Godło, które wisiało w prezydenckim samolocie było podobne do tego - mówi Krystyna Brzezińska
(fot. Fot. Jacek Wolski)
Z tej tragedii wciąż nie mogę się otrząsnąć - mówi Krystyna Brzezińska, właścicielka firmy Kramex w Suwałkach. - Trudno w to po prostu uwierzyć. Tylu wspaniałych ludzi zginęło. Niektórych z nich znałam osobiście.
W środę była na pogrzebie generała Andrzeja Błasika, dowódcy Polskich Sił Powietrznych.
- Musiałam tam być - opowiada. - Z naszymi lotnikami współpracowałam przez wiele lat.
Piętnaście sztandarów pochylonych nad trumną generała powstało w suwalskiej firmie. Skąd wiadomo?
- Od razu to zauważyłam - odpowiada Krystyna Brzezińska. - Niektóre mają już wiele lat, a wyglądają, jakby zostały wykonane wczoraj.
Ale nie to było najważniejsze.
- Znam środowisko lotników - mówi ze łzami w oczach. - To weseli, wysportowani, pełni optymizmu ludzie. Na pogrzebie stali ze spuszczonymi głowami, na twarzach widać było wielki smutek. To był bardzo przygnębiający obraz.
Znalezisko pod Smoleńskiem
O Krameksie stało się głośno parę dni temu. Mieszkaniec okolic Smoleńska przechodził w pobliżu miejsca katastrofy prezydenckiego samolotu. Coś czerwonego mignęło mu w grudzie błota. Najpierw nawet nie chciało mu się pochylać. Potem jednak się przemógł. Wyciągnął kawał materiału. Kiedy go rozwinął, zobaczył polskiego orła. Biały ptak w złotej koronie prezentował się całkiem dobrze. Materiał nie został specjalnie zniszczony.
Na odwrotnej stronie znajdował się napis "PPHU Kramex, haft sztandarów, Suwałki".
- Oczywiście, że pamiętam to zamówienie - mówi Krystyna Brzezińska. To było kilka lat temu, jeszcze za czasów prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Dowództwo 36. Pułku Lotnictwa Transportowego, które opiekowało się rządowymi samolotami, zamówiło u mnie wykonanie wystroju prezydenckiej salonki w samolocie Tu-154. To miało być wyhaftowane godło oraz zagłówki na fotele.
Brzezińska pojechała z tym potem do Warszawy i uczestniczyła w przystrajaniu salonki. Godło zawisło przy fotelu zajmowanym zawsze przez głowę państwa.
- Pamiętam, że pojawiły się nawet pewne problemy z zamocowaniem, ale sobie poradziliśmy.
Sztandary na medal
Ilekroć w telewizji pokazywano prezydencką salonkę była dumna, że ten orzeł wyszedł spod jej ręki.
- Do głowy by mi nie przyszło, że będzie o nim głośno w tak tragicznych okolicznościach - mówi. - To cud, że, podobnie jak wieniec, który prezydent Lech Kaczyński miał złożyć w Katyniu, przetrwał tę straszną katastrofę.
Swoją firmę prowadzi od kilkunastu lat. Zaczynała od niewielkiego sklepiku z dewocjonaliami. Sprzedawano tu m.in. szaty liturgiczne.
- Znam się na krawiectwie, więc nie mogłam patrzeć na jakość tych szat, które sprowadzaliśmy od różnych wytwórców - wspomina. - Postanowiłam, że sami uruchomimy produkcję.
Pierwszy sztandar zamówił tu szef suwalskiej straży pożarnej.
- Musisz zrobić i koniec - powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu.
Potem zgłosiło się wojsko i kilka urzędów. Wieść o niewielkiej suwalskiej firmie wykonującej piękne sztandary o wysokiej jakości, szybko się roznosiła.
Dotarła też do Warszawy, do Ministerstwa Obrony Narodowej. Znaczna część sztandarów, którymi obecnie dysponuje polskie wojsko zrobiona została właśnie w Suwałkach.
Papież zadzwonił do Suwałk, żeby podziękować
W 1996 właścicielka Krameksu otrzymała nawet medal za zasługi dla obronności kraju.
W 1999 roku z kolejną pielgrzymką do ojczystego kraju wybierał się Jan Paweł II.
- Chciałam to uczcić w szczególny sposób - wspomina.
Zaproponowała władzom kościelnym przekazanie specjalnego daru - haftowanego ręcznie obrazu przedstawiającego jezioro Wigry z lotu ptaka. Obraz miał rozmiary 90 na 70 centymetrów. Był misternym dziełem. Samej nici poszły 32 kilometry.
Razem ze zmarłym niedawno mężem mieli możliwość wręczenia daru papieżowi osobiście - w wigierskim klasztorze, gdzie zatrzymał się na wypoczynek. Widać było, że Janowi Pawłowi II obraz się bardzo podoba, ale zbyt dużo na ten temat wówczas nie mówił.
- Cztery lata później w naszym domu w Suwałkach zadzwonił telefon - opowiada Krystyna Brzezińska. - I połączono nas z Janem Pawłem II. Tak! Zatelefonował do nas sam Ojciec Święty! Dziękował za podarowany mu obraz. Mówił, że przygląda mu się często, wspomina dawne czasy, gdy uczestniczył w spływach kajakowych po Wigrach i że łza mu się od tych wspomnień kręci.
Robienie takich obrazów, sztandarów czy orłów, jak ten z prezydenckiej salonki, to bardzo żmudna praca. Właścicielka Krameksu szczegółów ujawniać nie chce. Woli, aby zostały one tajemnicą firmy. Tym bardziej, że konkurencja nie śpi.
O godle z salonki wiadomo jedynie tyle, że zostało wyhaftowane na materiale o nazwie czerwony karmazyn polski i poszło na to mnóstwo srebrnej nitki. Całość miała około 1,6 mkw. powierzchni.
Co dalej stanie się z orłem znalezionym pod Smoleńskiem? Znalazca chce go przekazać polskim władzom.
- Mam takie ciche marzenie, żeby z racji miejsca, gdzie ten symboliczny już przecież dzisiaj emblemat został wykonany, choć na jakiś czas pojawił się w Suwałkach - mówi Krystyna Brzezińska. - Chyba mam do tego jakieś prawo.
Świat dowiedział się w końcu, czym był Katyń
Chciałaby też, żeby wszyscy Polacy wyciągnęli z tej tragedii wnioski. Na przykład w kontekście zbliżających się wyborów prezydenckich.
- Cały czas zadaję sobie pytanie, dlaczego tak się stało? - mówi. - Nie mam jednoznacznej odpowiedzi. Może jednak dlatego, żeby cały świat dowiedział się w końcu, co stało się z Polakami w Katyniu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?