Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogoń zremisowała z Vęgorią 2:2

Marian Olechnowicz [email protected] tel. 085 715 45 45
Piłkarze Pogoni Łapy zdobyli dwa gole z podyktowanych przez arbitra karnych
Piłkarze Pogoni Łapy zdobyli dwa gole z podyktowanych przez arbitra karnych
Dużo walki i determinacji po obydwu stronach. A remis 2:2 jest sprawiedliwy. Choć poziom gry nie zachwycał.

Silna ochrona wokół stadionu, garstka działaczy Pogoni w miejscu, gdzie niegdyś były trybuny i dwie kilkudziesięcioosobowe grupy wiernych kibiców piłki nożnej. Jedna z nich ustawiła się za siatką ogrodzenia od strony lasu. Druga, tuż przy bramie prowadzącej na stadion. Zamiast więc wielkiej fety, w Łapach było siermiężne widowisko bez żadnej oprawy. No i bez kibiców.

Zanim piłkarze wyszli na murawę boiska z lasu dał się słyszeć chóralny śpiew - "PZPN, j...ać PZPN..." lub "piłka nożna jest dla kibiców". Ale dało się też słyszeć komentarze niosące nadzieję.

- Będzie to mecz potwierdzenia - mówił dawny III-ligowy napastnik Pogoni, który też zadowolił się oglądaniem meczu zza siatki ogrodzenia. - Muszą dzisiaj wygrać, bo przecież niemożliwe, że nasi tylko przegrywają - wtórował mu kolega. - Jeżeli przegrają u siebie z ostatnią w tabeli Vęgorią, to będzie koniec piłki nożnej w Łapach - tłumaczył młody człowiek z ochrony.

Połowa prawdy

Dla obydwu drużyn niedzielny mecz był grą o wszystko. Vęgoria zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Pogoń jest o jedno miejsce wyżej. I to tylko dzięki mniejszej ilości straconych bramek.

Początek meczu był więc bardzo nerwowy, szczególnie w wykonaniu zespołu Pogoni. Mnożyły się też faule. Jednak więcej szans na zdobycie prowadzenia mieli goście. W 13. minucie meczu napastnik Vęgorii ładnym strzałem głową posłał piłkę tuż obok lewego słupka bramkarza Pogoni Łapy. Chwilę później szansy nie wykorzystał Marcin Miłosiewicz, źle rozgrywając piłkę ze stałego fragmentu gry. To jednak goście mieli w tej części meczu więcej okazji do zmiany wyniku.

W 25. minucie gry tylko spalony uratował Adama Ciulkina, gdyż napastnik Vęgorii wyszedł na czystą pozycję strzelecką. Tymczasem gospodarze nie potrafili wyprowadzić żadnej szybkiej akcji w kierunku bramki Vęgorii. Goście wyraźnie byli lepsi w grze o wysoką piłkę oraz szybsi. Pogoń próbowała szczęścia w rzutach wolnych.

Jednak właśnie wszystkie wysokie piłki stawały się łupem gości. A piłkarze Pogoni nie mieli innego pomysłu na rozgrywanie stałych fragmentów gry. W 30. minucie meczu napastnik Vęgorii swobodnie ograł dwóch zawodników Pogoni i z bliskiej odległości posłał piłkę do bramki Adama Ciulkina.

Było 0:1 dla gości. I takim wynikiem skończyła się pierwsza część meczu. - Już ta połowa pokazała, że przedostatnie w tabeli miejsce Pogoni nie jest przypadkiem - skwitował grę jeden z kibiców. - Oni nawet nie mają pomysłu na inny wariant gry - komentował fachowo.

Połowa straconych szans

W przerwie meczu na stadion wtargnęła kilkudziesięcioosobowa grupa skinów z Białegostoku

- Chcemy tylko porozmawiać z kibicami - spokojnie tłumaczyli pracownikom ochrony. Na szczęście "goście" zachowali się rzeczywiście spokojnie. Druga połowa rozpoczęła się od składnych akcji piłkarzy Pogoni.

W 60. minucie za faul na Łukaszu Minowie sędzia Janusz Brokowski podyktował rzut karny. Jego skutecznym egzekutorem był sam poszkodowany. Było więc 1:1.
Podniesiona na duchu Pogoń ruszyła do falowych ataków na bramkę gości. Bardzo aktywny był Sławomir Lewicki, który umiejętnie rozdawał kolegom piłkę. W 75. minucie meczu sędzia nie zauważył dotknięcia piłki ręką przez obrońcę Pogoni. A gospodarze zyskiwali coraz wyraźniejszą przewagę w polu, wykorzystując większe zmęczenie zawodników Vęgorii.

Jednak wiele do życzenia miała gra Pogoni w linii środkowej i ataku. W 80. minucie Sławomir Lewicki minął dwóch obrońców gości, lecz trzeci padając na murawę sparował nogami dobrze wyprowadzoną piłkę. Pięć minut później Lewicki został sfaulowany pod bramką gości.

Podyktowany przez sędziego rzut karny skutecznie egzekwował Marcin Miłosiewicz. Była to końcówka meczu, więc niektórzy już spoglądali na zegarek. Ale nie piłkarze Vęgorii. Skutecznie wyprowadzona akcja i... Adam Ciulkin wyciągał piłkę z siatki. Na nic się zdała próba szybkiego rozegrania piłki przez Pogoń.

Jeszcze w 91. minucie meczu Michał Kochanowski miał szansę poprawienia wyniku, decydując się na strzał, który jednak minął lewy słupek bramki. Nie byli zadowoleni z remisu piłkarze obydwóch zespołów, bo w żaden sposób nie poprawili swojego miejsca w tabeli. No i notowań u kibiców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny