Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podlaski Fritzl. Proces w trzech aktach

Redakcja
Krzysztof B., ojciec, który wykorzystywał seksualnie córkę, chciałby przemówić. Chce, żeby ludzie usłyszeli także jego historię. - Nie będziemy z oskarżonego robić gwiazdy - mówią w sądzie.

Sędzia Izabela Komarzewska, prokurator Joanna Dąbrowska, obrońca Maciej Głębicki. Trójka białostockich prawników - dziś najbardziej wtajemniczeni w mroczne zakamarki dramatu, który rozgrywał się przez lata w rodzinie B. Dramatu Alicji, która w związku kazirodczym urodziła ojcu dwoje dzieci i oddała je do adopcji.

Akt I

Obrońca: Nie chciałbym mieć łatki specjalisty od gwałtów

Adwokat Maciej Głąbicki, 32 lata. Absolwent prawa w naszym mieście, pracę magisterską pisał z finansów, a prawem karnym i gospodarczym zajmował się, praktykując w znanej w mieście kancelarii. Ale już na własnym garnuszku od trzech lat. Sukces? Każde uniewinnienie, więc nazwisk klientów nie wymieni. Jak to się mówi, ma szczęście do spraw o gwałt, lecz nie chciałby, aby przylgnęła do niego łatka takiego specjalisty. Emocjonalnie zaangażował się w sprawę zabójstwa przed dyskoteką w Łomży, jest pełnomocnikiem rodziców chłopaka, który zginął przed kilkoma laty. - Kiedy patrzę, jak oni to przeżywają, to nie sposób przejść nad tym do porządku dziennego - mówi.

Ze swojej kancelarii przy Malmeda w Białymstoku do budynku sądu przy Skłodowskiej, gdzie sądzą polskiego albo - jak kto woli - podlaskiego Fritzla, idzie kilka minut. Sprawę dostał z urzędu. Takie szczęście.

- Zdecydował przypadek, że do mnie trafiła. Wiedziałem od razu, o co chodzi, bo już było o tym głośno. Wiem, że są adwokaci, którzy takich nie biorą. Nawet nie pomyślałem, co tu zrobić, żeby tego człowieka nie bronić - mówi. - Przez myśl mi to nie przyszło.

Sprawa Krzysztofa G. jest głośna, medialna i nie ma znaczenia, że urzędówka, czyli gorzej opłacana. Opowiada, że zanim poszedł do "klienta" do aresztu, długo się przygotowywał. - Proszę zobaczyć, to są moje akta podręczne - pokazuje najgrubszą teczkę z półki.

- Podał mu pan rękę?

- Tak, to była normalna rozmowa, bardzo rzeczowa. Nie wyczułem jakiejś podejrzliwości w stosunku do mojej osoby - mówi. - Jemu jest bardzo ciężko w tym areszcie. Jak na to, co się wokół tej sprawy dzieje, on i tak to wszystko dobrze znosi.

- Pociesza go pan?

- Nie. Nie pocieszam go. Nie jestem od pocieszania. Ja chcę, żeby Krzysztof B. miał pełną świadomość, jaką karę może dostać i jakie są warianty obrony. Pomyślałem: najważniejsze w tym wszystkim i oczywiste, żeby jak najlepiej przygotować go do procesu. Uzyskałem wszystkie materiały, całe akta, aby miał w celi. I on dokładnie je przeczytał, wyciągnął logiczne wnioski, zrobił notatki. Byłem zadowolony.

- Kazirodztwo jest obrzydliwe! Niektórzy myślą, jak można bronić takiego człowieka. Ma pan dzieci?

- Nie mam. Ale zastanawia mnie, jak to możliwe, że tyle mówi się o takich przypadkach, a jest tylko sprawa Krzysztofa B. Zastanawia mnie ta ciemna liczba. Jak to się dzieje, za czyim przyzwoleniem? Pytam o rolę matki, nie tylko w kwestii jej odpowiedzialności karnej, pytam o społeczną rolę, jaką powinna spełniać.

Cóż takiego Krzysztof B. napisał sobie przed procesem na kartce, tej zwiniętej w rulon, którą niósł do sądu? W pewnym momencie chciał nią zakryć twarz.

- Miał tam notatki, całych wyjaśnień nie napisał. Mówił przed sądem z głowy. I był przejęty. Złożył długie wyjaśnienia. Rozprawa zakończyła się po godzinie 14, trwała od rana.

- Byłem u niego w areszcie po procesie. Chce rozmawiać z dziennikarzami, chce powiedzieć, co myśli, podać swoją wersję - opowiada mecenas.

Czy przeprosi córkę?

- Podsunąłem mu taką myśl. Już dawno. Zastanawia się - kończy mecenas.

Akt II

Sędzia: Jest zbrodnia, ustalić winę, wymierzyć karę. Lubię takie sprawy

Sędzia Izabela Komarzewska drugą rozprawę wyznaczyła na 29 kwietnia. W Austrii osądzili takiego zwyrodnialca w kilka dni. Dlaczego u nas proces trwać ma tak długo? Sąd nierychliwy!

- Ja pani pokażę, dlaczego druga rozprawa jest dopiero 29 kwietnia - sędzia Beata Oliferuk, przewodnicząca III Wydziału Karnego Sądu Okręgowego w Białymstoku, wyjmuje grafik. - Mam pięciu sędziów, ja jestem szósta. Każdy sądzi cztery razy w tygodniu, a powinien dwa. Takich spraw, które leżą - pułkowników - u nas nikt nie znajdzie. Mamy 68 sprawy i ta jest jedną z nich, jak każda.

Dlatego głosy "osądźcie w dwa dni i skażcie, a najlepiej jeszcze na dożywocie" irytują. Osądzić w tempie ekspresowym teoretycznie można. Czyli zabrać wszystkie sprawy od sędzi Izabeli Komarzewskiej i zostawić jej tylko Fritzla.

- Gdybym tak zrobiła, ludzie pewnie by mnie zjedli. Bo gdzie są inni? W innych sprawach też są oskarżeni, którzy siedzą w areszcie, są pokrzywdzeni - wylicza przewodnicząca.

- A ta sprawa ani lżejsza, ani cięższa - mówi sędzia Izabela Komarzewska.

- Tyle że jest medialna, więc tym bardziej nie można pokazać, że w tym wypadku postępuje się jakoś szczególnie - dodaje jej przełożona.

Panie opowiadają, że raz nawet w wydziale spróbowano sądzić cały tydzień wielką sprawę. Za takie uważa się tutaj gospodarcze, które liczą nawet sto tomów.
Rozczarowanie przyszło szybko. Wokanda rozpisana na kilka dni, a tutaj oskarżony już pierwszego wypowiedział pełnomocnictwo obrońcy i trzeba było wszystko odwoływać. Efekt taki, że przez tydzień nic się nie działo.

- A w tej sprawie nie tylko Krzysztof B. jest oskarżony. Są inni, odpowiadają z wolnej stopy. I świadkowie mają przyjechać ze Śląska. A gdyby w piątek na pierwszą rozprawę nie stawił się jeden z oskarżonych? - zastanawia się sędzia Komarzewska.

Do sądzenia tego procesu nikt jej nie wybierał. Przydzielono sprawę zgodnie z zasadą kodeksową, alfabetycznie. Absolwentka prawa w Lublinie jest w wydziale od niedawna, od 23 czerwca. Wcześniej była przewodniczącą Wydziału Karnego Sądu Rejonowego w Bielsku Podlaskim. W sądzie to już anegdota. Urzędując tam, przekazała do Białegostoku grubą gospodarczą sprawę biznesmena C. Przyszła do Białegostoku i dostała ją do sądzenia. Najwyższy wyrok, jaki wydała? 25 lat, ale była wtedy tylko jednym z sędziów w składzie orzekającym, przewodniczył kolega. Niedawno zakończyła sprawę bójki przy Legionowej, zabójstwa w Mońkach. Na salę, kiedy wprowadzano Krzysztofa B., weszła uśmiechnięta - zapamiętali dziennikarze, których zaraz wyprosiła, bo proces toczy się przy drzwiach zamkniętych.

- I tak będzie do końca. Uzasadnienie wyroku też za zamkniętymi drzwiami - wyjaśnia sędzia Oliferuk, do której dziennikarze z całej Polski przesyłają prośby, aby sąd zgodził się na rozmowę z oskarżonym. - I takiej zgody nie ma. Była masa wniosków. Wstrzymywaliśmy się z tym do czasu, aż Krzysztof B. złoży wyjaśnienia. I teraz pani sędzia przekonała mnie w stu procentach, że dopiero po wydaniu wyroku można o tym myśleć. To bardzo rozsądne, dopiero na koniec. Nie ma co z oskarżonego robić gwiazdy medialnej. Świadkowie będą go oglądać, zastanawiać się: Może źle powiedziałem? A jutro już film w telewizji zapowiedzieli na ten temat, ktoś napisał książkę…

Najsurowsza kara, jaka grozi oskarżonemu, to 15 lat. Ale tak naprawdę zarzucono mu jeden czyn, za który jest taka sankcja - rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia - od trzech do piętnastu lat. A maksymalna kara za zarzuty dotyczące czynów na tle seksualnym to 12 lat.

- Pani sędzio, będzie ciężko usatysfakcjonować ludzi wyrokiem?

- Opinia publiczna wydaje sądy bardzo pochopnie. Wiem to na przykładzie innych spraw. Dziennikarz usiądzie sobie przed komputerem i napisze jakieś stwierdzenie, a ono bardzo może skrzywdzić ludzi, których ta sprawa dotyczy. Więc opinia publiczna nie może mieć wpływu na to, co robi sędzia. Ja, człowiek, który wyda wyrok, powiem dosadnie, sędzia nie może zastanawiać się "a co oni pomyślą, jak ja wydam taki wyrok" - odpowiada sędzia Komarzewska. I podkreśla, że gdyby nie zarzut rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia, ta sprawa sądzona byłaby w sądzie w Bielsku Podlaskim. - I powiem jeszcze, że my na co dzień spotykamy się z niezadowoleniem z pracy sędziów.

- Mediom zawdzięczamy taką opinię. Sąd nic nie robi, śpi. A sprawy leżą - wytyka przewodnicząca Oliferuk.

- Wczoraj byłam na sali do 15.15, przesłuchiwałam. W nocy do pierwszej pisałam uzasadnienie wyroku. Dzisiaj nie sądzę, protokoły kończę, przygotowuję się do kolejnej rozprawy - tłumaczy sędzia Komarzewska. - A ta sprawa jak każda. Idę na salę i sądzę. Najbardziej, tak jak i moi koledzy, nie lubię spraw gospodarczych, duże, żmudne. Ja lubię kryminalne. Jest zbrodnia, ustalić winę, wymierzyć karę. O, takie lubię - uśmiecha się.

Akt III

Prokurator: Ja swoje zrobiłam. Teraz sprawa jest w dyspozycji sądu

- Zastanawiam się czasem, czy szum medialny wokół jakiejś sprawy nie szkodzi stronom. Mi osobiście on nie przeszkadza - prokurator Joanna Dąbrowska z zaciekawieniem przyglądała się tłumom fotoreporterów, którzy wtargnęli na salę rozpraw. - Wolałabym, żeby go nie było. Byłoby spokojniej.

W prokuraturze zdążyła otrzeć się o niejedną głośną sprawę, bo choć w Wydziale Śledczym Prokuratury Okręgowej w Białymstoku jest od kwietnia, wcześniej była zastępcą prokuratora rejonowego. Oskarżała w procesach o gwałt, zabójstwa.

- Jakiej najwyższej kary żądałam? - zastanawia się. - Chyba dożywocia nie. Było 25 lat i na taki wyrok sprawca został skazany. Kazirodztwo to pierwsza tego typu.

Rozmawiamy w czwartek, w dniu, w którym telewizja ma puścić film o Alicji B. - On będzie tak późno. Ale bardzo chcę go zobaczyć. Muszę to obejrzeć. Ciekawa jestem, jakie informacje poda w nim Alicja. Ale wie pani, czasami dziennikarzom ludzie opowiadają takie rzeczy! Co innego mówią, kiedy prokurator pouczy ich o odpowiedzialności karnej. Wtedy taka osoba wie, że odpowiada za swoje słowa. Co dalej? Teraz czekam na kwiecień. Sprawa jest już w dyspozycji sądu. Ja swoje zrobiłam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny