Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hajnówka radykalizuje się. W prawo

Andrzej Zdanowicz
Marsz Żołnierzy Wyklętych przeszedł przez Hajnówkę 27 lutego 2016 roku
Marsz Żołnierzy Wyklętych przeszedł przez Hajnówkę 27 lutego 2016 roku J. Bakunowicz
Konflikt religijno-narodowościowy dla niektórych może być trampoliną w najbliższych wyborach samorządowych.

Hajnówkę i jej okolice w większości zamieszkują osoby wyznania prawosławnego. Stanowią one około 70 procent mieszkańców. Katolicy są tu w mniejszości. W pobliskim Bielsku proporcje te rozkładają się „mniej więcej” po połowie, więc wydawałoby się, że ta równość sił bardziej sprzyjałaby konfliktom. Ale to w Hajnówce odbył się kontrowersyjny marsz Żołnierzy Wyklętych, na którym eksponowano Romualda Rajsa ps. Bury. Lokalnie kojarzy się on głównie z krwawą pacyfikacją prawosławnych wsi z okolic Bielska i Hajnówki w 1946 r.

- My tu od zawsze żyliśmy w zgodzie, a wy przychodzicie i siejecie nienawiść i podziały - mówiła kobieta, która stanęła z grupką prawosławnych, by zaprotestować przeciwko marszowi wyklętych.

Na tych terenach prawosławni i katolicy żyją od wieków, i zazwyczaj w zgodzie. Czasem nawet w typowo sąsiedzkich sporach. Jeśli strony są różnych wyznań zdarzy się, iż jeden drugiego nazwie „kacapem” lub - złośliwie akcentując - „Polakiem”. Ale przeważnie panuje wzajemny szacunek. Na święta prawosławne, nawet katolicy powstrzymują się od hałaśliwych prac, a na katolickie - to samo robią prawosławni.

Kościoły katolicki i prawosławny także w spór wokół marszu się nie zaangażowały. Pomimo że marsz zaczął się przed jednym kościołem , a zgodnie z planem miał zakończyć się mszą w drugim, obie świątynie były zamknięte. A współorganizator marszu - Bogusław Łabędzki, prezes Stowarzyszenia Historycznego im. Danuty Siedzikówny ps. „Inki” - jest przecież katechetą i radnym PiS. W sprawie marszu głosu nie zabierała Cerkiew. W kontrmanifestacji uczestniczył prawosławny mnich pochodzący z Hajnówki, ale podległy greckiej Cerkwi, nie polskiej.

Jednak dawne podziały łatwo wskrzesić. Choćby po to, by zbić polityczny kapitał. Nie chodzi tu o wielką politykę, bo marsz potępiły niemal wszystkie większe partie. Nawet Prezydent RP, Andrzej Duda, oświadczył, iż Hajnowskiego Marszu Żołnierzy Wyklętych patronatem nie obejmuje. A udzielił go wszystkim obchodom związanym z 1 marca. Krytycznie wobec eksponowania „Burego” w Hajnówce wypowiadał się też poseł PiS Dariusz Piontkowski, który pochodzi z gminy Boćki.

- O nic innego nie chodzi, jak tylko o politykę lokalną - mówi nam jedna z prominentnych osób związana z tymi terenami. I odnosi się do historii.

W Bielsku tuż po przemianach 1989 roku też trwał konflikt między środowiskami prawicowymi wywodzącymi się z Solidarnością a środowiskiem mniejszości związanych z działaczami PZPR. Gdy władze przejmowała Solidarność, w urzędach były masowe zwolnienia prawosławnych, chodziły nawet plotki o planowanym ich pogromie. Przez jakiś czas oba środowiska walczyły o władzę. Raz zdobywali ją jedni, raz drudzy. Ale z czasem zaczęto się nią dzielić i robić interesy. Gdy władzę miał nieżyjący już burmistrz z ramienia SLD Eugeniusz Berezowiec, to jego zastępcą był przedstawiciel prawicy. Obecne władze robią podobnie. Burmistrz z Koalicji Bielskiej jest prawosławnym, jego zastępcą - katoliczka z Naszego Podlasia. Starostą jest z kolei katolik z Naszego Podlasia, a jego zastępcą prawosławny z Koalicji Bielskiej. Oba komitety tworzą sojusz, który sprawuje praktycznie niepodzielną władzę. Ogólnopolskie partie mają tu marginalne znaczenie. Równowagę wyznaniową widać też na ulicy, choćby w liczbie cerkwi i kościołów (odpowiednio 5 i 4). Podobnie jest w biznesie.

- W Hajnówce cały czas władze ma środowisko wywodzące się z PZPR, które ma poparcie mniejszości prawosławnej - mówi nasz rozmówca. - Przedstawiciele prawicy są zmarginalizowani, więc radykalizują się, by się przebić. To jest bardzo niebezpieczne, szczególnie na tych terenach.

Tym bardziej , że środowiska narodowe z Hajnówki, chętnie korzystają ze wsparcia innych. Współorganizatorem marszu był Obóz Narodowy-Radykalny z Białegostoku, który na swym profilu internetowym napisał: „Łatwo jest się lansować w koszulkach z Wyklętymi (...) łatwo jest uczestniczyć w różnych wydarzeniach w np. Białymstoku. Hajnówka to teren, gdzie do dziś funkcjonują komunistyczne kłamstwa dotyczące Niezłomnych, dlatego obowiązkiem każdego z nas jest czcić tam Ich pamięć! Kto nie jedzie z lenistwa albo ze strachu przed lewactwem ten jest cipa, a nie patriota-nacjonalista!”

- Ja patriotyzm rozumiem zupełnie inaczej. Widocznie miałem też innych nauczycieli religii - podkreśla Jerzy Sirak, burmistrz Hajnówki. - Organizacja tego marszu była moim zdaniem prowokacją i nie powinien on mieć miejsca. Wydarzenia z 1946 roku ciągle tkwią w pamięci mieszkańców i ciągle budzą podziały. Ale widocznie komuś zależy na tym, by konflikt na tle narodowym czy religijnym zaogniać.

Sirak, jest katolikiem pochodzącym spoza Podlasia, ale parokrotnie był okrzykiwany Białorusinem-komunistą, m.in. za to, że skrytykował „Burego”.

- Ale i po drugiej stronie są radykalizmy - mówi społecznik z Bielska. Bielski radny Tomasz Sulima, w wypowiedziach i wywiadach często opisuje, jak to Białorusini byli krzywdzeni przez Polaków. Burego podaje jako jeden z wielu przykładów. O krzywdach, które Białorusini wyrządzili już milczy. On i hajnowscy narodowcy wzajemnie się nakręcają. Po co? Albo chcą zbić sobie kapitał polityczny, przed wyborami do samorządów lub parlamentu, albo są marionetkami globalnej polityki.

Sulima jednak twierdzi , iż nie zaognia sytuacji tylko opisuje tragiczne zdarzenia z historii podlaskich Białorusinów, o których do tej pory nie mówiło się publicznie, bo były tematem tabu. Przy okazji jednego ze swoich wpisów na Facebooku pytał, czy mówienie nieznanej prawdy jest zaognianiem podziałów? Pisał, że nie wyraża żadnego protestu, nie nawołuje do pociągnięcia kogoś do odpowiedzialności.

Z ustaleń IPN

Fragment ustaleń śledztwa w sprawie pozbawienia życia 79 mieszkańców powiatu Bielsk Podl. w styczniu i lutym 1946: „(...) Akcje „Burego” przeprowadzone wobec mieszkańców podlaskich wsi, wspomagały komunistyczny aparat władzy i to przede wszystkim poprzez obniżenie prestiżu organizacji podziemnych, dostarczenie argumentów propagandowych o bandytyzmie oddziałów partyzanckich. Bez wątpienia też wspomagała realizację umowy rządowej o przesiedleniu z Polski osób pochodzenia białoruskiego. Co prawda można uznawać, że akcja przesiedleńcza realizowała hasło narodowe „Polski dla Polaków” ale w tym okresie sprzyjała bardziej dążeniom polskich i radzieckich komunistycznych organów państwowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny