Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracownicy walczą o utrzymanie szpitala gruźlicy i chorób płuc

Wojciech Oksztol
Wszyscy mamy umowy na czas nieokreślony. Po tylu latach pracy nagle nam się gwarantuje, że przez dwa lata uniwersytet nas nie zwolni. O czym to świadczy - to po prostu likwidacja naszego zakładu - mówi Ewa Kużelewska (na pierwszym planie), technik RTG w szpitalu gruźliczym.
Wszyscy mamy umowy na czas nieokreślony. Po tylu latach pracy nagle nam się gwarantuje, że przez dwa lata uniwersytet nas nie zwolni. O czym to świadczy - to po prostu likwidacja naszego zakładu - mówi Ewa Kużelewska (na pierwszym planie), technik RTG w szpitalu gruźliczym. Wojciech Oksztol
Nie chcą, by przejął go Uniwersytet Medyczny. To zmierza do likwidacji naszego szpitala - boją się pracownicy. Będą przekonywać radnych sejmiku województwa, by 29 sierpnia głosowali przeciw przekazaniu szpitala uczelni.

Gruźlica panuje, a marszałek szpital likwiduje! Szpital likwidują, na prywatę go szykują! - takie transparenty zawisły w oknach białostockiego szpitala gruźliczego i chorób płuc przy ul. Warszawskiej. Tak związki zawodowe i pracownicy walczą o to, aby ich placówka nie została przekazana Uniwersytetowi Medycznemu w Białymstoku.

- To nie jest przejęcie czy połączenie, jak nam się mydli oczy, tylko zwykła likwidacja - denerwuje się Ewa Kużelewska, technik RTG. - Wiadomo, że przeniesienie na Dojlidy personelu i wyposażenia takiego budynku jak nasz, jest niewykonalne.

Tego chce zarząd województwa. Po negocjacjach z UMB uzyskał porozumienie, na mocy którego uczelnia przejmie zarówno ten szpital, jak i szpital zakaźny przy ul. Żurawiej. W ciągu pięciu lat powstałaby tam klinika gruźlicy i chorób płuc. Jednak pracownicy szpitala w to nie wierzą. Boją się o pracę, bo zgodnie z tym porozumieniem, UMB nie będzie mógł wypowiedzieć im umów tylko przez dwa lata. - A co potem? Cały czas mówiło się o wybudowaniu nowego budynku, ale w porozumieniu jest mowa tylko o rozszerzeniu bazy łóżkowej. Nie wiadomo nawet, w jakim stopniu - martwi się Irena Husar, naczelna pielęgniarka.
- Mogą przecież powstać tylko dwa nowe łóżka. Nie mamy pewności, że znajdziemy tam zatrudnienie - dodaje Katarzyna Jarocka, szefowa laboratorium. - Przecież celem uniwersytetu jest dydaktyka, a my nie mamy żadnych tytułów naukowych.

Związkowcy i pracownicy twierdzą, że zarząd zmierza do sprzedania budynku przy ul. Warszawskiej w prywatne ręce. Zarząd zaś mówi, że chce przekazać go na potrzeby onkologii.

- Decyzja władz uderza w pacjentów, na drugim miejscu w załogę. Teraz chorzy mają łatwy dojazd. Potem nie będą chcieli jeździć aż do Dojlid - uważa Danuta Sobolewska, przewodnicząca przyszpitalnej Solidarności.

Cezary Cieślukowski, członek zarządu województwa, odpowiedzialny za służbę zdrowia, zapewnia, że dla pacjentów nic się nie zmieni. - Inny będzie właściciel szpitala. To jedyna rzecz, która ulegnie zmianie w ciągu najbliższych pięciu lat - mówi.

Przekazanie obu szpitali UMB muszą zaakceptować radni wojewódzcy. Zajmą się tym prawdopodobnie na sesji, którą zaplanowano na 29 sierpnia.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny