Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Niwiński: Partyzanci podziemia antykomunistycznego to ludzie wyklęci

Redakcja
"Mamy okazję dotknąć historii najnowszej, możemy spotkać się z ludźmi. Młodzi powinni pytać rodziców, dziadków, krewnych o przeszłość. Jestem przekonany, że większość z nich dotrze do wielu bardzo ciekawych historii, w tym tych dotyczących podziemia niepodległościowego."
"Mamy okazję dotknąć historii najnowszej, możemy spotkać się z ludźmi. Młodzi powinni pytać rodziców, dziadków, krewnych o przeszłość. Jestem przekonany, że większość z nich dotrze do wielu bardzo ciekawych historii, w tym tych dotyczących podziemia niepodległościowego."
Żołnierzom wyklętym należy się wreszcie po tylu latach szacunek. - mówi dr. Niwiński. - Mówimy o ludziach upadlanych, tak jak upadlany na wszelkie możliwe sposoby był o. Maksymilian Kolbe, który dziś jest świętym.

Sylwetka

Sylwetka

Dr Piotr Niwiński- ur. w 1966, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, adiunkt w Instytucie Politologii Uniwersytetu Gdańskiego. Zajmuje się dziejami Okręgu Wileńskiego AK, historią konspiracji antykomunistycznej oraz aparatem represji na Pomorzu po 1945 roku.

Autor blisko stu publikacji, m.in. monografii "Okręg Wileński AK 1944-1948" (Warszawa 1999), która otrzymała Nagrodę im. Jerzego Łojka, współautor albumu "Żołnierze wyklęci" (Warszawa 2002) i "Atlasu polskiego podziemia niepodległościowego 1944-1956" (Warszawa-Lublin 2007).

Z dr. Piotrem Niwińskim, historykiem, autorem wielu publikacji na temat wileńskiej Armii Krajowej, rozmawia Marta Chmielińska

Kurier Hajnowski: Skąd nazwa żołnierze wyklęci?

Dr Piotr Niwiński: Przez lata żołnierzy podziemia niepodległościowego starano się usunąć nie tylko z realnego świata, zabijając ich i wsadzając do więzień ale też, a może nawet przede wszystkim, w późniejszym okresie usuwając z pamięci. Wyklinano tych ludzi. O ile Armia Krajowa mimo cenzury w jakiś sposób mogła funkcjonować poprzez literaturę czy film, to o partyzantach podziemia antykomunistycznego nie można było mówić nic a jeśli już, to tylko w sposób zohydzony i absolutnie fałszywy. Ta nazwa - żołnierze wyklęci - stała się swojego rodzaju symbolem, powodem do dumy tych ludzi i stąd funkcjonuje do dziś.

Białostocczyzna to teren dość trudny do przywrócenia rzetelnego obrazu podziemia...

- Białostocczyzna ze względu na swoje zróżnicowanie narodowościowe była wdzięcznym terenem działań propagandy komunistycznej. Starano się tutaj skłócić dwie nacje właśnie na bazie podziemia niepodległościowego. To ci źli bandyci, narodowcy, Polacy mordowali Białorusinów, starając się wyeliminować właśnie naród. Nie mówiono ani słowa o przynależności partyjnej. Nie wspominano o tym, że ci "bandyci" likwidowali po prostu zwykłych zdrajców państwa polskiego, ludzi, którzy zdradzali ideały państwa, w którym żyli, bez względu na narodowość.

Oddziałom partyzanckim przypisuje się różne przestępstwa...

- To właśnie ta propaganda, o której mówiłem. W archiwach Instytutu Pamięci Narodowej często spotykamy dokumenty mówiące na przykład o tym, iż należy wszelkimi możliwymi przestępstwami, których sprawców nie ujawniono, obciążyć żołnierzy podziemia niepodległościowego. Jeżeli była jakaś kradzież, gwałt, rabunek czy pospolite morderstwo, gdzie nie znaleziono sprawców, to nakazywano w prasie i tzw. plotce obciążać lokalne oddziały partyzanckie.

Mieliśmy także takie przypadki w sławetnej literaturze Omiljanowicza czy w serii Biblioteka Żółtego Tygrysa. Na Pomorzu znane są przypadki, gdzie przestępstwami obciążano żołnierzy majora Łupaszki. Problem polegał tylko na tym, że działo się to wszystko w roku 1948, czyli w czasie gdy Łupaszko był już aresztowany a jego oddziały nie działały już od dwóch lat. Niemniej jednak wśród tamtejszej ludności panuje przeświadczenie, że zrobili to "ludzie od Łupaszki".

