Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozpędzona Jagiellonia Białystok nie bierze jeńców

Wojciech Konończuk
Wojciech Konończuk
Grzegorza Sandomierskiego czeka w sobotę sentymentalna wyprawa do Białegostoku. Bramkarz Cracovii przyznaje, że będzie to dla niego szczególny mecz, ale postara się zatrzymać Jagiellonię.
Grzegorza Sandomierskiego czeka w sobotę sentymentalna wyprawa do Białegostoku. Bramkarz Cracovii przyznaje, że będzie to dla niego szczególny mecz, ale postara się zatrzymać Jagiellonię. Andrzej Banaś
Staram się podejść do meczu z Jagą, jak do każdego innego występu, ale to nie jest proste - mówi bramkarz Cracovii Grzegorz Sandomierski.

Jesteś rodowitym białostoczaninem i wychowankiem żółto-czerwonych. Czy zatem występ przeciwko Jagiellonii jest czymś szczególnym?

Grzegorz Sandomierski: Bardzo przeżywałem poprzednie przyjazdy do Białegostoku - z Zawiszą Bydgoszcz i potem z Cracovią. Teraz chciałbym podejść do tego, jak do każdego występu. Tylko, że to nie jest wcale takie proste. Przecież to moje miasto i klub. To dla mnie zatem szczególne spotkanie i nie będę tego ukrywał. Ale nie chcę też przesadnie pompować balonika, by mi to nie przeszkadzało w grze. Zamierzam przypomnieć się białostockim kibicom dobrym występem.

Cracovii będzie o tyle łatwiej, że w Jadze brakuje najlepszego strzelca i reżysera gry - Konstantina Vassiljeva.

Haha, nie dam się podpuścić. Bez Estończyka lider strzelił w ostatniej kolejce cztery gole na wyjeździe Zagłębiu Lubin, a to daje do myślenia. Brak Vassiljeva nie sprawi, że będzie nam łatwiej. Jagiellonia jest rozpędzona, walczy o mistrzostwo i nie bierze jeńców. U siebie wiosną wygrała wszystkie mecze, z reguły demolując rywali.

Pasy też wygrały ostatni mecz - 1:0 u siebie ze Śląskiem. Co dla was oznacza to zwycięstwo?

Było ono nam bardzo potrzebne i nie chodzi tylko o cenne punkty. Graliśmy pod ogromną presją kibiców, działaczy i mediów. Wszyscy oczekują lepszych wyników, łącznie z nami i cieszymy się że pokonaliśmy Śląsk. Może nie było to piękne spotkanie, ale w naszej sytuacji nie chodzi o wrażenia artystyczne.

Dla bramkarza ważne jest też chyba to, że zachował czyste konto, co wiosną nie zdarzało ci się od inauguracji.

To zawsze jest radość dla bramkarza, ale liczy się wygrana zespołu. Byliśmy bardzo nabuzowani i zdeterminowani, co może chwilami nawet nam trochę przeszkadzało.

Czy tej determinacji nie zabraknie wam w Białymstoku? Przecież tak czy siak, nie wydobędziecie się z dolnej połówki tabeli. Może zatem lepiej skupić się na przygotowaniach do walki w rundzie finałowej.

Każdy mówi, że wszystko rozstrzygnie się w decydujących siedmiu meczach i to prawda. Ale każdy chce też zająć jak najlepsze miejsce po fazie zasadniczej, bo plusy nie są małe. W razie równej liczby punktów na koniec sezonu decyduje wyższe miejsce po 30. kolejce i to może mieć znaczenie. Poza tym, z wyższych miejsc gra się więcej meczów u siebie i to także jest ważne.

Szczególnie dla Cracovii, która w delegacjach wygrała tylko jedno spotkanie i pod tym względem jest najgorsza w ekstraklasie? Skąd taka wyjazdowa niemoc?

Dobre pytanie. Nad odpowiedzią wszyscy się w klubie zastanawiają i trudno jej jednoznacznie udzielić. Często nie graliśmy na obcych boiskach źle, ale czegoś brakowało. Przykładem niech będzie mecz w Gdańsku. Nie byliśmy słabsi od Lechii, mieliśmy sporo sytuacji, tylko że gospodarze wykorzystali wszystko, co mieli, a nam zabrakło skuteczności i przegraliśmy 2:4.

Trudno winą obarczać dalekie wyjazdy.

Dokładnie. Do wielu drużyn mamy blisko, a tam, gdzie jest dalej, lataliśmy już samolotem, jeździliśmy autokarem, czy pociągiem. A efekty są, jakie są. Między innymi dlatego chcielibyśmy grać cztery mecze w Krakowie, a trzy na wyjazdach w decydującej fazie.

Czyli zagracie w myśl zasady: bij lidera?

Zagramy najlepiej, jak umiemy i nie będzie żadnego oglądania się na podział punktów. Przeciwnie, chcemy zdobyć ich jak najwięcej w najbliższych dwóch meczach.

To ambitne plany, zważywszy na terminarz. Można śmiało powiedzieć, że nie ma zespołu, który ma tak pod górę, jak Cracovia.

Fakt, gramy najpierw w Białymstoku, a potem u siebie z Legią Warszawa, czyli z liderem i i wiceliderem. Ale to wcale nie musi być złe. Jeśli osiągniemy dobre wyniki, to przed rundą finałową podbudujemy się. Uważam, że nie stoimy na straconych pozycjach i przed podziałem punktów nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa.

Przeczytaj koniecznie: Twoje dziecko może zostać twarzą Dziecięcej Eskorty Jagiellonii | ZGŁOŚ KANDYDATÓW

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny