[galeria_glowna]
Miasto straciło zacnych obywateli różnych zawodów i profesji. My, współcześni winniśmy pamięć o tej wielkiej tragedii okresu okupacji niemieckiej podczas II wojny światowej - napisali w oświadczeniu radni.
Podczas sesji zaprezentowano unikalne zdjęcia pochodzące z archiwów niemieckich, które przedstawiają Bielsk z okresu okupacji hitlerowskiej. Informacje na temat bielskiego getta i losu Żydów przedstawił etnograf i społecznik Doroteusz Fionik, kustosz Muzeum Małej Ojczyzny w Studziwodach. W trakcie półgodzinnej przerwy w sesji radni przemaszerowali na ul. Kazimierzowską, gdzie na terenie dawnego getta złożyli wieniec pod tablicą upamiętniającą przedwojennych Żydów z Bielska Podlaskiego.
- Jesteśmy winni im pamięć. Dobrze, że radni zdecydowali się na ten gest - mówił Doroteusz Fionik, inicjator uroczystości.
Pierwsze pisane wzmianki o Żydach w Bielsku Podlaskim pochodzą z drugiej połowy XV w.
- Większy napływ ludności żydowskiej nastąpił dopiero na początku XIX wieku, gdy otrzymała ona prawo swobodnego osiedlania się w miastach królewskich - informuje Doroteusz Fionik, który 2 lata temu bielskim Żydom poświęcił cały numer swojego czasopisma Bielski Gościniec.
Żydzi osiedlali się nie tylko w Bielsku, ale też okolicznych miasteczkach: Orli, Boćkach i Brańsku.
- Ich liczba była różna, ale można szacować, że tuż przed II wojną światową Żydzi stanowili połowę mieszkańców tych miejscowości - ocenia sekretarz Brańska Zbigniew Romaniuk, historyk od lat zajmujący się losem podlaskich Żydów. (To jego historia miała być kanwą jednej z postaci głośnego w ostatnich tygodniach filmu Władysława Pasikowskiego pt. Pokłosie, ale sam Romaniuk nie chce takich porównań. - Początek losów bohatera jest podobny, ale potem reżyser odchodzi w fikcję literacką. Trudno zrozumieć, po co byli w tym filmie konsultanci historyczni, jeśli jest on tak daleki od rzeczywistości. Powoływanie się w tym kontekście na moje nazwisko jest nadużyciem - mówi Zbigniew Romaniuk w rozmowie z Kurierem Bielskim - przyp. red.).
Spośród przedwojennych bielskich Żydów pochodzi wiele znanych osób, m.in. twórca obecnego gmachu parlamentu białoruskiego, architekt Josif Łangbard (ur. 1882), komunista i bohater getta warszawskiego Józef Lewartowski (Aron Finkelstein, ur. 1895) i amerykańska aktorka Mina Bern (Bernholtz, ur. 1911). Po zajęciu tych ziem przez Niemców w 1941 r. w Bielsku zaczęto organizować getto.
- Najpierw był to teren otwarty, a w 1942 już go ogrodzono - mówi Zbigniew Romaniuk.
Getto powstało pomiędzy dzisiejszymi ulicami: Mickiewicza, Kopernika, Jagiellońską, a na północ sięgało Widowskiej. Jego centrum była dzisiejsza ul. Kazimierzowska.
- Szacuje się, że na niewielkim terytorium o powierzchni ok. 7 hektarów zamknięto do 5 tysięcy osób - ocenia Doroteusz Fionik.
Niemcy zwozili tu też Żydów z innych miejscowości, chociaż duża część z nich była od razu wywożona do Treblinki.
- Jeśli w tym czasie zajęte były komory gazowe, to Żydzi trafiali do getta w Bielsku, gdzie pracowali na rzecz Niemców. Czasami byli też trzymani w wagonach na bielskiej stacji. Do Treblinki wożeni byli pociągami przez Białystok - mówi Zbigniew Romaniuk.
W listopadzie 1942 Niemcy zaczęli likwidację bielskiego getta. Zajęło im to dwa tygodnie. Świadkiem tych wydarzeń był ks. Eugeniusz Beszta-Borowski.
- 3 listopada grobową ciszę nad gettem zakłócił odgłos strzałów - pisze nieżyjący już duchowny w swojej monografii bielskiej parafii katolickiej. - Żandarmi niemieccy stali kołem nad dużym dołem i spokojnie palili papierosy. Dwaj młodzi ludzie z żydowskiej policji pomocniczej przywieźli drabiniastym wozem kilkudziesięciu starych i chorych Żydów i wrzucili ich do dołu. Niemcy zdjęli z ramion maszynowe pistolety i długimi seriami zabijali leżących w dole starców (...) Ta przerażająca scena powtórzyła się jeszcze pięć lub sześć razy, a po ostatnim transporcie żandarmi zabili także tych, którzy starców dowozili. Przypuszczalnie łącznie zabitych zostało od 100 do 150 osób.
Ks. Beszta-Borowski opisuje te, jak Niemcy prowadzili bielskich Żydów na transport do gazu.
- Droga od bramy getta do stacji kolejowej wiodła ulicą Zamkową i była obstawiona uzbrojonymi żandarmami - pisze Beszta-Borowski. - W odstępach 15-20 minutowych, w grupach po sto osób, szły kolejne szeregi bielskich Żydów, obładowanych bagażami, bo Niemcy do końca łudzili, że powiozą ich na stepy Ukrainy, by tam mogli się osiedlić. Szli w swoją ostatnią podróż, popędzani wrzaskiem i ciosami pałek niemieckich żandarmów.
Duchowny podkreśla też, że "po krwawym rozwiązaniu kwestii żydowskiej przyszła kolej na Polaków". W pobliskim Lesie Pilickim Niemcy zamordowali kilkaset osób, w tym dużą część bielskiej inteligencji.
Niemcy starali się również antagonizować wielonarodowościową społeczność.
- Często w kontekście Holokaustu próbuje się mówić o polskim nacjonalizmie, a warto podkreślić, że wojnę w Brańsku przeżyło 67 Żydów. I aż 14 mieszkańców tego miasta może poszczycić się medalem Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata - podkreśla Zbigniew Romaniuk.
Z danych zebranych przez Doroteusza Fionika i Wojciecha Konończuka z Ośrodka Studiów Wschodnich wynika, że po wojnie część Żydów do Bielska wróciła.
- W 1946 r. było w Bielsku przynajmniej 114 osób narodowości żydowskiej, Skupiał ich Komitet Żydowski, który zajmował się m.in. rozdziałem pomocy charytatywnej - zapewniają badacze.
Fionik i Konończuk informują, że w Instytucie Yad Vashem w Jerozolimie zachowały się przygotowane wówczas dwa spisy bielskich Żydów.
- Możemy dowiedzieć się, w jaki sposób przetrwali oni wojnę. Były tam osoby, które przeżyły obozy koncentracyjne, deportowani na Syberię, mężczyźni walczący na frontach oraz partyzanci i ich rodziny - informują Doroteusz Fionik i Wojciech Konończuk.
Teraz historycy pracują nad przełożeniem na język polski Księgi Pamięci Żydów Bielska.
- To monumentalna publikacja wspomnieniowa napisana przez kilkudziesięciu żydowskich mieszkańców Bielska, którzy ocaleli z Holocaustu i znaleźli się na emigracji w różnych stronach świata - mówi Wojciech Konończuk.
Niestety, do dzisiejszych czasów pozostało niewiele świadectw kultury żydowskiej.
- Przez kilkadziesiąt lat powojennych można było oglądać drewnianą zabudowę ul. Kazimierzowskiej, częściowo Mickiewicza i północnej strony Placu Ratuszowego. Z pożogi wojennej ocalała też jedna z bożnic - "Piękne Oczy". Niestety, zaraz po wojnie dokonano jej rozbiórki - pisze w Bielskim Gościńcu Doroteusz Fionik. - W latach 70. władze zdecydowały o zniszczeniu pozostałych domów w rejonie Kazimierzowskiej i Mickiewicza. Mieszkańców wysiedlono, domy wyburzono, a ich miejsce zajęły bloki. W czasie ich budowy, na terenie byłego getta, dokonano swoistej zbrodni kulturowej. Wykopy pod budowę robiono praktycznie bez nadzoru archeologów, choć teren leży w strefie ochrony konserwatorskiej. Przeróźni ludzie, praktycznie bez ograniczeń, penetrowali teren budowy, z wykopów wydobywając ślady kultury materialnej wieków minionych. Do dziś w Bielsku krążą opowieści o skarbach, monetach, złotych łyżkach i innych przedmiotach tam znalezionych. Nikt tego nie dokumentował i ślad po tych skarbach zaginął.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?