Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie jesteśmy Polską B - walka o kulturalny Białystok

Alicja Zielińska
Maturzyści z III LO przed Węglową. Od prawej: Emilia Kamińska, Justyna Gawełko, Joanna Proskień, Jakub Wencel i Paulina Godlewska
Maturzyści z III LO przed Węglową. Od prawej: Emilia Kamińska, Justyna Gawełko, Joanna Proskień, Jakub Wencel i Paulina Godlewska Fot. Wojciech Wojtkielewicz
Warto walczyć o kulturalny Białystok. Ale młodzi ciągną w inne miejsca niż teatr i galeria. Szukają innych klimatów, dlatego taką furorę zrobiła Węglowa - mówi Joanna Proskień. W swoim reportażu utrwaliła ostatnie dni Węglowej i wygrała ogólnopolski konkurs.

Chciałam pokazać, że w Białymstoku dzieją się fajne rzeczy, że są tu wspaniali młodzi twórcy kultury, którzy mają świetne pomysły. I że warto walczyć o kulturalny Białystok - mówi Joanna Proskień, maturzystka z III LO, zwyciężczyni ogólnopolskiego konkursu dziennikarskiego zorganizowanego przez Canal+ Cyfrowy.

Joanna w swoim reportażu utrwaliła ostatnie dni Węglowej, ośrodka kultury niezależnej, który przez trzy miesiące ubiegłego roku działał w starych magazynach wojskowych właśnie przy ul. Węglowej. Teraz ze swoimi koleżankami i kolegą z III LO Joanna mówi nam o tym, jak młodzi postrzegają kulturę w Białymstoku i czego oczekują.

Dwa teatry, filharmonia, galeria Arsenał, Białostocki Ośrodek Kultury, Dom Kultury, kluby osiedlowe. Wszystkie placówki na wysokim poziomie, z wieloma ofertami kulturalnymi. Ale młodzi ciągną do innych miejsc, szukają innych klimatów. Chcą pokazać, co sami robią, i skonfrontować to z innymi.
- Dlatego taką furorę zrobiła Węglowa - uważa Joasia.

Liczy się zapał i chęci

Węglowa, bo takie określenie już się przyjęło, pokazała, jak bardzo takie miejsce jest potrzebne w Białymstoku. Ponad 30 imprez, występy zespołów zagranicznych, krajowych, lokalnych, teatrów, no i tysiące zdjęć w stworzonej spontanicznie galerii, o nazwie nomen omen Bezdomni. W tak krótkim czasie. Bez żadnych nakładów finansowych, organizacyjnych, stanowisk dyrektorskich. Wystarczył zapał i chęci.

- To był impuls - mówi Joasia o swoim filmie. - Kiedy przeczytałam, że konkurs jest pod hasłem Liczy się Temat, od razu mi się nasunęła Węglowa. Bo tak ona powstała. Właśnie z pomysłu na kulturę. Sama tam chodziłam ze znajomymi, robiliśmy wiele ciekawych rzeczy, tyle tam się działo. Zainteresował mnie zapał młodych ludzi, ich determinacja, chęć tworzenia czegoś. Bo to jest wspaniałe, że oni sami przychodzili ze swoimi inicjatywami, pokazywali, co tworzą, dyskutowali, chcieli ze sobą współpracować. Nikt nikogo nie zmuszał, nie wyznaczał godzin ani co mają robić. Grupy teatralne, taneczne. Wystawy fotografii, koncerty. Stale było coś do pokazania i obejrzenia.
Powodów, by nakręcić film, aż nadto.

- Chciałam pokazać Węglową szerszej publiczności i zaprezentować młodych ludzi, którzy chcą coś robić w Białymstoku. Bo przecież zawsze są takie początki. Jeśli ktoś robi zdjęcia, nawet najlepsze, czy gra w zespole teatralnym, równie dobrze, to wiadomo, że od razu nie pójdzie do galerii Arsenał i nie zrobią mu tam wystawy ani nie wystąpi na profesjonalnej scenie. Musi małymi kroczkami dążyć do sukcesu. Węglowa dała młodym artystom możliwość zaistnienia.

Nie jesteśmy Polską B

A drugi powód powstania reportażu to chęć pokazania Białegostoku jako młodego, rozwijającego się prężnie miasta. Że to nie Polska B, w której żyją zacofani ludzie. - Wręcz przeciwnie - kultura niszowa, alternatywna jest tu na wysokim poziomie - podkreśla Joasia.

Justyna Gawełko ze swoimi znajomymi, licealistami, wystawiła na Węglowej spektakl na podstawie książki Olgi Tokarczuk "Prawiek i inne czasy". Skrzyknęli się w dziewięć osób, z różnych szkół, bo znali się wcześniej z zajęć teatralnych w domu kultury. Wszystko robili sami, scenariusz, adaptację, reżyserkę. Ćwiczyli po cztery, sześć godzin przez dwa miesiące. Nikt nie narzekał, nie przypominał.
- Na tym to polega, żeby robić coś, co nas samych interesuje - mówi Justyna.

I właśnie na koniec Węglowej, 30 października, odbyła się premiera. - Piekielnie zimno, ludzie na widowni w kurtkach, a oni na bosaka biegali po scenie, myślałam, że się pochorują - wspomina ze śmiechem Joasia. - Ale wspaniale wypadli.

Justyna kiwa głową. - Mieliśmy ogromną frajdę, że udało nam się wytrwać i doprowadzić całą rzecz do końca. Bo to była też konfrontacja własnych sił z możliwościami. Przekonaliśmy się, że takie projekty nie są łatwe, jak nam się wydawało.
Chcemy mieć swoje miejsce

Ten przykład, zdaniem Justyny, pokazuje, że młodzi twórcy oczekują miejsca, gdzie mogliby realizować swoje inicjatywy. Z taką sytuacją spotkała się akurat Emilia Kamińska. Zajmuje się tańcem. Z grupą przyjaciół postanowili na andrzejki dać pokaz dla uczniów szkoły specjalnej.

- Ot tak, zwyczajnie, z potrzeby serca, sześć osób - opowiada Emilka. Poznali się na zajęciach tanecznych, chodzili razem do Studia Fair Play. Zespół się rozpadł, ale oni spotykali się dalej, by tańczyć.
- Pomysł, żeby wystąpić dla młodzieży poszkodowanej przez los, wszystkim nam przypadł do gustu. Tylko szkopuł, gdzie robić próby? Wiadomo, przy układach tanecznych potrzebna jest sala z lustrami, sprzęt muzyczny. Długo szukaliśmy takiego miejsca. Dopiero przez znajomych udało nam się znaleźć klub, który nam użyczył za darmo pomieszczenia.

- Problem w tym, że brakuje placówek, które by wychodziły z szerszą propozycją - potwierdza Jakub Wencel. I podaje swój przykład. Brał udział w ogólnopolskim konkursie literackim, ale znalazł go sam, bo był organizowany przez portal internetowy. To dowodzi, że propozycji lokalnych nie ma, a przecież wielu młodych z pewnością chciałoby sprawdzić swoje możliwości twórcze.

Joasia tłumaczy, że takie instytucje jak Młodzieżowy Dom Kultury przy Warszawskiej, który ma świetną opinię, czy inne kluby osiedlowe wystarczają tylko do pewnego czasu. - Chodziłam na zajęcia teatralne, teraz śpiewam w chórze i w zespole wokalnym. Jest to miejsce, gdzie się coś zaczyna. Ale później, kiedy jest się już starszym, chce się czegoś więcej.

- Nam chodzi o stworzenie stałego miejsca, jakie są w Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu, gdzie jest różnorodność form kulturalnych i każdy może znaleźć coś dla siebie. Przyjeżdża ktoś z Polski i robi wykład z pisarstwa albo jest spotkanie z kimś ciekawym.

Jak daleko, jak blisko

Czy Białystok jest miastem kulturalnym? Ocena młodych jest surowa. - Stara się, ale sporo jeszcze nam brakuje do tego miana. I na pewno nie mamy szans, by otrzymać tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku. Jednak bardzo dobrze, że Białystok ubiega się o ten tytuł, bo to zmobilizuje władze do działania. A może też ktoś posłucha nas młodych - dodaje Joasia.

Joanna z dwiema koleżankami właśnie założyła fundację IKS - Inicjatywa Kultury Sensownej. Z przekory? Może. - Chcemy walczyć o kulturę w naszym mieście. I o Węglową - tłumaczy.

Możliwości są. Paulina Godlewska popiera koleżankę. Pochodzi z Czyżewa. Jest mistrzynią słowa. Przez dwa lata z rzędu reprezentowała województwo podlaskie w konkursach krasomówczych. W ubiegłym roku mówiła o Bieńkach, małej wsi na pograniczu woj. podlaskiego i mazowieckiego, gdzie mieszka jej babcia, a w tegorocznej edycji opowiadała o przydrożnych kapliczkach.

Paulina mieszka w Białymstoku od trzech lat, odkąd uczy się w III LO. Ale ma porównanie. Jej miejscowość rodzinna jest bardzo mała, jednak dzięki dotacjom unijnym realizowanych jest wiele projektów kulturalnych. Kwestia więc w tym, by umieć do nich dotrzeć.

Film "Projekt Węglowa" Joanny Proskień można obejrzeć w Internecie pod adresem: http://pl.sevenload.com/filmy/stCQVpa-Projekt-Wglowa#.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny