Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eutanazja dla mojego syna, bo cierpi. Tego chce matka. Czy się doczeka?

Adam Willma "Gazeta Pomorska"
Barbara Jacewicz uważa, ze jej syn nie zasłużył na cierpienie
Barbara Jacewicz uważa, ze jej syn nie zasłużył na cierpienie Fot. Internet
On nie zasłużył na takie cierpienie - mówi Barbara Jackiewicz, matka, która domagała się eutanazji dla swego syna.

Jak minął czas bez Krzysztofa?

- A jak mógł wyglądać? Płakałam, dzwoniłam. Wyjechałam odpocząć nad morze, ale chodziłam tam i z powrotem, zupełnie bez sensu. Nie mogłam się odnaleźć. Gdyby go już nie było, wiedziałabym, że nie ma odwrotu...

Ale jest.

- I dlatego musiałam być przy nim.

Wielu rodziców zostaje przy dzieciach, choć pozostawiło je w ośrodkach.

- W Toruniu leżą 22 osoby, wszyscy chorzy, ale Krzysztof jest szczególnie chory. W jego pielęgnacji trzeba znać tyle szczegółów, że bez osobnego terapeuty nie sposób dać sobie rady. Tam nie ma możliwości opieki jeden na jednego, a ja jestem przekonana, że on takiej opieki wymaga. Stan Krzysztofa jest skutkiem szczepienia na odrę. Fatalna rosyjska szczepionka sprawiła, że organizm nie zwalczył wirusa, który uaktywnił się po latach i zaatakował mózg. Na początku choroby Krzysztof leżał w szpitalu, zabrałam go stamtąd z kilkudziesięcioma odleżynami. Uporałam się z tym, wyleczyłam, a były to jeszcze trudne lata 80. W ciągu tych 24 lat wypracowałam swoje metody pielęgnacji. Stosuję na przykład sondy do karmienia. Są to sondy wprowadzane przez nos, silikonowe, bardzo kosztowne. Przy takiej sondzie trzeba cały czas pilnować, czy plasterek jest dobrze doklejony, żeby jej nie zepsuć. A kto ma na to czas? Tylko ja. Gdybym go pozostawiła, umarłby. Może nie od razu, ale w końcu by do tego doszło

Opieka w Toruniu była nieodpowiednia?

- Z wszystkich ośrodków, które widziałam, a widziałam wiele, ten jest najlepszy. Panie bardzo się starają, czystość jest utrzymywana nie tylko na pokaz, jak w innych ośrodkach. Ale ja, żeby mieć spokojne sumienie, musiałabym się przeprowadzić do Torunia albo jeździć tam non stop. A na to nie mam siły. A tu, w domu, mam swoje kąty, wszystko pod ręką. W domu jest inaczej niż w zbiorowisku chorych. Krzysiek jest w stanie wegetatywnym, on reaguje na niewygody, marszczy czoło, denerwuje się. Po powrocie do domu cały czas jeszcze jest zdenerwowany, przeżywa to wszystko.

Nie wykluczam, że jak się ze mną coś stanie, wróci do Torunia, drzwi za sobą nie zamknęłam. A tymczasem męczę się dalej. Ci, którzy mnie pytają, dlaczego jednak zabrałam Krzysztofa z oddziału, musieliby znaleźć się w mojej sytuacji. Tylko wtedy będą w stanie zrozumieć. Inaczej nie zrozumieją.

Wystosowała Pani apel o legalizację eutanazji. Po wydarzeniach ostatnich miesięcy zmieniła Pani zdanie w tej kwestii?

- Wiem, że rozpętałam burzę i nie wycofuję się z tego. Będę się konsekwentnie domagać zmian w prawie. Dla Krzysia i wszystkich nieuleczalnie chorych ludzi. Szkoda, że pan Palikot, który miał przygotować ustawę o eutanazji, wycofał się z tego. Bo obecnie nie ma w Polsce miejsca dla ludzi chorych i niechcianych, nie ma rąk do pracy. Jeśli władze nie chcą eutanazji, niech stworzą w Polsce dla chorych warunki takie, jakie ja stworzyłam dla Krzysztofa w 42-metrowym mieszkaniu, w dwóch pokoikach.

Czy dobrze rozumiem - byłaby Pani w stanie zastosować eutanazję wobec syna?

- A dlaczego miałabym nie zastosować? Inna sprawa, że nie wiem, czy bym to przeżyła. Ale gdyby pan zobaczył jego neurologiczne ataki - jak wyje, poci się i pręży, to może by pan pomyślał to samo, co ja, gdy całą noc przy nim stoję. Taki moment trzeba byłoby wykorzystać. Bo po co on ma się męczyć?

Jak znajomi zareagowali na Pani deklarację?

- Są za. Sąsiedzi zaczepiają mnie na ulicy i mówią, że popierają. Bo każdy myśli, co się z nim stanie, gdy ja już zaniemogę.

Pani nie ma już siły. Może kto inny tę siłę znajdzie?

- Tak mówi pan Gowin - że może ktoś inny go pokocha. A po co mają Krzysztofa kochać? Jemu trzeba ulżyć, a nie pokochać. Więc ja się z poparcia dla eutanazji absolutnie nie wycofuję.

Nie wierzy Pani, że Krzysztof jeszcze kiedyś się obudzi?

- Jak on może się obudzić, jeśli wirus odry bezpowrotnie zniszczył mózg? I tak Krzyś jest chyba najdłużej żyjącym w Polsce człowiekiem w takim stanie. On ma wewnętrzne wodogłowie, czynny jest tylko pień mózgu, który zarządza oddychaniem. Sama nie wiem, dlaczego on jeszcze marszczy czoło, prawdopodobnie to jedynie odruchy, tak samo jak te nocne ataki. Lekarz rozkłada ręce, mówi, żeby podawać relanium. Więc ja myślę sobie: umieraj, Krzysiu, umieraj, ulżysz sobie.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny