[galeria_glowna]
Zaczyna się od niepokojącej, zwiastującej katastrofę muzyki. W tle, na monitorach migają obrazy wybuchów, zamieszek. Pojawia się komunikat: uruchomiony system awaryjny. Po czym z nicości rodzą się postaci w poszarpanych łachmanach. Wpełzają nawet bocznymi drzwiami z widowni na scenę. Telewizory informują: Proces przebudzenia zakończony. Zagłada opowiedziana muzyką i ruchem.
Po czym na scenę wchodzi wojownik z nieodzownymi atrybutami: włócznią, łukiem. Toczy się walka czarnej postaci z jasną, ta ostatnia trafia na tron, z którego za chwilę spada. Potem staje się muszkieterem, Sherlockiem Holmesem z lupą przy ziemi. Pojawia się kula ziemska, Hitler z czarnym charakterystycznym wąsikiem, za chwilę sołdat Armii Czerwonej, po czym hippis, japiszon, rockmen, futbolista amerykański. Historia ludzkości w pigułce.
Całość jest niepokojącą opowieścią o utracie złudzeń, o tym, że hasła wolności i równości nader często okazują się tylko sloganami. Przedstawienie pozostawia jednak nutę nadziei, że można to zmienić.
Owacje na stojąco
Pierwsi widzowie, którzy zobaczyli w środę "Metropolish", byli nim poruszeni. Po premierze nagrodzili wykonawców owacjami na stojąco. Spektakl ma promować Białystok w Polsce.
- Zrozumiałam wszystko - mówiła na gorąco, po wyjściu z sali 14-letnia Paulina. - Najfajniejszy był konkurs sms-owy. Podobało mi się też, jak artyści tańczyli. Może tylko za dużo było postaci udających trupy.
- Specyficzne - z dystansem odniosła się Agnieszka Żubrycka. - Klimaty jak z Tima Burtona i jego "Alicji w Krainie Czarów". Są dłużyzny, zdarzają się momenty trochę nudnawe. Ale całość jest emocjonująca. - Przesłaniem spektaklu jest to, że każdy powinien myśleć za siebie i nie do końca brać serio wszystko, co jest podawane na tacy - mówi Wojciech Blaszko, asystent reżysera. - Myślę, że trafi to do szerokiej grupy odbiorców, od 13 do 100 lat.
Taniec naszą mocna stroną
Spektakl przygotowano z rozmachem. Na scenie występuje 70 wykonawców: tancerzy i wokalistów. Widz ogląda mistrzowskie popisy nie tylko tańca współczesnego, ale też bboyingu czy poppingu.
Wszystko to wymyślili wspólnie choreograf i reżyser Jarosław Staniek i Fair Play Crew, znana w Polsce grupa tańca nowoczesnego. Każdy ich projekt odbija się szerokim echem. Tak było choćby ze spektaklem "Morosophus", czy "12 ławek".
Na ten sam efekt liczą i teraz twórcy i magistrat. "Metropolish" zostanie pokazany w 10 największych miastach Polski.
- Przełożenie jest proste: jak coś dobrego wyjdzie, to o tym mówi się i pisze wszędzie, chociażby na Facebooku - mówi Wojciech Blaszko. - Po Over the Top cała Europa dowiedziała się, że taka impreza jest w Białymstoku.
- Promocja miasta powinna w dzisiejszych czasach opierać się również o formy niestandardowe. Spektakl pokazuje to, co mamy najcenniejsze. Młodych, utalentowanych ludzi - mówi Monika Kamińska, szefowa promocji miasta. - A ponieważ Białystok kojarzy się z tańcem, tu są najlepsi tancerze, to właśnie tym powinniśmy się chwalić.
Ten kierunek działania chwalą eksperci od promocji.
- Taniec to nasza mocna strona i jeden z atutów, który warto wykorzystywać - potwierdza dr Marek Kruk z wydziału ekonomii Uniwersytetu w Białymstoku. - Nawet Kinga Rusin w programie "You Can Dance", przedstawiając jednego z uczestników stwierdziła, że pochodzi z absolutnej stolicy tańca, czyli Białegostoku.
Żeby ludzie zaczęli myśleć
Pomysł na przedstawienie wziął się z obserwacji rzeczywistości. W pewnym momencie w spektaklu padają dane, że 86 procent ludzi czerpie informacje z mediów w sposób bezkrytyczny. A zaledwie 14 procent jest w stanie myśleć niekonwencjonalnie, szukając własnej interpretacji.
- Gdy je przeczytałem, sprowokowało mnie to do zastanawiania się nad tym - opowiada Jarosław Staniek. - Nie jest ważne, czy należę do tej 14-procentowej części. To dotyczy całej rzeczywistości. Chodzi o to, żeby ludzie zaczęli wierzyć, że są w stanie myśleć samodzielnie. Cała historia jest pretekstem do zadania pytania: czy nie jesteśmy zbyt leniwi, żeby zastanawiać się nad różnymi rzeczami. Czasem zdarza mi się sytuacja, że rozmawiam z jedną osobą rano, z inną wieczorem i obie mówią to samo, bo przeczytały o tym w internecie.
Pokazać się w Polsce
Większość zespołu, tworzącego "Metropolish" to białostoczanie.
- To jest najlepsza promocja - nie ma wątpliwości Jarosław Staniek.
Spektakl sfinansował w całości magistrat, wykładając 1,6 miliona złotych.
- Kwota może razić, ale to nie są tak duże pieniądze, jeżeli weźmie się pod uwagę skalę przedsięwzięcia - przekonuje Monika Kamińska. - Pieniądze pokrywają również koszty wystawienia go w innych miastach. A w niektórych teatrach, w Warszawie i Łodzi będzie grany dwa razy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?