Nawet 700 proc. więcej – według prognoz o tyle więcej miały od nowego roku za prąd płacić szpitale. – To gigantyczne pieniądze. Szpitala nie stać na ich zapłacenie – tak we wrześniu komentowali te plany dyrektorzy podlaskich placówek. Bo choć każdy z nich ma podpisaną długoterminową umowę na dostawę energii, obawiali się, że dostawcy te umowy im wypowiedzą. Wtedy trzeba by było organizować nowy przetarg i, niestety, szykować się na nowe, dużo wyższe rachunki.
Taka sytuacja faktycznie wydarzyła się w białostockim Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym. – Dostaliśmy wypowiedzenie umowy we wrześniu – przyznaje Grażyna Pawelec z białostockiej Śniadecji. Wtedy szpital wszedł na tzw. taryfę rezerwową. – I rachunki wzrosły do 325 tys. zł za miesiąc – mówi Grażyna Pawelec. Już niedługo jednak szpital ma płacić... o połowę mniej. Jak to możliwe?
Bo od grudnia wchodzi ustawa, która określa maksymalną stawkę za prąd dla tzw. podmiotów wrażliwych na poziomie 785 zł za MWh. To więcej niż szpitale płaciły na starych zasadach, ale dużo mniej, niż gdyby miały je obowiązywać rynkowe stawki.
– I wychodzi na to, że cieszymy się z 200-procentowych podwyżek – mówią półżartem dyrektorzy szpitali. Jednocześnie przyznają, że i tak bardzo mocno odczują wzrosty cen.
– Jeśli chodzi o umowę o prąd, obecnie obowiązuje dotychczasowa korzystna dla szpitala umowa wieloletnia. Do tej pory płaciliśmy około 8 mln zł rocznie. A teraz prawdopodobnie 16 mln zł. To i tak zdecydowanie mniej wobec 42 mln, jakie były w prognozach – mówi Katarzyna Malinowska-Olczyk, rzeczniczka Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
Dziś USK korzysta jeszcze z umowy na starych stawkach. Podobnie jak wiele innych podlaskich placówek: – Na razie funkcjonujemy na starych umowach: i za prąd, i za gaz – mówi Urszula Łapińska, dyrektorka szpitala w Łapach.
– A co będzie w przyszłym roku, jeszcze nie wiemy
– dodaje Tomasz Musiuk, zastępca dyrektora szpitala w Hajnówce.
Nikt jeszcze nie wie, z czego zapłaci wyższe rachunki.
– Nasze straty pogłębiają się z miesiąca na miesiąc. Deficyty robią wynagrodzenia, które kosztują więcej niż stawki, które NFZ do tego przeznacza. Do tego dochodzi inflacja, a teraz jeszcze ceny prądu
– wylicza Marek Karp, dyrektor szpitala w Mońkach.
Nie ma też szans, by zużywać mnie energii.
– W przypadku szpitala nie ma na to szans – rozkłada ręce Tomasz Musiuk.
Pewnie, wszędzie pracownicy zwracają uwagę, by gasić światła tam, gdzie jest taka możliwość. Wszystkie niemal placówki wymieniły już żarówki na energooszczędne ledy, kto mógł – zainstalował fotowoltaiczny.
Ale musimy przecież normalnie funkcjonować. Nie mogę pogasić wszystkich świateł – podkreśla Urszula Łapińska.
Katarzyna Malinowska-Olczyk zwraca uwagę, że USK nawet nie ma szans na wprowadzenie dodatkowych oszczędności.
– Niedawno nasze budynki przeszły modernizację. Mamy zamontowane najnowocześniejsze i najbardziej oszczędne rozwiązania – mówi.
Z kolei dyrektor szpitala wojewódzkiego w Suwałkach miał nadzieję, że lepsze ceny wynegocjuje, przetarg na prąd ogłaszając wspólnie z innymi miejskimi jednostkami. Niestety, ten pomysł również nie wypalił: nikt nie stanął do przetargu. Wszyscy dostawcy czekają, aż zaczną obowiązywać nowe, wyższe stawki.
Co to jest zapalenie gardła i migdałków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
