[galeria_glowna]
W domu przy posesji na której zawisł łoś nikt nie mieszka. Właściciele przyjeżdżają tu tylko na lato. Ranne zwierze usłyszeli dopiero sąsiedzi.
- Od rana po osiedlu kręciły się trzy łosie. Pewnie ktoś je spłoszył - mówią ludzie.
Zwierze zawisło na ostrym metalowym płocie. Zaczęło wierzgać i tłuc kopytami w ogrodzenie. Kolce przebiły skórę i narządy wewnętrzne. Zwierzę wykrwawiało się.
- Gdyby płot był drewniany, pewnie by go połamał i poszedł dalej. A tak mamy nieszczęście - mówią świadkowie.
- To straszne, jak to zwierze się męczy - mówią inni.
Dopiero koło 9 udało się mu podać środki uspokajające i zwierzę zawisło bezwładnie. Strażacy dźwigiem ściągnęli je z płotu i włożyli do samochodu.
Mieszkańcy są zbulwersowani, że akcja trwała tak długo. - Przyjechał lekarz, i nic nie zrobił, bo twierdził, że nie ma strzykawek. - mówią.
- Myślę, że gdyby nie czekali na decyzje, tylko działali łoś by przeżył - mówi Aneta Naryl.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?