Wiadomo, że żaden oddział partyzancki nie utrzyma się na wrogim sobie terenie. Czy możemy więc stwierdzić, że prokomunistyczne nastawienie ludności wcale nie było u nas takie powszechne?

- Myślę, że ludność Białostocczyzny a także Hajnówki w minimalnym tylko wymiarze była prokomunistyczna. Powiedziałbym - marginalnie i to bez względu na narodowość. Ludzie po tylu latach wojny chcieli pokoju - nawet za wszelką cenę, stąd też rzekoma aprobata rządu komunistycznego. Część ludzi otwarcie sprzeciwiała się nowej władzy, część prowadziła bierny opór, część tylko pozornie akceptowała ten stan, a jedynie margines społeczeństwa współpracował z władzą. Bez pomocy i wsparcia społeczeństwa żaden oddział partyzancki nie jest w stanie utrzymać się w terenie dłużej niż tydzień. A oddziały na Białostocczyźnie działały aż do 1952 roku. O czymś to świadczy. Niemożliwe jest, aby bez powszechnej akceptacji te oddziały mogły tak długo działać.

Przejście oddziału jest widoczne, na polach, w lasach, opłotkach. Każdy to widzi - choćby ślady. Wystarczy jedno doniesienie do władzy i oddział zostaje zlikwidowany. Nawet najbardziej doświadczony żołnierz nie jest w stanie uniknąć obławy paru tysięcy ludzi, a te oddziały przetrwały właśnie dzięki miejscowym, którzy chronili partyzantów, mówili, że nikogo nie widzieli czy rozmyślnie kierowali obławę w inną stronę.

Jak ocenia Pan młodzieżowe rajdy śladami historii, śladami żołnierzy zbrojnego podziemia?

- Po pierwsze, jako odkupienie winy - ponieważ żołnierzom wyklętym należy się wreszcie po tylu latach szacunek. Mówimy o ludziach upadlanych, tak jak upadlany na wszelkie możliwe sposoby był o. Maksymilian Kolbe, który dziś jest świętym. Ci ludzie nie są świętymi, ale należy im się szacunek. Takie rajdy młodzieży powinny być hołdem dla tych ludzi. Po drugie - mają one wymiar edukacyjny - młodzież ma okazję poznawać żywą historię, spotkać kombatantów. Mamy okazję dotknąć historii najnowszej, możemy spotkać się z ludźmi. Młodzi powinni pytać rodziców, dziadków, krewnych o przeszłość. Jestem przekonany, że większość z nich dotrze do wielu bardzo ciekawych historii, w tym tych dotyczących podziemia niepodległościowego.

A jeśli młody człowiek usłyszy od dziadków, że to byli bandyci?

- Młodzi ludzie będą mogli skonfrontować opowieści dziadków z tym, czego dowiedzieli się na rajdzie. Będą mogli prowadzić rozmowę na jakimś poziomie i sami wyrobić sobie opinię. Jeżeli będą mieli tyle chęci, żeby dotrzeć do ogólnie już teraz dostępnych materiałów i skonfrontować je z opowieściami rodziny, myślę, że ich opinia o podziemiu niepodległościowym pozostanie pozytywna. A być może przekonają dziadków, że partyzanci pewnych rzeczy robić nie mogli. Do legendy już przeszedł człowiek, który opowiadał, że sam widział jak major Łupaszko zamordował jego ojca.

Relacjonuje to bardzo barwnie i wzruszająco wspominając krew, która ochlapała czteroletniego wówczas chłopca, słuchacze są poruszeni... Sęk w tym, że człowiek ten urodził się w 1952 roku i w związku z tym cztery lata miał w 1956 roku, czyli wtedy, gdy major Łupaszko od pięciu lat nie żył, a co ciekawsze - zamordowany ojciec żył jeszcze długie lata i zmarł śmiercią naturalną w latach siedemdziesiątych.

Jakie jest Pana największe odkrycie historyczne, osoba, którą Pan spotkał?

- Jest wiele takich osób, jednak moim największym osobistym odkryciem jest na pewno Janina Wasiłojć-Smoleńska "Jachna". Jest to postać, która przez lata traktowana była jako jedna z sanitariuszek działających w oddziałach po wojnie, ale była gdzieś na marginesie tych bohaterów, których znałem. Okazało się jednak, że to jeden z partyzantów o najdłuższym stażu, walczący z okupantem hitlerowskim i komunistycznym, jeden z najodważniejszych partyzantów o niewiarygodnej kulturze osobistej, doskonałej pamięci, umiejętności przekazywania informacji i o niezwykłej skromności. Myślę, że to właśnie ta postać, którą powinienem zapamiętać jako najważniejszą w swoim życiu.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny