Chodzi o posesję położonej w sercu historycznej dzielnicy, przy ul. Koszykowej 1. Powierzchnia nieruchomości to 0,0508 ha. Stoi na niej dom mieszkalny, wpisany do rejestru zabytków nieruchomych województwa podlaskiego decyzją Podlaskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków z dnia 31 października 2005 r.
Czytaj też:Koniec impasu w sprawie bramy Bojar
Drewniany budynek parterowy, nieoszalowany, z dachem dwuspadowym, został wybudowany w k. XIX wieku. Powierzchnia zabudowy wynosi 128 m². Obecnie budynek jest nieużytkowany i wykazuje znaczny stopień zużycia technicznego. Wszystkie elementy wykończenia i instalacje kwalifikują się do wymiany.
Cena wywoławcza nieruchomości w przetargu zaplanowanym na 14 listopada została ustalona na 480 tys. zł. To o 80 tys. mniej niż w pierwszej licytacji. Wtedy nie było chętnych do udziału w postępowaniu.
Tym razem wadium wpłaciło dwoje zainteresowanych. Zgodnie z wymogami przetargu postąpienie nie mogło być niższe niż 1 proc. ceny wywoławczej. Jednak oferenci wspólnie zdecydowali, że kwotą, którą będą się przebijać, wyniesie 5 tys. zł. Ta końcowa bardzo szybko nie tylko przekroczyła pół miliona, ale cenę wywoławczą z pierwszego przetargu. Ostatecznie stanęło na 700 tys. zł.
- Chciałam kupić ten dom za wszelką cenę - przyznała Monika Marzec-Dzierżanowska.
Ostateczna kwota, którą wpłaci do kasy miasta będzie nieco niższa. Zgodnie z uchwała rady miasta przysługuje jej 10 procentowa bonifikata od wartości samego samego zabytku i gruntu pod nim.
Z kolei zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego teren jest przeznaczony pod zabudowę mieszkaniową jednorodzinną z usługami wraz z urządzeniami towarzyszącymi, parkingami i dojazdami.
Nabywca nieruchomości został zobowiązany do przeprowadzenia do 31 grudnia 2026 r remontu całego zabytku. Jeśli tego nie zrobi miasto będzie miało prawo do pierwokupu zgodnie z obowiązującymi zasadami prawa.
Zadowolenia z wyników licytacji nie krył wiceprezydent Zbigniew Nikitorowicz. Nie tylko ze względu na cenę zbycia.
- Przede wszystkim jest nowy właściciel, który chce ten obiekt wyremontować, zagospodarować, zamieszkać w nim. Kolejny kawałek Bojar odzyska swój blask - mówił po licytacji wiceprezydent.
Przypomnijmy, że przeciwko sprzedaży domu położonego w sercu Bojar protestowali ich mieszkańcy. Chcieli, by zabytkowy obiekt pozostał w miejskich zasobach i służył po wyremontowaniu całej społeczności osiedla.
- Ten dom jest niezwykle cenny dla nas, mieszkańców Bojar - podkreślał wielokrotnie Zbigniew Klimaszewski, prezes Stowarzyszenia Nasze Bojary, a zarazem radny miejski klubu PiS. - Jest to jedyny, w tak dobrym stanie zachowany zabytek będący świadectwem architektury minionej epoki.
Zaznaczał, że o jego wartościach decydują walory architektoniczno-historyczne, jaki i położenie w sercu Bojar. Społecznicy od lat starali się przekonać władze miasta, by ten dom zachować w gminnych zasobach. Ich zdaniem mogłaby się w nim znajdować pamiątkowa Izba Bojarska czy osiedlowy dom seniora. By był do korzystania wspólnego, dobrem wspólnym. Ale przede wszystkim musi pozostać własnością miasta.
Wiceprezydent Zbigniew Nikitorowicz odpowiadał, że miasta nie stać na remont wszystkich dawnych domów bojarskich, a sprzedaż ma służyć ochronie domu przy Koszykowej. Przypominał, że już wyremontowano obiekt, w którym mieści się oddział Galerii Sleńdzińskich oraz remontowana jest kolejna chata na placówkę opiekuńczo-wychowawczą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?