Mają nadzieję, że uda im się odwołać prezesa już 14 czerwca. To właśnie na ten dzień zaplanowane jest walne posiedzenie członków spółdzielni. Niezadowoleni mieszkańcy liczą, że prezes nie otrzyma absolutorium.
- Tak, naszym celem jest odwołanie prezesa - przyznają zgodnie Bronisław Błahuszewski i Stanisław Parmańczuk z prezydium Niezależnej Grupy.
Grupa zawiązała się kilka dni temu. Oficjalnie popiera ją kilkunastu członków spółdzielni. Ale członkowie grupy zapewniają, że są po rozmowach z wieloma mieszkańcami, którzy podzielają ich krytyczne opinie na temat pracy prezesa i zarządu spółdzielni.
- Chodzi o trzy rzeczy. Rozliczenie za centralne ogrzewanie, niegospodarność i sprawy związane z niedoborem zimnej wody. To ostatnie przelało czarę goryczy - mówi przewodniczący grupy Bronisław Błahuszewski.
Nie podoba im się, że muszą dopłacić za zimną wodę, której nie zużyli. Główny wodomierz w każdym bloku wskazał bowiem większe zużycie wody niż wskazywały na to dane z wodomierzy z poszczególnych mieszkań. Teraz mieszkańcy muszą dopłacić różnicę. W zależności od bloku, są to kwoty od kilkudziesięciu groszy do kilku złotych.
- Gdzie ginie ta woda? - pyta Stanisław Parmańczuk. - Zgodnie z ustawą o spółdzielniach mieszkaniowych, każdy członek powinien płacić tylko za siebie. A skoro tak, to czyje mieszkania my utrzymujemy?
- Artykuł 4. tej ustawy mówi wyraźnie, że członkowie spółdzielni ponoszą także koszty związane z eksploatacją i utrzymaniem lokali oraz nieruchomości wspólnych - odpowiada Jerzy Saciłowski, prezes spółdzielni.
I wyjaśnia niektóre z przyczyn różnic w bilansie wody. - Wynika to m.in. z różnych dni i godzin odczytów wodomierza głównego i w mieszkaniach. Do tego dochodzi nieobecność lokatorów w domach i niemożność odczytania licznika. W takich przypadkach wstawiane jest średnie zużycie. Poza tym np. nieszczelność urządzeń sanitarnych, takich jak: nieszczelności spłuczki, głowiczki baterii czy chociażby sposób montażu wodomierzy. Wszystko ma znaczenie - wymienia.
Bronisław Błahuszewski i Stanisław Parmańczuk zapewniają, że działają na korzyść wszystkich lokatorów. Walczą bowiem o niższe czynsze.
- Już kiedyś był taki prezes, który windował czynsze. W 1998 roku przyszedł nowy. Czynsze znacząco poleciały wtedy w dół, o około 100 zł. Wiem, że teraz też można to zrobić. Wystarczy tylko racjonalnie zarządzać - przekonuje przewodniczący Bronisław Błahuszewski.
Prezes spółdzielni Jerzy Saciłowski zapewnia, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Bo działa w oparciu o obowiązujące przepisy prawne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?