Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd Apelacyjny. Dramatyczne napisy w podziemiach (wideo)

Tomasz Mikulicz [email protected] tel. 85 748 95 54
"Boże nie opuszczaj nas" pojawia się w podziemiach trzy razy. Władze sądu chcą odnaleźć również inne napisy, które z pewnością znajdują się pod warstwami gipsu.
"Boże nie opuszczaj nas" pojawia się w podziemiach trzy razy. Władze sądu chcą odnaleźć również inne napisy, które z pewnością znajdują się pod warstwami gipsu. Wojciech Wojtkielewicz
Boże w opiekę twą się polecamy, wszyscy którzy tu siedzą lub będą siedzieli. Takie napisy wyryto w podziemiach sądu apelacyjnego. To świadectwo stalinowskich zbrodni. Teraz zostaną objęte ochroną.

Przez lata wielu starało się, by te napisy nigdy nie ujrzały światła dziennego. O tym, co kryją podziemia w czasach PRL-u mówiło się tylko ściszonym głosem, w zaufanym gronie. Budynek przy ul. Mickiewicza 5, gdzie dziś mieści się sąd apelacyjny, był świadkiem zbrodni komunistycznych.

- Ściany zostały pokryte gipsem, więc niewiele widać. Nie zmienia to jednak faktu, że dochodziło tu do ludzkich dramatów - mówi Helena Koda, kierowniczka działu inwestycji i remontów w sądzie apelacyjnym w Białymstoku.

W podziemiach są dwa pomieszczenia, na ścianach których wyryte są napisy takie jak: "Polska Walcząca", czy "Boże w opiekę twą się polecamy, wszyscy którzy tu siedzą lub będą siedzieli". Trzy razy pojawia się też dramatyczne: "Boże nie opuszczaj nas". Są nawet daty: "6-XII-53 / 6-I-54". Wszystkie zostały wyryte w latach 50. ubiegłego wieku przez więźniów stalinowskich. W 1944 roku gmach przy ul. Mickiewicza 5 został zajęty przez NKWD. Od grudnia 1945 roku mieścił się tu Urząd Bezpieczeństwa. W piwnicach zorganizowano areszt, w którym przetrzymywano m.in. żołnierzy wyklętych.

- Mamy informacje, że w Białymstoku wydano około 200 wyroków śmierci. W budynku przy ul. Mickiewicza 5 odbywały się przesłuchania - mówi Marcin Markiewicz z biura edukacji publicznej w białostockim IPN.

Podczas przesłuchań stosowano tortury. Wiele osób w trakcie śledztwa straciło życie. Miało tu też dochodzić do regularnych egzekucji. - W latach 50. mieszkałam niedaleko stąd. Ludzie przychodzili pod ten budynek z nadzieją, że będą mogli porozmawiać przez kraty ze swoimi bliskimi. Od ulicy Mickiewicza znajdowały się bowiem niewielkie okienka. Pracownicy Urzędu Bezpieczeństwa zasłaniali je granitowymi blokami. Chodziło o to, by nikt nie wiedział co się dzieje w podziemiach - opowiada Helena Koda.

Więźniowie spali na gołej ziemi. Gdzieniegdzie stały prycze. O siennikach i pościeli można było tylko pomarzyć. Zwłoki pomordowanych wywożono m.in. do Lasu Solnickiego.

- Pamięć o tych wydarzeniach nie może zaginąć. Zamierzamy odrestaurować zachowane do naszych czasów kraty. Chcemy też odnaleźć więcej napisów, które z pewnością są ukryte pod warstwami gipsu. Zamierzamy wystąpić o pieniądze na ten cel do konserwatora zabytków. Jeśli się nie uda zrobimy to we własnym zakresie - twierdzi Helena Koda.

Konserwator zabytków zamierza objąć napisy ochroną. Rozpoczęła się właśnie procedura wpisywania ich do rejestru zabytków. W maju trafił tam zresztą cały budynek przy ul. Mickiewicza 5. Obiekt powstał w latach 1929-1932. Pierwotnie mieścił się tu sąd okręgowy. Już w czasie pierwszej okupacji sowieckiej obiekt został zajęty przez NKWD, by w 1941 roku przekształcić się w hitlerowski szpital wojskowy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny