Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ul. Jesionowa: Zygmunt Kaczyński walczy z nadleśnictwem Dojlidy

Tomasz Mikulicz
Mieszkaniec domu przy ul. Jesionowej 26 walczy o centymetry.
Mieszkaniec domu przy ul. Jesionowej 26 walczy o centymetry. Andrzej Zgiet
Ogrodzenie stoi na terenie lasu. Według nadleśnictwa musi być rozebrane. Właściciel muru się na to nie zgadza. Nie chce też za nic płacić.

- Tak narzekali na komunę, ale takich jaj to kiedyś nie było - mówi Zygmunt Kaczyński, właściciel domu przy ul. Jesionowej 26 w Białymstoku.

Dostał pismo z nadleśnictwa Dojlidy, z którego wynika, że musi rozebrać swoje ogrodzenie. Jego działka sąsiaduje z lasem. Według nadleśnictwa, ogrodzenie Kaczyńskiego stoi na terenie Skarbu Państwa.

- Namalowali mi sprayem linie na murze twierdząc, że część po lewej stronie do mnie nie należy - mówi Zygmunt Kaczyński.

Ogrodzenie stawiane było w 1990 roku.

- W najdalej wysuniętym punkcie chodzi o metr, a w najbliżej - pół metra odstępstwa od granicy. Sąsiad zajął razem 21 metrów kwadratowych - mówi Jacek Bejm, zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Dojlidy.

Kiedy zwracamy uwagę, że to śmieszny metraż, Bejm mówi, że nadleśnictwo dąży do uporządkowania sytuacji własnościowej. I nie jest ważne czy ktoś zajął 20, czy 2000 metrów.

- To naprawdę i śmieszne, i straszne. Uczepili się tych ogrodzeń jakby chodziło o nie wiadomo co - mówi Anatol Pawluczuk z firmy Birkbud.

Też miał problem z leśnikami. Birkbud kupił kilka lat temu działki sąsiadujące z panem Kaczyńskim i stawia tam domy. Ogrodzenie też wchodziło na teren lasu.

- Męczyli nas pismami, aż powiedzieliśmy, że niech sobie biorą te całe ogrodzenie. To przyjechali i je rozebrali - śmieje się Anatol Pawluczuk.

Ale Zygmunt Kaczyński wspomina, że Birkbud nie pozwolił, by ludzie wynajęci przez nadleśnictwo weszli na teren firmy. Pracowali więc od strony lasu.

- Wycięli, specjalnie policzyłem, 15 mniej więcej 50-letnich drzew, by mieć lepsze dojście do ogrodzenia - mówi.

Nadleśnictwo zarzeka się, że to były tylko cięcia pielęgnacyjne.

- W związku z likwidowaniem ogrodzenia musieliśmy usunąć tylko kilka krzaków, wyciąć gałęzie itd. - twierdzi Bejm. Kto mówi prawdę, nie wiadomo.

Tak czy siak, Birkbud ma już sprawę załatwioną. Pan Kaczyński nie. Nie chce rozbierać muru, poprosił więc nadleśnictwo o sprzedanie tych nieszczęsnych 20 metrów kwadratowych. Nadleśnictwo się nie zgodziło. Zaproponowało, by Kaczyński poszedł do sądu. Tam uzyska tzw. przeniesienie prawa własności.

Tyle że to droga zabawa. Koszty sądowe, wynajęcie rzeczoznawcy i geodety.

- Można zmieścić się w ok. 10 tys. zł - mówi zastępca nadleśniczego.

- Jeszcze czego! - słyszymy od Kaczyńskiego. - Nie zamierzam ponosić żadnych kosztów. Na razie do marca nadleśnictwo pozwoliło, abym dzierżawił ziemię. Roczna opłata to zawrotna suma 30 zł. Kiedy spytałem nadleśniczego, czy w takim razie mogą oddać mi ten teren w dzierżawę na 10 lat, odparł, że nie ma takiej możliwości - mówi.

Broni jednak nie składa. O te 20 metrów będzie walczyć.

- Mój syn jest prawnikiem. Coś wymyślimy - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny