Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niedźwiedzica przechadzała się po ulicach Przemyśla. Trzeba było pięciu pocisków, aby ją powalić.

Dariusz Delmanowicz [email protected]
Informację o pojawieniu się zwierzęcia początkowo traktowano jako żart
Informację o pojawieniu się zwierzęcia początkowo traktowano jako żart Fot. sxc.hu
Pół doby trwała obława na młodą niedźwiedzicę przechadzającą się w pobliżu domów w Przemyślu. Ludzie mówią, że ze snu zimowego obudziły ją sylwestrowe petardy.

Policja? - krzyczał w słuchawkę wyraźnie podekscytowany mężczyzna. - Obok mojego domu jest niedźwiedź! - Niedźwiedź? - oficer dyżurny z przemyskiej komendy był przekonany, że to żart. Henryk Kawiak od ponad 30 lat mieszka przy ulicy Droga Hurecka w Przemyślu. To obrzeża miasta. Biegnie tędy ruchliwa trasa do polsko-ukraińskiego przejścia granicznego w Medyce, a równolegle do niej międzynarodowy szlak kolejowy z tzw. szerokim torem. Tydzień temu, około południa, gospodarza zaniepokoiło ujadanie psa na podwórku. Wyszedł przed dom i stanął jak wryty. Kilkadziesiąt metrów od niego po zaśnieżonej łące spacerował niedźwiedź brunatny.

Kawiak przecierał oczy ze zdumienia. - Czasami z pobliskich pól przychodzą tutaj sarny, lisy, zające - wylicza. - Ale skąd on się wziął? O tej porze roku powinien przecież smacznie spać w gawrze. Tak jak innych sto niedźwiedzi w kraju, bo tyle ich u nas żyje.

Drapieżnik bez kłopotu znalazł dziurę w siatce okalającej pobliski sad orzechowy, wszedł tam, usiadł między drzewami i czekał na rozwój wydarzeń.

Przeszedł obok szkoły

Informację o pojawieniu się zwierzęcia początkowo traktowano jako żart. Na stanowisku oficera dyżurnego w Komendzie Miejskiej Policji w Przemyślu raz po raz dzwoniły telefony. Ludzie przekazywali wprost sensacyjną wiadomość.

- Ktoś widział go obok szkoły w Hureczku, ktoś inny na ulicy Lwowskiej, jak próbował wejść na posesję - opowiada mł. asp. Mirosław Dyjak z miejscowej policji. - Myśleliśmy: może to dzik, a ludzie biorą go za niedźwiedzia. Dla pewności jednak wysłaliśmy patrole, aby sprawdziły, czy faktycznie coś jest na rzeczy.

Minął kwadrans. Policyjni zwiadowcy meldowali: to naprawdę niedźwiedź. O jego obecności świadczyły wyraźne ślady łap odbite na białym puchu. Z peryferii wiodły do centrum.

Wiadomość o wizycie drapieżnika błyskawicznie pojawiła się w serwisach radiowych i telewizyjnych. Miliony ludzi śledziły losy zabłąkanego misia. Internauci apelowali na forach: Nie róbcie mu krzywdy!
Nikt nie zamierzał tego czynić. Wprost przeciwnie. Wszyscy: policjanci, strażnicy miejscy, strażacy, a nawet funkcjonariusze straży granicznej chcieli mu pomóc. Rozpoczęły się gorączkowe ustalenia, w jaki sposób to zrobić.

- Pilnowaliśmy, by nie wydostał się poza otoczony teren - opowiada mł. asp. Dyjak. - Przebywał w obcym dla siebie środowisku, mógł być agresywny.
Przedstawiciele służb weterynaryjnych, od których oczekiwano planu działania, najwyraźniej wydawali się zaskoczeni sytuacją. Trwały gorączkowe narady, rozmowy.

- Jest zgoda na uśpienie zwierzęcia i przewiezienie w bezpieczne miejsce - zakomunikowała w końcu Magdalena Grabowska, dyrektor Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie.
- Kto podejmie się tego zadania? - dopytywano.

Padło na Tomasza Szybiaka, myśliwego z Koniuszy koło Kalwarii Pacławskiej. - Wiedziałem, że miś nie da się podejść zbyt blisko, co było konieczne do oddania precyzyjnego strzału - mówi mężczyzna. - Ale nie to okazało się największym problemem.

A miś nie chciał spać

Niemal w tym samym czasie, gdy o niecodziennej obławie na drapieżnika informował "Teleexpress", jej uczestnicy usłyszeli przeraźliwy ryk.

- Dostał - skwitował któryś z gapiów. - Zaraz zwali się z nóg. Mijały minuty i nic. Kolejne aplikowane dzikiemu zwierzęciu porcje specyfiku wcale nie działały na niego usypiająco. Wprost przeciwnie. Pobudzone, ciągle chodziło po sadzie, przedostawało się na łąkę i ponownie wracało w krzaki.

- Musimy zmienić lek - orzekli weterynarze. - Może w końcu uśnie. Skuteczna okazała się dopiero piąta dawka. Niedźwiedź wreszcie powoli osunął się na śnieg. Oddychał miarowo. Wysunięte, ostre jak brzytwa 4-centymetrowe pazury połyskiwały w świetle latarek. Strażacy ułożyli go w samochodzie. Zawieźli do przemyskiego Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych.

- To trzy-, czteroletnia samica - orzekli prowadzący lecznicę lek. wet. Andrzej i Radosław Fedaczyńscy. - Waży niewiele ponad 100 kilogramów. Jest w dość dobrej kondycji. Ma odrobinę za mało tkanki tłuszczowej i drobne skaleczenie na opuszku łapy.

O świcie auto z ciągle jeszcze smacznie śpiącą pasażerką mknęło w stronę lasów Nadleśnictwa Bircza. W tym czasie dr Wojciech Śmietana z Instytutu Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk w Krakowie założył jej obrożę telemetryczną. Naukowiec specjalizuje się w badaniach nad wilkami i niedźwiedziami.

- Dzięki sygnałowi wysyłanemu przez nadajnik mogę z dokładnością do kilku metrów określić miejsce, w którym aktualnie przebywa samica - wyjaśnia Śmietana. - Na razie pozostaje w rejonie, gdzie ją zostawiliśmy. Ma odpowiednio dużo karmy: buraków, kukurydzy. W razie potrzeby leśnicy przyniosą więcej pożywienia.

Może uciekł z zoo?

Turnica, bo takim imieniem ochrzczono sympatyczną niedźwiedzicę (od planowanego Turnickiego Parku Narodowego), z pewnością nie będzie samotna. Wkrótce powinna znaleźć partnera.

- Między Arłamowem i Birczą są jeszcze dwa, trzy osobniki - ocenia Stanisław Rębisz, zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Bircza. - Regularnie przypominają o swoim istnieniu, np. rozbijając ule w pasiekach.

- Epizod - uspokaja Rębisz. - One chodzą swoimi ścieżkami i unikają człowieka. No, chyba że ten wejdzie mu wprost do barłogu (legowiska - przyp. red.).

Podejrzewano, że niedźwiedzica uciekła z prywatnego ogrodu zoologicznego w Samborze na Ukrainie.
- Mam pod opieką trzy miśki: Borię, Maszkę i Miszkę - oświadczył Iwan Łemyk, kierownik zoo. - Żadnego nie brakuje.

Skąd więc przywędrowała młoda niedźwiedzica?
- Nie wykluczam, że ktoś wypłoszył ją z lasów Pogórza Przemyskiego - przypuszcza Śmietana. - Może noworoczne fajerwerki, wystrzały.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny