- Powiem wprost. Jestem przeciwnikiem cwaniaczków szukających luk prawnych, po to by nie płacić mandatów za parkowanie - mówił radny PiS Sebastian Putra.
Na ostatniej sesji radni (również ci z PiS) odrzucili sposób w jaki komisja rewizyjna rozpatrzyła skargę na prezydenta. Tę ostatnią wystosowali mieszkańcy zrzeszeni w Stowarzyszeniu Białostockie Drogi. Domagali się prawidłowego oznaczenia przez miasto strefy płatnego parkowania.
Jeszcze do niedawna przy miejscach parkingowych stały tylko znaki drogowe. Jednak, jak wynika z ministerialnego rozporządzenia, które weszło w życie w lutym 2014 roku, to za mało. Dodatkowo, na nawierzchniach parkingów mają być namalowane linie. Dopiero po tym, jak „Poranny” opisał sprawę, urzędnicy wzięli się do roboty i ruszyła akcja malowania linii.
W międzyczasie członkowie wspomnianego stowarzyszenia zwrócili się do komisji rewizyjnej. Chodziło im o wprowadzenie zasady, że płacimy tylko tam gdzie strefa jest oznaczona podwójnie - zwykły znakiem drogowym z literką P i liniami. W pozostałych miejscach opłaty miały być zniesione. Władze miasta nie chcą się na to zgodzić.
Wiceprezydent Adam Poliński cytował na sesji orzeczenia Naczelnego Sądu Administracyjnego. - Wynika z nich, że płacić trzeba nawet, gdy postawimy auto w miejscu nieoznaczonym - mówił.
Stwierdził też, że nie wszędzie malowanie linii będzie w interesie mieszkańców. - Jeśli zrobilibyśmy to na chodniku w pobliżu szpitala onkologicznego przy ul. Ogrodowej to zabrakłoby 1,5-metrowego wymaganego przepisami przejścia dla pieszych - mówił Adam Poliński.
W styczniu pisaliśmy też o parkingu przy Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym (obok centrum krwiodawstwa), gdzie parking został zlikwidowany właśnie przez to, że zabrakło miejsca dla pieszych.
- Podzielam zdanie miasta, że rozporządzenie jest kulą u nogi, ale prawo trzeba stosować. Nie zgadzam się też ze stwierdzeniem Sebastiana Putry. Nie traktuję mieszkańców jako cwaniaczków - podkreślał Piotr Jankowski z PiS, przewodniczący komisji rewizyjnej.
Adam Poliński pytał jednak jak namalować linie np. na ul. Czarnej, która jest ulicą gruntową. - Piętą - ktoś krzyknął.
- Myślałem, że patykiem, ale może być i piętą - śmiał się wiceprezydent.
Poparł go wspomniany Sebastian Putra, który stwierdził, że samorząd nie rozwiąże tego problemu.
- Co roku wydawalibyśmy jakieś kosmiczne pieniądze na malowanie linii, które po kilku miesiącach byłyby przecież nieczytelne. Dlatego potrzebna jest zmiana rozporządzenia. Władze powinny przekonywać do tego ministerstwo - mówił.
Koniec końców większość miejskich radnych zagłosowała przeciw przyznaniu racji mieszkańcom. PiS-owcy głosowali więc przeciw PiS-owskiemu przewodniczącemu komisji rewizyjnej. - To tylko pokazuje, że w naszym klubie każdy głosuje zgodnie z własny sumieniem - mówił nam w kuluarach Jankowski.
Stowarzyszenie Białostockie Drogi zamierzają pójść do sądu. Członkowie już złożyli do Regionalnej Izby Obrachunkowej zawiadomienie o naruszeniu przez miasto dyscypliny finansów publicznych. - Skoro według władz miasta opłaty pobierane są legalnie, to dlaczego do dziś nie rozpoczęło się postępowanie egzekucyjne? Dostałem mandat 10 miesięcy temu - mówi Przemysław Kownacki z Białostockich Dróg.
Piotr Jankowski skwitował na sesji, że w całej tej sprawie jest przynajmniej jakiś sukces. - Miasto wzięło się za malowanie linii - uśmiechnął się.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?