- Takie nagrody powinny być przyznawane za wyjątkowe projekty, a nie za punktualność - ocenia dr Sławomir Oliwniak, prawnik.
Najbardziej szczodry był Tadeusz Truskolaski, prezydent Białegostoku. Na nagrody dla swoich podwładnych (dostało je 80 procent pracowników) wydał aż milion złotych. Hojnie docenił swoich zastępców - dostali od 5 do 10 tysięcy złotych. Ile konkretnie i za co, nie wiadomo.
- Na pewno za solidną pracę, zaangażowanie i dodatkowe działania. Pracuję też wieczorem w soboty i niedziele - przekonuje Renata Przygodzka.
- Za pozyskiwanie pieniędzy z Unii - wyjaśnia Adam Poliński. Andrzej Meyer jako szczególne osiągnięcia wymienił budowę lokali socjalnych i sprzedaż działek w strefie ekonomicznej. A Aleksander Sosna po wyjaśnienia odesłał nas do swojego szefa.
Nagrody dostali też dyrektorzy departamentów - od 2,7 do 4,5 tys. zł. Mniej - od 1,5 do 2,8 tys. zł - zastępcy dyrektorów i kierownicy referatów. Szeregowi urzędnicy - do 2 tys. zł.
Także marszałek nie żałował pieniędzy na nagrody. Dostały je 323 osoby. Najwięcej, bo 4 tys. zł przyznano kierownikom referatów. O 500 zł mniej - głównym specjalistom, a podinspektorom i inspektorom od 2,5 do 3 tys. złotych. W sumie na te nagrody poszło ponad 935 tys. zł.
Znacznie mniej, 431 tys. złotych, wydał na nagrody urząd wojewódzki. I tu też otrzymali je prawie wszyscy pracownicy. Pod tym względem wyróżniali się dyrektorzy, ich zastępcy oraz kierownicy, którym wypłacono średnio około 2,2 tys. zł. Kierownicy oddziału dostali 735 zł, a szeregowi pracownicy o 175 zł mniej.
W tych wszystkich urzędach kryteria przyznawania nagród są podobne. To np. rzetelność, zaangażowanie, wyniki pracy, a nawet frekwencja. Krytykuje to dr Sławomir Oliwniak, prawnik z Uniwersytetu w Białymstoku.
- Powstał zwyczaj, że nagrody daje się automatycznie, bo są pieniądze, więc trzeba je wydać. Urzędnicy przyzwyczaili się do tego. Za rzetelność czy punktualność przecież dostają pensje - zauważa Sławomir Oliwniak.
Według niego, nagrody należy przyznawać za szczególne osiągnięcia wykraczające poza podstawowe kompetencje pracownika, np. innowacyjne projekty.
Wtóruje mu Antoni Stolarski, prezes firmy SaMasz. - W mojej firmie nie ma nagród. Sporadycznie przyznaję jej pracownikom, którzy intensywnie pracują. Ale firma musi na tym zyskiwać - podkreśla.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Ukraiński dowódca wściekły na swoich ludzi. Mówi o korupcji i zdradzie
- Intrygujące odkrycie na starożytnym cmentarzu. Do czego służyła ta komora? - WIDEO
- Abonament za media w 2024 roku: Co z użytkownikami radia w aucie? Poznaj opłaty
- Putin „czyści" resort obrony. Mówi się o wycieku tajemnic nuklearnych