Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Statek Tryton, na którym pływał papież Jan Paweł II, stoi bezużyteczny

Agata Masalska [email protected]
Statek Tryton
Statek Tryton Archiwum prywatne Błażeja Bieńkowskiego
Statek, na pokładzie którego trzynaście lat temu wypoczywał Jan Paweł II, stoi w zaroślach. Czy wypłynie jeszcze na jezioro? Nie wiadomo.
Papież Jan Paweł II wsiadł na pokład Trytona 8 czerwca 1999 roku.
Papież Jan Paweł II wsiadł na pokład Trytona 8 czerwca 1999 roku.

Papież Jan Paweł II wsiadł na pokład Trytona 8 czerwca 1999 roku.

Jedno jest pewne: na Wigrach statku nie będzie. Właściciel chciałby przewieźć go na jezioro Hołny. Tyle tylko, że po tym akwenie ma pływać tratwa. Inicjatorzy jej budowy nie chcą konkurencji. - Jezioro jest duże. Myślę, że zmieści się tam i Tryton, i tratwa - uważa Jan Skindzier, wójt sejneńskiej gminy.

Tryton ma już siedemdziesiąt lat. Został zbudowany w płockiej stoczni i trafił do Żeglugi Augustowskiej. Najpierw był eksploatowany jako holownik. I być może w tej roli pozostałoby do dzisiaj, gdyby nie plany Jana Pawła II, który podczas pielgrzymki do Polski w 1999 roku postanowił przyjechać na Suwalszczyznę. A że papież w młodości pływał kajakiem, także po jeziorach augustowskich i wigierskim, organizatorzy pielgrzymki zadbali o to, by mógł wyprawić się w sentymentalny rejs. Tym razem na pokładzie statku.

Dyrekcja Żeglugi Augustowskiej wyremontowała na potrzeby Ojca Świętego dwie jednostki. Jedna była gotowa na augustowskich akwenach. Druga, właśnie Tryton został przetransportowany na Wigry.

Prezydent dał dwa tysiące

9 czerwca 1999 roku Jan Paweł II gościł w Ełku. Po nabożeństwie przyleciał helikopterem do klasztoru kamedułów na wigierskim półwyspie. Odpoczął kilka godzin i wieczorem wsiadł na pokład Trytona. Rejs trwał półtorej godziny.

Rok później "papieski" statek odkupił od Żeglugi suwalski przedsiębiorca Błażej Bieńkowski. Wymyślił sobie, że warto uruchomić rejsy szlakiem, którym płynął JP II. Tym bardziej, że do klasztoru zaczęły ściągać tłumy pielgrzymów i turystów z kraju i nie tylko. Wszyscy chcieli zobaczyć miejsce, w którym papież spędził aż dwa dni. Zainteresowanie rejsami Trytonem było więc ogromne. Zwłaszcza w pierwszym roku po papieskiej wizycie.

W połowie 2000 roku statek częściowo spłonął. Policja ustaliła, że było to podpalenie, ale sprawcy nigdy nie udało się zatrzymać.

- Przypuszczam, że był to jakiś chuligański wybryk - mówił wtedy Błażej Bieńkowski.
Przedsiębiorca robił wszystko, by statek jak najszybciej wrócił na szlak. Kilkanaście osób pracowało przy odbudowie Trytona od świtu do nocy. W kosztach remontu partycypował nawet prezydent Aleksander Kwaśniewski.

- Przekazał nam dwa tysiące złotych - wspomina Bieńkowski. - Może nie zbyt dużo, ale cieszyliśmy się i z tego bardzo. Liczył się bowiem gest.

Przedsiębiorca postanowił nie tylko wyremontować Trytona, ale też doposażyć go. Zainwestował m.in. w ekologiczny silnik. To ograniczyło emisję hałasu i spalin. - Nie chciałem zanieczyszczać środowiska - mówi. - Wszak Wigry położone są na terenie Wigierskiego Parku Narodowego.

Przegrał przetarg na jezioro

Dwa lata temu dyrekcja WPN ogłosiła przetarg na korzystanie z wód jeziora. Rywalizowali posiadacz Trytona i właściciel restauracji nad Wigrami. Wygrał ten drugi. Zaproponował wyższy czynsz.

- Miał też jeszcze jedną przewagę - dodaje Bieńkowski. - W Parku pracuje jego bratowa.
Adam Łoziński, dyrektor WPN zapewniał, że nie miało to żadnego znaczenia.

