Karolina studniówkę ma w najbliższą sobotę, ale rozmowy o tym wydarzeniu toczą się wśród koleżanek każdego dnia. - To temat numer jeden - zapewnia Karolina Tur. - Wszystko musimy obgadać, jaka sukienka, fryzura, bielizna. W końcu taki bal ma się raz w życiu.
Dziewczyna przygotowania zaczęła po świętach. - Sukienkę znalazłam ładną w internecie, wydrukowałam i projekt zaniosłam do krawcowej - opowiada.
Strój jest bardzo ważny. Uczennice boją się, żeby któraś z koleżanek nie miała takiej samej kreacji, dlatego często zamawiają je przez internet albo jeżdżą na zakupy do Warszawy.
- W mojej klasie wszystkie przyjdziemy w krótkich sukienkach, przeważnie czarnych lub czerwonych - opowiada Karolina.
Jednak sukienka to nie wszystko. Potrzebna jest biżuteria, torebka. Wiele uczennic nie wyobraża sobie pójścia na bal studniówkowy bez wcześniejszej wizyty u kosmetyczki, makijażystki czy solarium, o fryzjerze nie wspominając. Tylko rodzice z ciężkim sercem trzymają się za kieszeń. Taki bal to koszt ponad 1000 zł.
Z panami jest mniejszy problem.
- Trzeba dobrze wyglądać i ładnie pachnieć - tłumaczą licealiści. - Odpadają kosmetyczki, makijażystki, na szczęście wystarczy fryzjer.
Kwestia stroju też zdaje się mniej skomplikowana. Ale tylko z pozoru.
- Buty już miałem, ale za garniturem chodziłem miesiąc - śmieje się Paweł Danilczuk z Zespołu Szkół Elektrycznych w Białymstoku. - A koszuli jeszcze nie kupiłem.
Młodzi sumiennie przygotowują się do swojego maturalnego balu. Jednak starsze pokolenia inaczej patrzą na to wydarzenie.
- Nie przepadam za dzisiejszymi studniówkami - nie ukrywa Halina Miszczak, nauczycielka z VII Liceum Ogólnokształcącego. - W dzisiejszych czasach impreza ta straciła mocno na znaczeniu. Jest to po prostu większa dyskoteka.
Zgadza się z ta opinią Andrzej Lechowski, dyrektor muzeum Podlaskiego.
- Dziś studniówka to impreza czysto komercyjna - mówi. - Albo skąd te czerwone majtki i podwiązki? Ktoś sprytnie wpadł na pomysł, jak upłynnić nadwyżki z poprzednich walentynek.
Bale, które odbywały się w szkołach, rozpoczynał jak dziś polonez. I tańczyli go wszyscy bez wyjątku. Później tańczyło się to, co akurat było modne, czyli tańce epoki, a bal kończył mazur.
- Dziewczęta były ubrane bardzo skromnie - granatowa spódnica i biała bluzka. Panowie szyli swój pierwszy garnitur. O czerwonej bieliźnie nikt nie słyszał, nie mówiąc już o jej pokazywaniu - śmieje się Andrzej Lechowski.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?