Wystawa (powstała w latach 70.) pokazywała, jak to Armia Czerwona w latach 1944 - 45 wyzwalała Polskę
(fot. Fot. Szczepan Skibicki)
Wystarczyło nowemu kierownictwu kilka miesięcy intensywnej pracy. Dalszego komentarza nie będzie.
To nowe szefostwo stanowią: Robert Sadowski (dyrektor), Łukasz Radulski (zastępca), a wspiera ich dr Tomasz Wesołowski. Nabrała wiary we własne siły i reszta załogi, pojawili się nowi pasjonaci. Miło mi, że to osoby związane z Instytutem Historii Uniwersytetu w Białymstoku.
Uważam, że najbardziej trafiają, zwłaszcza do młodych opowieści o wojennych losach konkretnych osób. Proponuję zatem relację kapitana w stanie spoczynku, Edwarda Kuśmierskiego, pseudonimy "Sokół", "Książę Edward".
"Szkoła Rzemieślnicza na Antoniuku Fabrycznym, przemianowana w latach trzydziestych na Gimnazjum i Liceum Mechaniczne, wypuszczała absolwentów dobrze przygotowanych do życia, twardych patriotów. Trzymani byliśmy w spartańskiej dyscyplinie, stąd chart ducha oraz ciała.
Sowieci po zajęciu Białegostoku przemianowali klasy starsze na technikum mechaniczne, a dwie młodsze na szkołę zawodową. Nasza klasa 11 listopada 1940 (1939?) r. zebrała się przy Pomniku Niepodległości w Zwierzyńcu, by oddać hołd poległym za wolną Polskę. Odśpiewaliśmy "Marsz, marsz Polonia". Pomimo wystawionych czat NKWD zaatakowało. Ja, Mieczysław Kryszczunas i Edward Zawadzki zdołaliśmy zbiec, dzięki czemu przeżyliśmy tę pierwszą okupację. Pozostałych 36 kolegów Sowieci przewieźli do więzienia, a stąd wysłano część z nich w głąb Rosji.
Dzięki ks. Adamowi Abramowiczowi przetrzymałem najgorszy okres, dostałem pracę w Kolejowych Zakładach Parowozowych w Starosielcach. Jako ślusarz uczyłem się sabotażu od starszych kolegów, zakonspirowanych członków ZWZ (AK). Wystarczyło pozostawić w czeluściach maszyny parowej klucz lub śrubę, by parowóz powracał do ponownego remontu. Za te działania wielu pracowników wywieziono jednak do Kaługi. Miałem jechać i ja z rodziną do Kazachstanu, na szczęście 20 czerwca 1941 r. nie nocowałem z ojcem w domu.
Od sierpnia 1941 do maja 1944 r. oficjalnie pracowałem jako furman w niemieckiej firmie Güthernahwerker i w komendanturze miasta. Jeździliśmy furmankami pod nadzorem untersturmführera Millera po materiały budowlane do Supraśla, Wasilkowa, Czarnej Wsi. W miarę możliwości pomagaliśmy Żydom. Zwrócili na mnie uwagę dwaj starsi panowie i poprosili do mieszkania doktor Ireny Białówny w pobliżu kościoła św. Rocha.
Tak trafiłem do konspiracji. W czerwcu 1942 r. złożyłem przysięgę na ręce Stanisława Zabłockiego "Żbika" z placówki Sztabin. Po przeszkoleniu zostałem łącznikiem majora Antoniego Karpa "Jarząbka", a po jego śmierci w 1943 roku przeszedłem pod rozkazy kapitana Bronisława Jasińskiego "Komara". Przewoziłem meldunki, raporty, prasę.
W marcu 1944 r. musiałem zmienić pseudonim z "Sokoła" na "Książę Edward", co nie zapobiegło aresztowaniu 20 maja we wsi Studzianki koło Wasilkowa. Trafiłem do obozu koncentracyjnego w Stutthofie, gdzie otrzymałem numer 35412. Nie będę opisywał tych koszmarnych dni. Uciekłem z kolumny ewakuacyjnej z Józefem Ejchlerem i Henryką Siniło. Dzięki Kaszubom przetrwałem do przejścia frontu. Przez Świecie, Toruń i Warszawę wróciłem do Białegostoku. Na ul. Sitarskiej zatrzymał mnie patrol sowiecki, zawieźli do aresztu przy ul. Warszawskiej 35, gdzie służbę pełnił kolega ze szkolnej ławy imieniem Mikołaj (nazwiska nie pamiętam). Z jego pomocą po dwóch tygodniach odsiadki wylądowałem w domu. Tu dowiedziałem się o Brązowym Krzyżu Zasługi z Mieczami, otrzymanym za działalność w Armii Krajowej.
Było gorąco, podporucznik Andrzejewski, pracownik RKU Białystok, ostrzegł mnie przed groźbą aresztowania przez UB i doradził wstąpienie na ochotnika do Wojska Polskiego, co zrobiłem. Do domu wróciłem tym razem ze stopniem kaprala rezerwy, podjąłem pracę w Państwowym Monopolu Spirytusowym przy ul. Jurowieckiej. Łudziłem się, że to już koniec przejść wojennych i powojennych". Ciąg dalszy za tydzień.
Jak zwykle przy relacjach pojawiają się i wątpliwości, upływający czas sprawia, że niewielu już pozostało wśród nas uczestników wydarzeń lat 1939 - 1945.
Tym bardziej powinniśmy ich doceniać, słuchać, prezentować młodszym. Bardzo proszę o informacje o weteranach wojny i pamiątkach z nimi związanymi. Można to czynić i bezpośrednio do białostockiego Muzeum Wojska.
Serdecznie pozdrawiam brać kombatancką. Życzę zdrowia, ale także zrozumienia w gronie rodziny, sąsiadów, znajomych. Pamiętajmy, że jesteśmy im winni cześć i pomoc.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?