- Po prostu wybraliśmy ofertę korzystniejszą - mówił. - Zaproponował kilka tysięcy zł więcej. Musimy dbać o nasz budżet.

Bieńkowski o rozstrzygnięciu przetargu poinformował prokuraturę. Podnosił wówczas m.in. to, że konkurent nie mógł brać udział w przetargu, ponieważ nie był jeszcze właścicielem statku tylko miał zamiar go kupić. Suwalczanin przekonywał też, że oferta właściciela restauracji była niezgodna ze specyfikacją. Statek, który chciał on kupić był mniejszy niż chciał Park. Nie spełniał także norm.

- To jest jakaś kpina - argumentował Bieńkowski. - Pogodzę się z przegraną, ale tylko wtedy, gdy decyzja będzie sprawiedliwa.

Prokuratura umorzyła postępowanie. Przedsiębiorca wystąpił więc z powództwem cywilnym wobec Wigierskiego Parku Narodowego. Domagał się unieważnienia przetargu. Suwalski sąd odrzucił wniosek ze względów formalnych. Uznał, że stroną w tym postępowaniu jest także przedsiębiorca, którzy przetarg wygrał, a nie tylko Park.

- Niezależnie od tego przeanalizowaliśmy podnoszone w pozwie argumenty - informował Marcin Walczuk, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Suwałkach. - Uznaliśmy, że nie są zasadne.
Suwalczanin zaskarżył to orzeczenie do białostockiego sądu. Ten także nie podzielił racji przedsiębiorcy. Tryton został więc przewieziony z wigierskiej przystani na prywatną posesję do Starego Folwarku. - Ogromna szkoda - stwierdził wówczas Sławomir Aleksandrowicz, dyrektor Żeglugi Augustowskiej.
Wójt: To dopiero byłaby promocja!

W minionym roku Bieńkowski chciał zwodować statek na Gaładusi. To leżące na polsko-litewskiej granicy jezioro w powiecie sejneńskim. Na dodatek, objęte przez radę powiatu strefą ciszy. Na wniosek przedsiębiorcy radni zgodzili się na rejsy Trytona. Ale plany nie zostały zrealizowane. Przedsiębiorca nie mógł kupić bowiem działki, by zbudować przystań.
- Nikt nie chciał sprzedać ziemi - twierdzi. - Muszę szukać innych rozwiązań.

I znalazł. Kilka miesięcy temu wpadł na pomysł, aby statek przewieźć na Hołny. Przy jeziorze jest ośrodek wypoczynkowy i sporo kwater agroturystycznych. Tryton, bez wątpienia, byłby dużą atrakcją.

- Z pewnością budziłby zainteresowanie pielgrzymów, którzy idą do Ostrej Bramy w Wilnie - dodaje wójt Skindzier. - To byłby jeden z motorów rozwoju naszej gminy.

Bieńkowski, poza rejsami, chciał zbudować niewielką restaurację. Na początek, a później może motel. Wystąpił do starostwa o zmianę uchwały, na mocy której Hołny objęte są strefą ciszy. I znowu zaczęły się schody. Do władz powiatu wpłynął protest.

- Jedna z mieszkanek nie zgadza się na zwodowanie statku - mówi Andrzej Szturgulewski, starosta powiatu sejneńskiego. - Nie chcemy podejmować pochopnych decyzji.

Władze powiatu zarządziły konsultacje społeczne. Do połowy kwietnia mieszkańcy mogą wypowiadać się za pośrednictwem internetu, czy chcą, aby po jeziorze pływał statek, czy też nie. W międzyczasie odbędą się też spotkania. W każdej, położonej wokół jeziora wsi.

- Mam nadzieję, że zwycięży rozsądek - dodaje wójt Skindzier. - Ludzie chcą żyć z letników. A ci są wymagający. Na puste plaże już nie chcą przyjeżdżać. Tryton byłby atrakcją z dwóch powodów. Dlatego, że statek i że pływał nim papież.

Starosta Szturgulewski zapowiada, że decyzja o tym, czy Tryton będzie na Hołnach, czy nie - zapadnie w kwietniu. Zadecyduje o tym rada powiatu.

A co będzie, jeśli radni nie wyrażą zgody? Błażej Bieńkowski innych pomysłów nie ma. Bezradnie rozkłada ręce. - Wtedy pamiątka po wizycie papieża na Suwalszczyźnie pozostanie w zaroślach - mówi rozgoryczony.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny