Jesteśmy to po prostu winni temu wielkiemu człowiekowi - mówi Alina Sztachelska, pomysłodawczyni izby, emerytowana pracownica Archiwum Państwowego w Białymstouk, autorka publikacji o Branickich.
- Taka izba mogłaby powstać u zbiegu ulicy Wesołej z Mazowiecką. Stoi tam drewniany, opuszczony dom, obok jest trochę miejsca, które można ładnie urządzić.
Dodaje, że w tym domu można by na przykład stworzyć wystawę pamiątek po ostatnim prezydencie na uchodźstwie. - Materiałów dostarczyłaby pewnie wdowa po Ryszardzie Kaczorowskim. Organizacją życia kulturalnego w tym miejscu mogliby się zająć białostoccy harcerze. Pamiętajmy, że prezydent był przez całe życie związany z harcerstwem - mówi Sztachelska.
Andrzejowi Bajkowskiemu, komendantowi białostockiej chorągwi Związku Harcerstwa Polskiego, pomysł bardzo się podoba. - Oczywiście, że moglibyśmy się tym zająć. Organizowalibyśmy tam ciekawe spotkania, konferencje, koncerty, itd. Porozumiemy się z panią Sztachelską i zobaczymy, co da się zrobić - mówi.
Andrzej Lechowski, dyrektor Muzeum Podlaskiego, który już ze Sztachelską na ten temat rozmawiał, widziałby tam coś na kształt Centrum im. Zamenhofa.
- Nie chodzi jednak tylko o jeden budynek. Trzeba by stworzyć całą koncepcję: brukowane uliczki, stylowe latarnie, mała architektura, itd. Chodzi o to, by zbudować namiastkę przestrzeni miasta takiego, jakim widział je młody Kaczorowski - zapala się Lechowski.
Dodaje, że to przecież przy ulicy Mazowieckiej stał dom, w którym wychował się Kaczorowski, tutaj też przyszły prezydent chodził do szkoły.
- Duch Kaczorowskiego unosi się nad tą ulicą - przekonuje.
Profesor Adam Dobroński, historyk z Uniwersytetu w Białymstoku, który pisze właśnie biografię ostatniego prezydenta na uchodźstwie, podkreśla z kolei, że aby zainteresować tym miejscem białostoczan, stale powinno się tam coś dziać. - Poproszenie harcerzy o zajęcie się prowadzeniem izby to dobry pomysł. Oni wprowadziliby tam życie. Sam kącik muzealny z okazyjnie organizowanymi wystawami to za mało - uważa.
Do pomysłu pozytywnie odnoszą się też władze miasta. - Na pewno się nad tym zastanowimy - mówi wiceprezydent Tadeusz Arłukowicz.
Dodaje, że niedawno pojawił się też pomysł, by imieniem Kaczorowskiego nazwać budującą się właśnie ulicę, która ma biec obok Mazowieckiej.
- Można by połączyć te dwie propozycje - rozważa Arłukowicz.
Drewniany dom, w którym mogłaby się znaleźć część izby, należy do miasta. Miał być przeniesiony do Muzeum Wsi, ale zajmujący się tym dyrektor Lechowski uznał, że to zły pomysł i przekonał do tego władze miasta.
- Jeśli budynek zostałby przeznaczony na izbę, to przydałby się on w centrum miasta o wiele bardziej niż w skansenie. Miasto mogłoby jednak pójść dalej i wykupić okoliczne tereny oraz kamienicę, która stoi obok - marzy Lechowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?