Kultury/Inny Wymiar
Hala Architektury. Zespół Muzyki Dawnej Diletto i Karolina Garbacik - "Pupile". Festiwal Wschód Kultury/Inny Wymiar Jerzy Doroszkiewicz
Taneczno-muzyczny spektakl „Pupile” był jednym z ciekawszych rodzimych wydarzeń, jakie mogliśmy zobaczyć podczas tegorocznego festiwalu Wschód Kultury/Inny Wymiar.

Do premiery doprowadziły dwie pasjonatki – Karolina Garbacik i Anna Moniuszko. Pierwsza oddał duszę tańcowi współczesnemu, druga – muzyce epoki baroku, w dodatku wykonywanej w sposób właściwy dla tamtych czasów.

Po raz kolejny obie panie zjednoczyły siły specjalnie na festiwal i znów udało się im zaskoczyć widzów, którzy zapełnili wszystkie przewidziane dla nich miejsca w hali wydziału architektury Politechniki Białostockiej. I mieli na co popatrzeć i czego posłuchać. Anna Moniuszko, szefowa Zespołu Muzyki Dawnej Diletto, wzięła tym razem na warsztat kompozycje Jean-Baptisty Lully’ego. To Włoch, nota bene gitarzysta, który karierę zrobił na dworze francuskim. Został nie tylko nadwornym kompozytorem króla Ludwika XIV, ale też okrzyknięto go twórcą francuskiej opery narodowej. Wybrane przez dyrygentkę utwory brzmiały wyraziście, tanecznie i, co nie bez znaczenia, naprawdę przebojowo.

Nic zatem dziwnego, że tancerze prowadzeni przez Karolinę Garbacik wręcz zdawali się unosić nad ziemią. Ale czasem musieli też po niej pełzać, upadać i wstawać, łasić się, żebrać o uwagę. Bo obie panie wpadły na pomysł, że pod tytułem „pupile” ukryją aluzje do swego rodzaju barokowych ceremoniałów i dworskich rytuałów, które jak się wydaje, wcale nie odeszły w przeszłość wraz z Ludwikiem XIV. Wręcz przeciwnie - służalczość, podlizywanie się – nadal są w cenie. Podobnie jak umiejętne rozgrywanie ludzi pomiędzy sobą. Tańcząca naprzemiennie figury barokowe (nad którymi czuwała Helena Szuhalska) i zupełnie współczesne grupa przedstawiała mechanizmy dworskie. Pokazywała jak mogą rodzić się koterie, jak łatwo okiełznać niesfornych dworzan i dwórki, wreszcie jak silnym bodźcem utrzymującym dyscyplinę może być symboliczny bat. A wszystko przy dźwiękach świetnie brzmiącej w hali orkiestry.

Wracając do spektaklu – genialne makijaże nawiązujące do commedie dell’ arte i stylizowane przez Pavla Hubickę kostiumy były dopiero preludium tego, co czaiło się w rogu hali. Wzorem sławnych teatrów ulicznych twórcy „Pupili” zamówili ruchomą stalową wieżę – klatkę, w której mogli przemieszczać się tancerze, wspinać na szczyt, spadać, by wreszcie zrozumieć, że są zamknięci, a ich życie może być tylko cieniem prawdziwego życia, ułudą wolności. Nie zabrakło nawet kilku scenek rodem z teatru cieni. By widzowie nie popadli w przygnębienie, puenta mówiła, że panaceum na bolączki trapiące społeczeństwo od czasów Moliera może być taniec.

Jeśli tak sugestywny, jak w choreografii Karoliny Garbacik i z orkiestrą prowadzoną przez Annę Moniuszko podpisuję się pod tym oburącz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny