Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urząd Miejski w Białymstoku, czyli kwartet z ulicy Słonimskiej

(sz) (nys) (art) (ak)
Adam Poliński
Adam Poliński Wojciech Wojtkielewicz
Prezydent Tadeusz Truskolaski pracę swoich zastępców w ubiegłym roku wycenił nagrodami od 6 do 9 tysięcy. My postaramy się to zrobić słowami. Poniżej prezentujemy redakcyjny bilans plusów i minusów czterech wiceprezydentów. Zapraszamy też Państwa do własnych ocen na www.poranny.pl

Adam Poliński - Optymalizator szkół

Adam Poliński
Adam Poliński Wojciech Wojtkielewicz

Adam Poliński
(fot. Wojciech Wojtkielewicz)

Pierwszy zastępca prezydenta miasta i jego prawa ręka w kwestiach związanych z inwestycjami oraz budżetem miasta. W ubiegłym roku w spadku po obecnym senatorze Tadeuszu Arłukowiczu dostał także oświatę. W nową dziedzinę wszedł z przytupem. Jako ekonomista zaczął bowiem od cięcia kosztów. Pierwsze trzy miesiące ubiegłego roku minęły pod znakiem awantury związanej z likwidacją szkół. Argument był jeden - niż demograficzny i spadająca liczba uczniów. Z pierwotnie przygotowanych projektów uchwał wynikało, że wygaszonych miałoby być sześć placówek. Z tych udało się uratować dwie - XIII LO oraz Studium Wokalno-Aktorskiemu. Tej ostatniej szkole dano szansę jeszcze na kolejny rok. Miała ona poszukać na swoje funkcjonowanie zewnętrznych funduszy. Z kolei XIII LO ocalało z uwagi na silne lobby powołujące się na sukcesy uczniów uprawiających short track.
Pod prezydenta Polińskiego podlega także komunikacja miejska oraz strefa płatnego parkowania. Także w tych dziedzinach przysporzył sobie licznych krytyków. W czerwcu weszły w życie zmiany w strefie parkowania - poszerzono ją o dodatkowe ulice, o 100 proc. wzrosły także opłaty za parkowanie w ścisłym centrum. Białostoczanom tłumaczono, że podwyżek nie było od momentu, kiedy wprowadzono strefę. Złośliwi komentują jednak, że miasto zamiast budować nowe miejsca postojowe, stara się zniechęcić do parkowania tam, gdzie one już są. A parkingu wielopoziomowego jak nie było, tak nie ma.

Spore kontrowersje wzbudziła też konieczność klikania kartą miejską przy wejściu do autobusu. Do wycofania się z tego pomysłu nie skłonił urzędników nawet protest, pod którym podpisało się kilka tysięcy białostoczan.

Prezydentowi Polińskiemu oraz podległym mu urzędnikom nie sposób jednak odmówić kompetencji jeśli chodzi o inwestycje. Tych w ubiegłym roku było bardzo dużo, co widać gołym okiem - Białystok rzeczywiście zmienił swoje oblicze. I tak w czerwcu oddano do użytku przedłużenie ul. Piastowskiej (ulicę oddano jednak bez przystanków), ruszyły też prace związane z przebudową ul. Andersa i al. Piłsudskiego. W lipcu zaś kierowcy mogli już jeździć zmodernizowaną Lipową. W ubiegłym roku zakończono też prace na ul. Waszyngtona.
(sz)

Aleksander Sosna - Cichociemny emisariusz

Aleksander Sosna
Aleksander Sosna Wojciech Wojtkielewicz

Aleksander Sosna
(fot. Wojciech Wojtkielewicz)

Bez wątpienia był najbardziej rozpoznawalnym - nie tylko w kraju białostockim - urzędnikiem. Jako emisariusz prezydenta RP wystąpił przez Parlamentem Europejskim. Bronisław Komorowski objął honorowym patronatem wystawę "Kolory Prawosławia. Polska" przygotowaną przez serwis Orthphoto, a eksponowaną we wrześniu w Brukseli. Misja Aleksandra Sosny wydawała się naturalna. W 2011 roku został doradcą prezydenta RP do spraw mniejszości prawosławnej. Zresztą w tej roli mogła go poznać także polska opinia publiczna. Podczas sierpniowej wizyty w naszym kraju zwierzchnika rosyjskiej Cerkwi prawosławnej Cyryla I, Aleksander Sosna dwoił się troił niemal w każdej stacji telewizyjnej. Bezsprzecznie uczestnictwo w przygotowaniach do tej wizyty było szczytowym osiągnięciem wiceprezydenta Aleksandra Sosny w jego dotychczasowej karierze publicznej. Niestety, tego samego nie da się powiedzieć o jego dokonaniach na gruncie typowo białostockim. Niby oddaje krew, uczestniczy w rowerowych eskapadach, wdrażał e-kolejkę w departamencie obsługi mieszkańców, ale od lat w zasadzie jakby z lekka wycofany na głębokie tyły. - Cichociemny - mówią niektórzy obserwatorzy złośliwie nawiązując do sfery bezpieczeństwa, za która odpowiada. Po strofie, która otrzymał w 2011 roku po zapowiedzi, że nielegalnie powieszony napis na Pomniku Bohaterów Ziemi Białostockiej zostanie usunięty, unika wypowiedzi na kontrowersyjne tematy. W ubiegłym roku ważył słowa niczym jubiler karaty. Choć początek 2013 roku zaczął odważną decyzją: przeciął trwający od lat spór, gdzie zostaną pochowane szczątki odkopane podczas prac budowlanych przy operze.
W dalszym ciągu nadzoruje odśnieżanie miasta, choć czasy, w których kazał zapisywać białostoczanom numery pługów jeżdżących z podniesionym lemieszami, już minęły. Nie mniej 19-20 grudnia białostoczanie po raz kolejny na własne oczy widzieli, że niektóre nadzorowane przez niego firmy odśnieżające nie poradziły sobie z atakiem zimy. Od tego roku ma być już ponoć lepiej, bo sprzęt odśnieżający firm został w końcu wyposażony w gps. Z publicznych obietnic najbardziej utkwiła w pamięci zapowiedź budowy szaletu miejskiego w Parku Centralnym, choć w pobliżu amfiteatru Opera i Filharmonia Podlaska odnowiła nieużywaną od lat toaletę.
(nys)

Andrzej Meyer - Był zabytkową nadzieją Białegostoku

Andrzej Mayer
Andrzej Mayer Wojciech Wojtkielewicz

Andrzej Mayer
(fot. Wojciech Wojtkielewicz)

Andrzej Meyer został powołany na początku 2011 roku. Początkowo środowisko obrońców zabytków wiele się po nim spodziewało. Miał tchnąć nowego ducha w patrzenie urzędników na zagospodarowanie przestrzenne. Wielu sądziło, że uda mu się powstrzymać zakusy deweloperów i wszelkiej maści inwestorów, którzy z natury rzeczy nie mają interesu w dbaniu o ład przestrzenny. Zresztą, wiceprezydent w pierwszych miesiącach urzędowania powtarzał jak wielkie znaczenia mają w mieście zabytki. Dziś widać, że zabrakło mu być może chęci, a być może determinacji w walce z różnymi grupami nacisku. Przeważyła sprawa chłodni, która po wielkiej batalii obrońców zabytków może być ostatecznie zburzona. Wiceprezydent Meyer oczywiście może tłumaczyć, że to wszystko przez konserwatora zabytków, ale również on nie jest bez winy. W sprawie chłodni powinien zająć bardziej zdecydowane stanowisko, a nie tylko zdać się na osąd służb konserwatorskich, które twierdzą, że skoro na ścianach jest grzyb to ściany te należy zburzyć.

Nie popisał się też wiceprezydent w kwestii (szeroko dyskutowanej w środowisku historyczno-architektonicznym) budowy wysokich bloków na terenie dzisiejszych Sklejek na Dojlidach. Choć wielu specjalistów podkreślało, że wysoka zabudowa nie pasuje do charakteru dzielnicy (i powinna być przynajmniej odsunięta od zabytkowego Pałacyku Hasbacha) podległy Meyerowi departament urbanistyki nie wziął sobie tych uwag do serca.

I na deser sprawa kupców z ulicy Wasilkowskiej. Handlowcom za kilka miesięcy kończyły się umowy dzierżawy terenu. Miasto nie chciało ich przedłużyć, bo handel w tym miejscu nie przystawał do planu zagospodarowania przestrzennego. Tyle że jak kupcy rozbiorą swoje kramy, to nic w tym miejscu poza trawnikiem nie będzie. Sklepikarze stracą miejsca pracy. Trzeba było dopiero batalii medialnej, by urzędnicy dostrzegli to, co widać gołym okiem?
(art)

Renata Przygodzka - Z uczelni do biurokracji

Renata Przygodzka
Renata Przygodzka Wojciech Wojtkielewicz

Renata Przygodzka
(fot. Wojciech Wojtkielewicz)

Funkcję wiceprezydenta oficjalnie objęła w lutym zeszłego roku. Zastąpiła Tadeusza Arłukowicza, który zasiada obecnie w Senacie. Została zaprzysiężona po czasochłonnej procedurze wpisania w struktury Platformy Obywatelskiej. Renata Przygodzka nadzoruje zarządzanie mieniem komunalnym, pomoc społeczną, kulturę i promocję miasta. Kiedy obejmowała stanowisko oznajmiła, że najbliższe jej sercu są dwie ostatnie z wymienionych dziedzin życia społecznego.

Na początku kadencji deklarowała rozwój polityki kulturalnej w mieście i budowanie wizerunku przez połączenie kultury z promocją miasta. Trzeba przyznać, że to dość ogólne stwierdzenia brzmiące jak z przemówienia wyszkolonego PR-owca, w praktyce sprawdzają się połowicznie. W ostatnim roku Białystok nie zaskoczył ani spektakularnym wydarzeniem ani znaczącą i bardzo potrzebną zmianą w polityce kulturalnej. Chyba, że za takie uznamy drastyczne obcięcie dotacji dla białostockich organizacji pozarządowych, co mocno zelektryzowało animatorów życia kulturalnego w mieście.

Już na początku kadencji miała spore wyzwanie - pogodzenie interesów zarówno miasta, jak i organizacji pozarządowych w kwestii budynku po szpitalu dermatologicznym u zbiegu ulic św. Rocha i Krakowskiej. Tę batalię wygrała ta druga strona - będzie się tu mieściło Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych.

Renata Przygodzka znacznie aktywniej niż jej poprzednicy uczestniczy w wydarzeniach kulturalnych. Nie obawiała się nawet wsiąść na wózek inwalidzki, by na Rynku Kościuszki z drużyną Four Kings rozegrać mecz rugby.

Pani prezydent nie stroni także od osobistych spotkań z osobami tworzących kulturę w mieście, dzięki temu jest bliżej ich spraw i licznych problemów.

Podczas październikowej debaty "Poznajmy się", którą zorganizowała firma STX Jamboree wystąpiła w roli swoistego mediatora między organizatorami festiwalu Białystok Pozytywne Wibracje, a przedstawicielami miejskich pozarządówek. Choć dość niejasno tłumaczyła się, że jest nowym wiceprezydentem i ma niewielką moc sprawczą, podczas tego pamiętnego spotkania także niefortunnie ujawniła, ile milionów brakuje w miejskiej kasie.
(ak)

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny