Ta szklanka jest w 95 procentach napełniona. Państwo przez półtorej godziny omawiali 5 procent wydatków, które nie zostały zrealizowane, a więc ja w adekwatnym czasie omówię pozostałe 95 procent - zapowiedział wczoraj na sesji prezydent Tadeusz Truskolaski.
I zaczął swą rekordowo długą przemowę. W kuluarach mówiło się, że trzeba przygotować się na sześć godzin. - Prezydent idzie na rekord. Chce przebić Krzysztofa Jurgiela - żartowano.
Dzisiejszy minister rolnictwa w 2013 roku wszedł na sejmową mównicę o godz. 13.30, a zszedł o 19.30. Truskolaskiemu jednak do niego daleko. Rozpoczął tuż po 10, a zakończył przed 14. Uff - odetchnęli radni. Wiadomo, każdy chciał zdążyć do domu na godz. 21, by obejrzeć mecz. - Dobrze, że mamy laptopy. W razie czego będziemy oglądać podczas sesji - żartowali w kuluarach.
Na szczęście do tego nie doszło, choć obrady do spokojnych nie należały. Na wczorajszej sesji radni, głosami większościowego PiS, nie udzielili prezydentowi absolutorium z wykonania zeszłorocznego budżetu. - Nie trzeba było czekać roku, by wiedzieć, że tak będzie. Zrobiliście kopiuj/wklej zeszłorocznej uchwały - grzmiała radna komitetu Truskolaskiego Anna Augustyn.
Według niej dysponujące w radzie większością PiS dąży do obalenia prezydenta. - Ale wam się to nie uda. Mieszkańcy kierują do prezydenta słowa uznania - mówiła Augustyn.
Komisja rewizyjna miała szereg uwag do prezydenckiego sprawozdania z wykonania budżetu. Zarzuciła m.in., że Tadeusz Truskolaski nie zrealizował dwunastu inwestycji, przekierował zbyt wiele zadań do tzw. wydatków niewygasających czy też za często prosił radę miasta o zmiany w budżecie.
Wszystkie te argumenty zostały zbite przez Regionalną Izbę Obrachunkową, która wydała opinię. Nie ma w niej konkretnej deklaracji, czy jest ona pozytywna czy negatywna, jednak - czytając uzasadnienie - nie ma wątpliwości, że RIO nie zgadza się z opinią komisji rewizyjnej. Izba stwierdziła, że miasto ma całkiem dobre wyniki na tle średniej krajowej. W uzasadnieniu opinii jest mowa m.in. o tym, że na przekierowanie zadań inwestycyjnych do wydatków niewygasających i zmiany w budżecie zgodzili się radni.
Ci z PiS mówili wczoraj, że ratowali budżet. Wiceprzewodniczący komisji rewizyjnej Henryk Dębowski z PiS zarzucił władzom m.in. to, że ukrywają faktyczne zadłużenie miasta przekazując znaczne kwoty spółce Stadion Miejski. - Tak stwierdziła Najwyższa Izba Kontroli. Wystąpiłem do prezydenta o przekazanie umowy, jaką zawarł ze spółką stadionową. Od siedmiu dni nie ma odpowiedzi. Dzień przed sesją dzwoniłem do sekretarki prezydenta. Nic nie uzyskałem - mówił Dębowski.
Prezydent Truskolaski odparował, że na odpowiedź ma dwa tygodnie. - Zwrócił się pan do mnie 24 czerwca. Mógł pan to zrobić wcześniej. Co, olśniło pana? Na Jana? - pytał.
Takich bon motów wygłosił zresztą wczoraj dużo więcej. Na przykład wtedy, gdy odniósł się do wypowiedzi Dębowskiego o tym, że skoro miasto nie potrafi poradzić sobie z dłużnikami to może powinno zatrudnić firmę zewnętrzną. - Może mamy brać do tego jakichś gangsterów? - pytał prezydent.
W pewnym momencie do mównicy podeszła radna PiS Katarzyna Siemieniuk i wręczyła prezydentowi snickersa. - Po to, by pan nie gwiazdorzył - rzuciła.
Tadeusz Truskolaski stwierdził, że radna go chyba z kimś pomyliła, a snickersa przekaże głodnym.
Żarty żartami, ale wczorajsza uchwała może mieć istotne konsekwencje dla samorządu. Choć nikt tego oficjalnie nie powie, PiS poważnie zastanawia się nad doprowadzeniem do referendum w sprawie odwołania prezydenta. Opozycja twierdzi wręcz, że nie jest to autonomiczna decyzja miejskiego PiS. Podobnie zresztą, jak głosowanie nad absolutorium
- Przyjechał niedawno Jarosław K., zwany też prezesem i wydał pewnie instrukcje - mówił radny PO Maciej Biernacki.
Radny komitetu Truskolaskiego Karol Masztalerz stwierdził wręcz, że decyzje zapadają 180 kilometrów od Białegostoku.
Decyzję o ogłoszeniu referendum radni mogą podjąć 14 dni od momentu nieudzielenia absolutorium.
- Zgodnie z prawem nie wiąże ich w tej sprawie opinia RIO. Decyzja o ogłoszeniu referendum jest elementem funkcji kontrolnej, jaką nad prezydentem sprawują radni - mówi dr Jarosław Matwiejuk, konstytucjonalista z wydziału prawa Uniwersytetu w Białymstoku.
PiS ma teraz twardy orzech do zgryzienia. Można ogłosić referendum, ale to czy zakończy się sukcesem to już zupełnie inna sprawa. Jak pokazał przykład referendum w Supraślu, aktywność społeczna jest często wielką niewiadomą. Choć z drugiej strony, radni niczym nie ryzykują. Pamiętajmy, że referendum o odwołanie prezydenta można ogłosić w każdej chwili z dowolnego powodu. Jednak w przypadku niepowodzenia rada musi się rozwiązać. Natomiast jeśli referendum jest wynikiem nieudzielenia absolutorium, nawet gdy prezydent utrzyma się na stanowisku, rada pozostaje. - W ostatnich wyborach suweren zadecydował, że PiS ma większość w radzie miasta, a prezydentem jest Tadeusz Truskolaski. Uszanujcie z pokorą ten wynik - mówił Zbigniew Nikitorowicz, przewodniczący PO w radzie miasta.
Referendum to według niego demolowanie samorządu. - Szczególnie teraz, kiedy do wykorzystanie będą pieniądze z programów unijnych - podkreślał Nikitorowicz.
O tym, czy faktycznie dojdzie do referendum mieszkańcy Białegostoku dowiedzą się w najbliższych dniach. Tymczasem muszą przełknąć kolejny niepotrzebny wydatek. Komisja rewizyjna tak długo pracowała nad opinią do głosowania nad absolutorium, ze trzeba było zwołać dodatkową sesję. Jej koszt to około 2 tys. zł, czyli tyle, ile przeciętnie miesięcznie zarabia wielu białostoczan.
Więcej w piątkowym papierowym wydaniu Kuriera Porannego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?