Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kinga - bielizna damska. Kinga Lesisz robi to, co kocha (zdjęcia)

Aneta Boruch
- teraz wzór z niej biorą nawet firmy zagraniczne
- teraz wzór z niej biorą nawet firmy zagraniczne Wojciech Wojtkielewicz
Bielizna damska. Firma Kinga zaczynała od szycia zwykłej bielizny. Szybko jednak postawiła na jakość i elegancję.

[galeria_glowna]

Kinga Lesisz- Mój sposób na biznes

Kinga Lesisz- Mój sposób na biznes

Najlepsza decyzja

Postawienie na jakość. Nie oglądanie się na konkurencję, pójście do przodu i stworzenie własnego stylu, który teraz naśladują inni.

Największy błąd

Parę razy zaufaliśmy zbyt mocno kontrahentom, którzy okazali się nierzetelni. I dostaliśmy bardzo mocno po głowie.

Moja rada

Przede wszystkim mieć marzenia, nawet jeśli coś będzie wydawać się dziwne czy nierealne. Oczywiście duża doza rozsądku jest wskazana, nie można marzyć o gruszkach na wierzbie. Ale nie trzeba bać się wyzwań. Bo jeśli naprawdę bardzo się czegoś chce, to marzenia się spełniają.

I to był strzał w dziesiątkę. Teraz wzór z niej biorą nawet firmy zagraniczne. - Jeśli naprawdę bardzo się czegoś chce, to marzenia się spełniają - mówi Kinga Lesisz, właścicielka firmy Kinga.

W 1994 roku Kinga i Dariusz Lesiszowie wrócili do Polski z USA i szukali pomysłu na własny biznes. Czasy były takie, że biznes wychodził, trzeba tylko było mieć dobry pomysł.

Biustonosze do GS-u

W tamtych latach w Polsce istniały dwie spółdzielnie gorseciarskie: łódzka Gorsenia i białostocka Wzorcowa. Tak się akurat złożyło, że ojciec Dariusza pracował na stanowisku kierowniczym we Wzorcowej. Spółdzielnia chyliła się już ku upadłości. Miała jednak wykwalifikowany personel i maszyny w bardzo dobrym stanie.

Kinga i Darek Lesiszowie założyli własną działalność, kupili od Wzorcowej maszyny i na początek zatrudnili pięć osób. Robili oczywiście biustonosze.

- Pamiętam je, były tylko w kolorze białym, z prostą koronką - wspomina Kinga Lesisz. I przyznaje: - Te staniczki były takie zwyczajne, wręcz toporne, bez finezji i polotu.

Ale to na tych pierwszych stanikach uczyli się produkcji i zasad prowadzenia biznesu. Na przykład szukania rynków zbytu. I oczywiście spotkał ich zimny prysznic, bo nie mieli żadnego doświadczenia w handlu. - Teść pomagał w ogarnięciu logistyki, w krojeniu modeli, formach. A sprzedać produkcję musieliśmy sami.

Zaczynali od odwiedzania małych, spółdzielczych, GS-owskich sklepów w Podlaskiem. - Objeżdżaliśmy je wszystkie, proponując nasze wyroby - opowiada o początkach firmy Kinga Lesisz. - To było fajne, bo lubię kontakt z ludźmi. Z niektórymi współpracujemy do dziś.

Pojawiły się nie tylko pieniądze, ale i satysfakcja. - Zawsze interesowało mnie coś związanego z modą, lubiłam tworzyć, projektować. I stało się to moim życiem.

Bielizna damska to szkoła życia

Gdy firma okrzepła trochę na rynku krajowym, Lesiszowie zaczęli rozglądać się za odbiorcami zagranicznymi. Podczas jednej z misji gospodarczych udało się im poznać partnerów handlowych z Rosji. Potem dołączyli Niemcy, Czesi. Ale dopóki Polska nie należała do Unii Europejskiej, były kłopoty z odprawami celnymi, świadectwami zgodności i innymi formalnościami.

Nadal jednak priorytetem był rynek polski. W kraju stopniowo powstawały specjalistyczne hurtownie z prawdziwego zdarzenia, które zamawiały duże partie towaru. Czasem też przysparzały kłopotów.

- Osiem lat współpracowaliśmy z hurtownią z Łodzi, która nagle upadła - wspomina Kinga Lesisz. - Parę razy wystawiono nas do wiatru. Wypisaliśmy faktury, po czym okazywało się, że po kliencie nie ma śladu. Takich niemiłych sytuacji przytrafiło się kilka. To, co wtedy stracili, było równowartością domu jednorodzinnego i odbiło się na kondycji firmy. Dali sobie radę, choć była to dla nich prawdziwa szkoła życia. Ale takie doświadczenia są bezcenne. Żadna nauka nie zastąpi praktyki.

Inny trudny moment nastąpił wtedy, gdy padł ich główny klient. - Sprzedał udziały zagranicznemu nabywcy, który doprowadził firmę do ruiny. Nie zapłacili nam. Mieliśmy z tego powodu pewne zawirowania. Ale chyba mam nad sobą dobre anioły, bo z czasem wszystko się ułożyło - uśmiecha się Kinga Lesisz.

Zgłosiły się nowe hurtownie, firma odrobiła straty i rozwijała się dalej.

Firma Kinga: Z małego wagonika powstała lokomotywa

Lesiszowie szybko zorientowali się, że warto stawiać na jakość. W latach 90. w Białymstoku ton sprzedaży nadawał bazar przy Kawaleryjskiej. Sprzedawało się tu dużo i szybko. Wszystko szło jak woda. Właściciele straganów brylowali w mieście. - Patrzyłam z zazdrością na nich. A ja jak ten mały wagonik brnęłam po torach - mówi Kinga Lesisz.

Ale to ten ich wagonik przekształcił się w szybką lokomotywę i kolej XXI wieku, a wielcy handlarze bazarowi trafili na bocznicę. Z perspektywy czasu okazało się, że najlepsza jakość materiałów i wysokie standardy produkcji, to było doskonałe posunięcie.

- Tym wygraliśmy - ocenia właścicielka. - Gdyby nie ten wybór, dziś nie mielibyśmy racji bytu. Po prostu Kingi by nie było.

Wciąż jeżdżą na targi, podglądają najlepszych, unowocześniają park maszynowy, poznają nowe technologie, w tym elektroniczne.

- Dało nam to możliwość robienia tego, czego inne polskie firmy jeszcze nie produkowały - uchyla rąbka sukcesu Kinga Lesisz. - Tym przebijamy konkurencję i wzorniczo, i jakościowo. Zaskakujemy, a nie pozwalamy się zaskakiwać. To my uciekamy, i to nas gonią.

Na Kindze wzorują się już nie tylko producenci białostoccy, ale i zagraniczni tej branży. Jest to też wyzwanie, bo zawsze jest łatwiej gonić niż uciekać. I jak już się jest na szczycie, to nie jest prosto utrzymać się na topie.

Lesiszom to się udaje. Zatrudniają 150 osób. Mają kilkanaście milionów obrotów rocznie. Co pół roku wypuszczają inną kolekcję bielizny. W sumie około 250 nowych modeli rocznie, każdy powstaje w tysiącach sztuk.

Projektowaniem zajmuje się dział technologii. Jego szefową jest Kinga Lesisz, która nie ustaje w wymyślaniu wciąż czegoś nowego. Pomysły rodzą się w różny sposób. Ostatnio była z mężem w muzeum wzornictwa w Szwajcarii. Oglądali księgi koronek z XVII i XVIII wieku.

- Coś fantastycznego, ręczna robota, jaka precyzja - zachwyca się. - W tych książkach było tyle inspiracji do tworzenia bielizny. Po powrocie zaprojektowałyśmy ozdobną kolekcję bogatej, barokowej bielizny.

Dariusz sprawdza się w pilnowaniu działalności firmy od strony ekonomicznej - to on zajmuje się bankami i podatkami.

Cały czas rozwijają się. Wkrótce rozpoczną budowę własnej siedziby.

- Poświęciłam życie tej firmie - mówi Kina Lesisz. - Ale jestem szczęśliwą osobą, bo robię to, co kocham. Zrobiłam sobie takie przedsiębiorstwo, w którym mogłabym od razu podjąć pracę. To było moim celem. Marzenie się spełniło.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny