[galeria_glowna]
Wpis na blogu NomadowyBlog.pl
(fot. fot. Internet)
Co dokładnie zdenerwowało Internautę? "Środek miasta, skrzyżowanie Lipowej, Częstochowskiej i Grochowej… obok Contessy stoi sobie rapciaty, przeżarty rdzą duży Fiat. Cały pomalowany jest w “gandzie", a na dachu, po chamsku ma przyspawany transparent reklamujący kolejny sklep z dopalaczami. Na transparencie są napisy: gandzia (blogerowi się pomyliło - napisu "gandzia" nie ma. Jest za to zioło - przyp.red.), kreska… Czyli jednoznacznie nawiązujące do narkotyków (żeby obejrzeć zdjęcia fiata kliknij w link obok artykułu - przyp.red.)" - napisał na swoim blogu.
Tego samego dnia autor wpisu zadzwonił do naszej redakcji. - O 8.30 zadzwoniłem do straży miejskiej z prośbą o załatwienie sprawy. Przed godziną 18 wracałem tamtędy, a samochód dalej stał. Znowu zadzwoniłem do straży miejskiej. Tam usłyszałem, że po informacje na temat tego samochodu mam zgłosić się jutro do rzecznika prasowego straży miejskiej - opowiedział nam swoją historię.
"Kabaret? Strażnicy nie są w stanie poradzić sobie z takim gratem reklamującym narkotyki? Przecież z tego co wiem, prawo zakazuje przedstawiania symboli związanych z narkotykami, jak też i haseł. A strażnicy boją się? Czy po prostu mają wszystko w dupie?" - zastanawia się w blogu jego autor.
I przytacza artykuł z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii: Art. 20. 1. Zabrania się reklamy i promocji substancji psychotropowych lub środków odurzających.
Internauta zaczął się zastanawiać czy straż miejska jest w ogóle potrzebna, skoro nie może sobie poradzić z taką drobnostką. Później pomyślał czy nie odwiedzić w tej sprawie prezydenta: "żeby pogonił swoich podwładnych".
W końcu się zdecydował na tren krok. - Po telefonie do sekretariatu prezydenta Sosny zjawiło się na miejscu 12 strażników miejskich - ogłosił.
Jednak jego entuzjazm nie trwał długo. - Co z tego, jak samochód dalej stoi - mimo, że otwarty... bezwładna straż miejska
Co na to municypalni? - Funkcjonariusze straży miejskiej sprawdzili zaparkowany na ul. Lipowej Fiat 125p. Samochód zaparkowany był prawidłowo, w strefie płatnego parkowania, nie było podstaw do odholowania auta - tłumaczy Joanna Szerenos-Pawilcz, rzeczniczka białostockiej straży miejskiej.
Ale to nie koniec działań strażników. - Skontaktujemy się z właścicielem samochodu oraz właścicielem sklepu, którego reklama znajduje się na aucie - dodaje Szerenos-Pawilcz.
Chodzi o dwa paragrafy. Kto bez zezwolenia zajmuje drogę publiczną lub pas drogowy, urządzenia lub budynek drogowy, na cele nie związane z gospodarką i komunikacja drogową , podlega karze grzywny oraz kto umieszcza w miejscu publicznym do tego nie przeznaczonym ogłoszenie, plakat, afisz, apel, ulotkę, napis lub rysunek albo wystawia je na widok publiczny w innym miejscu bez zgody zarządzającego tym miejscem podlega karze grzywny. A za to grozi mandat w wysokości do 1000 zł lub sprawa w sądzie grodzkim.
To jednak nie wszystko. - W związku z tym, że na samochodzie, który reklamuje sklep z dopalaczami, znajduje się również liść konopi indyjskiej, zostanie sporządzone pismo do Komendy Miejskiej Policji, która podejmie w tej kwestii odpowiednie działania - wyjaśnia Szerenos-Pawilcz.
Rzeczniczka dementuje też informacje o 12 strażnikach zaangażowanych w ściąganie fiata. - W podejmowanej interwencji brał udział: kierownik Referatu Centrum Straży Miejskiej, dwóch strażników rejonowych oraz rzecznik prasowy straży miejskiej, czyli czterech strażników, a nie 12. Do tej interwencji nie był, ani też nie musiał być zaangażowany wiceprezydent Aleksander Sosna - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?