Kurier Poranny: Jak wspominasz dzieciństwo, lata szkolne spędzone w Białymstoku?
Monika Pawluczuk: Wspominam dobrze. To dziwny czas, absurdalny. Moja szkoła szybko zamieniła się w szpital, bo mając siedem lat poważnie zachorowałam. Stan wojenny, nie za bardzo było co jeść. Koleżanka ze wsi miała w szafce mnóstwo kiełbasy, tak dużo, że jej ta kiełbasa gniła. Moi rodzice dowozili codziennie jajecznicę. Spać trzeba było o osiemnastej, wiec dobranockę oglądałam z ukrycia - pod krzesłem w pokoju pielęgniarek. Przeżyłam, bo wyobrażałam sobie, że część szpitala jest magiczna i że tej części te wszystkie zewnętrzne prawa nie obejmują. Stworzyłam sobie swój własny rewir.
Z drugiej strony dzieciństwo to była przygoda. Taka z chłopakami - bo z nimi było fajnie. Klasyczne dzieciństwo z tamtych czasów - wojny, Indianie, branie w niewolę. Klasyka. Blisko lotnisko - które zostało w moim życiu na dłużej - bo później już jako młoda dziewczyna latałam w amatorskich zawodach motolotniowych. Oblecieliśmy kawał Polski. Zakochałam się w zapachu spalin, w tym żołnierskim trybie życia, no i w tych chłopakach z lotniska. Podobała mi się ich wolność, brawura, to, że przekraczali ciągle jakieś granice.
Które liceum kończyłaś?
III LO, czyli tak zwane „więzienie” (śmiech). Słynęło z tego, że wszyscy dostawali się na studia, ale trzeba było dużo się uczyć. Ja podeszłam do sprawy zadaniowo - i uczyłam się bardzo dużo. Z obecnej perspektywy nie jestem z tego jakoś wybitnie zadowolona. Bo takie podejście niewiele daje, wręcz uwstecznia. Nie buduje człowieka, tożsamości, nie rozwija talentu. Poza tym byłam wtedy niemiłosiernie grzeczną panienką. A to też nie pomaga. Pamiętam ten czas jako czas martwoty w moim życiu, z której wyrwałam się dopiero na studiach.
Kiedy zdecydowałaś się wyjechać?
Na drugim roku studiów byłam już w Warszawie. Na dwóch kierunkach. I od razu zaczęłam pracować w mediach. Poczułam wtedy, że to moje miejsce.
Jak wspominasz swoje dziennikarskie lata?
To był piękny czas. Była tzw. zmiana warty i mówiło się o nas, że jesteśmy „młodymi wilkami”. Jako młoda dziewczyna już pracowałam w TAI-u. (Telewizyjnej Agencji Informacyjnej - przyp. red.) Szybko zaczęłam prowadzić programy, których byłam też wydawcą, czasami współproducentem, odpowiadałam za cały program. To dało mi poczucie sprawczości i wolności.
15 lat byłam dziennikarką. Kochałam ten zawód. Ale w pewnym momencie poczułam, że nadszedł moment, w którym muszę coś zmienić w swoim życiu. Że albo w tym dziennikarstwie wystrzelę w jakąś inną stronę, albo zacznę robić filmy. Ale to marzenie o robieniu filmów, było tak żywe i już tak się dobijało, że nie miałam w zasadzie wyboru.
Czy środowisko, w jakim dorastałaś ma wpływ na Twoją sztukę? Czy zatraciły to realia stolicy, gdzie teraz mieszkasz?
W Warszawie, ale nie tylko w Warszawie, bo w wielu innych miejscach też, spotkałam ludzi, z którymi idę przez życie. A Białystok miał na mnie wpływ oczywisty, w takim sensie, że niemal dożylnie dostałam na starcie pewne cechy. Lubię ten wschodni rozmach, ten napęd do realizacji celów, który widzę w ludziach ze Wschodu, pewien rodzaj maksymalizmu, który ewidentnie wyniosłam stąd. Ale potem kształtowali mnie spotkani ludzie, już nie konkretne miejsce - tylko ludzie, którzy okazywali się dla mnie inspirujący. Pozwalali dorastać.
Ty otwarcie mówisz, że jesteś z Białegostoku. A jeszcze jakiś czas temu - mam takie wrażenie - to pochodzenie było powodem nie tyle do wstydu, ale może do zażenowania. Tak rzeczywiście jest?
Nie czułam i nie czuję wstydu z faktu, że jestem stąd. Ani też nie mam do tego faktu nabożnego stosunku. Jestem stąd. Myślę, że kompleksy kończą się w momencie, kiedy mija trądzik.
Co lubisz w Białymstoku?
Bardzo mi się podoba na przykład festiwal ŻUBROFFKA. I nie mówię tego, dlatego, że w tym roku dostałam na tym festiwalu Grand Prix. Śledzę ten festiwal od wielu lat, widzę, jakie ma świetne selekcje. A poza tym absolutnie wyjątkową atmosferę. Ten festiwal przyciąga ludzi z całego świata i sprawia, że oni chcą tu wracać.
Co jeszcze?
Ten mój Białystok to raczej wspomnienie sprzed 20 lat, bo nie znam go dziś. Z tamtych czasów mam sentyment do klubu Metro. To był dla nas powiew muzycznej - ale nie tylko - świeżości.
Co jeszcze? Lubię podlaskie wsie. Pamiętam kobiety, które wybiegały do nas, lądujących u nich w czasie rajdu motolotniowego, z wódką i ogórkami maczanymi w miodzie. Raj.
Często odwiedzasz Białystok?
Rzadko. Przez ostatnie dwa lata prawie nie wysiadałam z samolotu, albo kończyłam film.
Twój największy sukces to...
(długie milczenie) Moim sukcesem jest to, że nie daję się wbić w jakieś ramy. Lubię żyć, eksperymentować. Tak bym chciała do końca.
Marzenie?
Chciałabym spędzać dużo czasu tam, gdzie ludzie mają radość z życia, poczucie, że są w dobrym miejscu, w dobrym czasie i że im się to podoba - mimo że wiedzą, że to ich miejsce jak każde inne, nie jest doskonałe. Dla mnie takim miejscem jest Meksyk - dobrze się tam czuję. Zapominam na moment o europejskiej - jak to mówią Meksykanie - neurozie. Choć nie jest to kraj na całe życie. Z wielu oczywistych powodów.
Jakie masz plany?
Filmy - trzy projekty w głowie. Wyjazdy, w tym na stypendium. Poza tym chciałabym się trochę zakorzenić. Pobyć sama ze sobą. Pogłaskać kota.
Monika Pawluczuk urodziła się 25 sierpnia 1974 roku w Białymstoku. Jest autorką filmów dokumentalnych: „Modelki” (2006), „To ty się zmień” (2007), „Kiedy będę ptakiem” (2013) i „Koniec świata” (2015), za który ostatnio zdobyła Grand Prix na festiwalu Żubroffka w Białymstoku. Dziennikarka radiowa i telewizyjna, współautorka (z Katarzyną Miller) przetłumaczonej na kilka języków książki „Być kobietą i nie zwariować”. Absolwentka kulturoznawstwa w Ośrodku Studiów Amerykańskich na Uniwersytecie Warszawskim i dziennikarstwa w Centrum Dziennikarstwa w Warszawie oraz Programu Dokumentalnego DOK PRO w Szkole Wajdy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Oddano hołd ofiarom Zbrodni Katyńskiej. Złożono wieniec na grobie Kazimierza Sabbata
- Szef MSZ: Albo Rosja zostanie pokonana, albo będzie stała u naszych granic
- Lecisz do Londynu? Uważaj. Na słynnym lotnisku rozpoczynają się strajki
- Niedziela była wspaniała. A jaki będzie poniedziałek? Sprawdź prognozę pogody