Projekt "Ach te bale w karnawale" rozpoczęliśmy w ubiegłym roku - mówi dr Urszula Wróblewska z Uniwersytetu w Białymstoku. Przy projekcie pracowała razem z grupą naukowców z białostockiego oddziału Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego, Białostockiego Muzeum Wsi oraz Zakładu Historii Wychowania Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu w Białymstoku.
- Planowaliśmy zebrać i opisać różne formy uroczystości szkolnych. Okazało się, że interesującym elementem stały się zabawy karnawałowe, nazywane choinkami. W okresie międzywojennym były to choinki bożonarodzeniowe, w okresie PRL - określane choinkami noworocznymi. Chcemy odtworzyć, w jaki sposób przebiegały te choinki w szkołach.
Zbierali wspomnienia
Przez kilka miesięcy zaczytywali się więc w starych szkolnych kronikach. Szukali emerytowanych nauczycieli, których prosili o wspomnienia. W wyniku ich pracy powstało opracowanie, z którego można się dowiedzieć, jak dawniej bawiono się w polskich szkołach.
- W okresie międzywojennym, podczas karnawału choinkę dla dzieci przygotowywali starsi uczniowie lub samorząd - opowiada Urszula Wróblewska. - Uroczystość obdarowywania drobnymi upominkami połączona była z deklamacjami, przedstawieniami, wspólnie śpiewanymi kolędami, grami i zabawami. Nauczyciele szykowali loterię fantową, a zebrane fundusze przekazywano na przykład na zakup obuwia i odzieży potrzebującym uczniom.
Rodzina szyła stroje karnawałowe
Tradycją choinek z lat 30. XX wieku była tzw. herbatka dla nauczycieli, którą przygotowywali najstarsi uczniowie, klas siódmych szkoły powszechnej.
Zabawy choinkowe przetrwały również okres PRL-u, chociaż forma ich uległa zmianom na przestrzeni kilkudziesięciu lat.
- W okresie II RP i PRL-u zabawy choinkowe, noworoczne były organizowane przez nauczycieli i uczniów starszych klas przy znacznej pomocy rodziców - dodaje dr Wróblewska. - Rodzice byli zaangażowani w dekorację sal, przygotowywanie poczęstunku, opiekę czy pomoc w zorganizowaniu Mikołaja.
Całe rodziny brały aktywny udział w przygotowaniu stroju karnawałowego.
- Korzystając z możliwie dostępnych materiałów: bibuły, podszewki, kolorowej tkaniny, firanek, cekinów, kartonów, przez kilka dni przygotowywano kotyliony oraz stroje królewny, księżniczki, klowna, pirata, krakowianki, Cyganki czy Indianina - wylicza Urszula Wróblewska. - Efekt końcowy zależał od pomysłowości i kreatywności rodzin. A strój zazwyczaj po zakończonym balu pozostawał w szafie i czekał na młodsze rodzeństwo lub był pożyczany innym dzieciom.
Jak za dawnych lat
Taka właśnie choinka była w tym roku w Szkole Podstawowej nr 2 w Białymstoku. Naukowcy z projektu "Ach te bale w karnawale" namówili uczniów, ich rodziców i nauczycieli, by zorganizować zabawę w stylu retro. Podczas szkolnej choinki uczniowie bawili się przy przebojach Czerwonych Gitar, muzyce lat 60. i 70. Były też szlagiery Mieczysława Fogga, utwory przedwojenne. Gdy był konkurs kotylionowy - tańczyli walca i tango. Przebrali się nietypowo - nie było Spidermanów, kowbojów czy księżniczek Disneya. Wiele dziewcząt miało stroje nawiązujące do lat 20. czy 30. Ale był też hippis czy dziewczynka wystylizowana na wokalistkę Abby. Chłopcy w białych koszulach, garniturach. Wszystko w stylu lat przedwojennych. Również Mikołaj. Prezenty - wszystkim jednakowe - przyniósł dzieciom prawdziwy biskup: ubrany w kożuch, na głowie miał tiarę, a w ręku pastorał.
Mikołaj z reklamy Coca-Coli i stroje ze sklepu
Ale dziś zwykle jest zupełnie inaczej.
- Zmieniamy się jako społeczeństwo, częściej korzystamy z usług - i to automatycznie przenosi się na sytuację szkoły - tłumaczy Urszula Wróblewska. - Bo szkoła jest taką mikrosferą, papierkiem lakmusowym, w której wszelkiego rodzaju procesy społeczno-kulturowe mają od razu swoje odzwierciedlenie.
Współczesna szkolna zabawa choinkowa to przede wszystkim przebrania - ale nie wykonane samodzielnie, tylko kupione w sklepie czy wypożyczone. Do tego poczęstunek. I najważniejsze: prezenty od Mikołaja.
Mikołaj oczywiście współczesny, taki jak z reklamy Coca-coli - w czerwonym płaszczu, czapce z pomponem i uśmiechem od ucha do ucha. Czasem zamiast uroczystości w szkole wyjście do teatru. No i wynajęci animatorzy, którzy prowadzą całą zabawę.
Tak właśnie wspominają zabawy choinkowe w swoich podstawówkach Monika Stachura, Katarzyna Piskurewicz i Emilia Pukszta.
Choinki wciąż lubimy
Choć dziewczyny z podstawówki już wyrosły (są tegorocznymi maturzystkami w LO STO przy ul. Fabrycznej), z choinek w szkole nie zrezygnowały. - To u nas tradycja - uśmiecha się Kasia. - Cieszymy się chwilą i swoim towarzystwem.
Spotykają się w klasach. Każdy przynosi coś do jedzenia. Siedzą, rozmawiają, śpiewają kolędy. - Jako tegoroczne maturzystki dziewczyny mają już za sobą studniówkę.
- Wiadomo, to impreza elegancka, więc wszystko musi być w dobrym tonie - uśmiecha się Kasia Piskurewicz.
Dziewczyny idą więc do fryzjera, nakładają piękne sukienki, chłopaki wbijają się w garnitury. Didżej gra i stare przeboje, klasyki, i muzykę taneczną, nowoczesną.
- No i oczywiście jest tradycyjny polonez - uśmiecha się Kasia.
Nikt nawet nie pomyślał, by zorganizować studniówkę w starym stylu: w szkole, z salą udekorowaną samodzielnie bibułkami, z sukienkami z białymi kołnierzykami.
- Po pierwsze nasza szkoła jest w zabytkowym budynku, więc nie mamy odpowiednio ej sali - przekonuje Emilia Pukszta.
- Ale pomysł podoba mi się. I to bardzo - ożywia się Monika Stachura. - Dziewczyny w ładnych sukienkach: plisowanych, w grochy, w kształcie koła, żeby ładnie się kręciły. Pięknie dobrane fryzury, włosy albo wyprostowane, albo poskręcane w eleganckie loki.
- Albo coś w stylu Dirty Dancing - rozmarza się Emilia.
- Wtedy można by wpiąć we włosy kwiaty albo nawet nałożyć kapelusz - uśmiecha się Kasia.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?