Powiedziałam sobie w myślach: "Boże, może nie dam rady przejść dużo, ale przejdę tyle, ile mogę". Uklękłam i poszłam na kolanach - wspomina Ludmiła Rybińska. To było kilka lat temu. Zwyrodniała noga pani Ludmiły przestała boleć, skurcze odpuściły. Teraz nie ma z nią żadnego problemu.
Oparcie w Bogu
Jak kilkunastu innych pielgrzymów, pani Ludmiła, mieszkanka Michałowa, z całą rodziną przyjeżdża na Świętą Górę Grabarkę od lat. Bo, jak mówi, zawsze znajduje tu ukojenie i pomoc w trudnych sprawach.
- Każda pielgrzymka moja i moich dzieci niesie za sobą jakieś intencje - opowiada. - W tym roku przeszłam operację, miałam duże problemy ze zdrowiem. Musiałam więc przyjechać tu i podziękować Bogu za to, że żyję.
W rękach trzyma piękny, drewniany krzyż. Wykonał go znajomy stolarz. Z przodu wyryte są imiona całej jej rodziny.
- To podziękowanie dla Boga - tłumaczy.
Gdy mówi o Świętej Górze, z jej oczu płyną łzy. Jest przekonana, że gdyby nie Bóg, gdyby nie to miejsce, jej życie byłoby o wiele trudniejsze.
- Zawsze wierzyłam w Boga, to pomaga - dodaje.
Pobyt tu jest wielkim duchowym przeżyciem. Pani Ludmiła wspomina, gdy podczas Święta Przemienienia Pańskiego kilka lat temu leżała w szpitalu i nie mogła przyjechać na uroczystości.
- Leżałam i wciąż słyszałam pieśni, które się tu śpiewa. Wydawało mi się, że jestem na Grabarce - zamyśla się pani Ludmiła. - Zawsze po pielgrzymce jeszcze przez tydzień mam w głowie tylko to miejsce. Widzę je, słyszę...
Po pierwsze: ciekawość
W pielgrzymce bierze udział wielu młodych ludzi. Przyznają, że o pierwszym pójściu decyduje zazwyczaj nie intencja czy wiara, a zwykła ludzka... ciekawość.
- Chciałam zobaczyć, jak jest na pielgrzymce - mówi Mariola Bujanowicz, która na Świętą Górę Grabarkę przyszła z siemiatycką pielgrzymką. - Pójść z ludźmi, porozmawiać, rozerwać się.
Poszła. W tym roku jednak miała już cel: pomodlić się za maturę. Wie też, że za rok znowu tu przyjdzie. Ale może zdecyduje się na dłuższą trasę, np. z Białegostoku?
Jej koleżanki, dwie Kasie i Sylwia, w swojej drodze miały natomiast konkretny cel.
- Idziemy pomodlić się za zdrowie, szczęście, pamięć - wyliczają dziewczyny. - I za to, że szczęśliwie przeżyłyśmy ten ostatni rok.
Ta ciekawość jest silniejsza niż zmęczenie i ból. Poza tym jest też satysfakcja z przejścia tak długiej i ciężkiej drogi.
Dziękuję za miłość
22-letnia Anna Dunikowska-Dmitruk z Bielska Podlaskiego od lat szła z pielgrzymką. W tym roku nie mogła. Przyznaje, że było jej ciężko zostać w domu, gdy pielgrzymi wychodzili z jej parafii.
- Ale za to ja poszedłem - patrzy czule na Anię i uśmiecha się Jakub Dmitruk, jej mąż. To już piąta jego pielgrzymka. - Podczas tegorocznej drogi dziękowałem Bogu za piękną żonę. I za nasze maleństwo, które jest już w drodze.
Czym jest dla nich droga na Świętą Górę?
- To duchowe odnowienie. Tyko tu można osiągnąć taki spokój ducha - tłumaczy Kuba. - Jak już się dochodzi do Świętej Góry, czuje się wielką ulgę, że pokonało się tak daleką drogę. I wyjątkową radość: nie tylko duszy, ale i ciała.
- To też wyciszenie - dodaje jego żona Ania. - Przyjeżdżamy na Grabarkę również w inne, mniej ważne święta, a nawet w zwykłe dni. Takiego spokoju nie ma nigdzie.
Młode małżeństwo podkreśla, że 18 i 19 sierpnia to daty w ich kalendarzu, których nigdy nie mogą pominąć.
- Bo nie ma więcej tak ważnych wydarzeń w naszym życiu - kwituje Kuba.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?