Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Galeria Marszand w Białymstoku. Związek Polskich Artystów Plastyków ma swój lokal

Tomasz Mikulicz
Eugeniusz Wiszniewski (od lewej), Stefan Rybi oraz Krzysztof Koniczek. To oni spełnili marzenie o powrocie kultowej galerii.
Eugeniusz Wiszniewski (od lewej), Stefan Rybi oraz Krzysztof Koniczek. To oni spełnili marzenie o powrocie kultowej galerii. Wojciech Wojtkielewicz
Już siwy włos na głowie, już nie to zdrowie, ale w sercu maj. Białostoccy artyści-plastycy, niczym starsi panowie ze słynnego przed laty kabaretu, cieszą się, że nie są już bezdomni. I wierzą, że ich nowa galeria będzie takim Marszandem w wersji 2.0

Tu każdy znajdzie coś dla siebie. Od pejzaży po totalną abstrakcję, jak np. obraz ze zwielokrotnionym symbolem nieskończoności. Podczas Nocy Muzeum to wszystko można było oglądać przy ul. Kilińskiego 12. To właśnie w tym, przekazanym przez miasto, lokalu ziściło się marzenie białostockich artystów plastyków. Powstał tu reaktywowany Marszand, czyli kultowa galeria sztuki, która przed laty funkcjonowała na Rynku Kościuszki. Podczas Nocy Muzeów nowy Marszand odwiedziły tłumy.

- To ukoronowanie wielu lat starań - mówi nestor Stefan Rybi i zaczyna snuć swą opowieść.

Związek Polskich Artystów Plastyków powstał w 1911 roku w Krakowie. Dzieje białostockiego okręgu sięgają lat po II wojnie światowej.

- Przyjechał do nas „desant” artystów m.in. z Wilna. Nawiasem mówiąc, gdyby ówczesne władze były bardziej życzliwe, w Białymstoku powstałaby Akademia Sztuk Pięknych. Podejście jednak było takie, że po co tym tu wieśniakom jakaś kultura, więc nic z tego nie wyszło - mówi.

W tym czasie do Białegostoku przyjechali np. Stanisław Horno-Popławski czy Stanisław i Placyda Bukowscy. - Oczywiście w Białymstoku też było środowisko miejscowych artystów. Piękne prace tworzył np. Alfons Karny - opowiada Rybi.

Powstałe po II wojnie środowisko artystów doprowadziło do powołania liceum plastycznego, które mieściło się pierwotnie w Białymstoku, właśnie przy ul. Kilińskiego, a dopiero później przeniosło się do Supraśla.

- Pod koniec 1947 roku zawiązał się też u nas białostocki okręg ZPAP. Pierwszą siedzibę miał na Rynku Kościuszki, tuż obok lokalu, w którym miał się później mieścić Marszand. Związkiem kierował wówczas słynny artysta Tadeusz Bołoz, absolwent Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie, uczeń Ludomira Sleńdzińskiego. Miał orli nos i rozwichrzoną czuprynę. Każdy, kto go widział, od razu wiedział, że to idzie artysta - tłumaczy nasz rozmówca.

On do związku zaczął należeć we wczesnych latach 60.

- ZPAP urządzał wtedy mnóstwo wystaw okręgowych - m.in. w Pałacyku Gościnnym. Od 1965 roku organizowane były Ogólnopolskie Plenery Białowieskie (w Galerii Arsenał można oglądać wystawę „Wracając do Białowieży” nawiązującą do tej tradycji - przyp. red.). Swoje prace prezentowały tu same znakomitości, jak np. Jerzy Nowosielski. Nakładem związku wydano też album „Malarze Podlasia”, który teraz jest wydawniczym białym krukiem - mówi Stefan Rybi.

Związek prężnie się rozwijał. Jego członkowie stwierdzili w końcu, że lokal przy Rynku Kościuszki stał się już za ciasny.

- Były lata 60. Pamiętam, że pewnego dnia szliśmy z kolegami przez plac Akademii Medycznej i zauważyliśmy niszczejący budynek Arsenału. Poszliśmy więc - na czele z genialnym, nieżyjącym już, plastykiem Mikołajem Wołkowyckim - do wojewody, który zdecydował, że obiekt będzie wyremontowany i przydzielony właśnie plastykom. Powstało biuro wystaw artystycznych, którym kierował właśnie Wołkowycki. Dwa pokoiki należały zaś do związku - opowiada Rybi.

Zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego, 18 grudnia 1981 działalność ZPAP-u (razem ze wszystkimi okręgami w całej Polsce) została zawieszona. Podobnie zresztą, jak wielu innych stowarzyszeń twórczych. 20 czerwca 1983, w odwecie za poparcie postulatów „Solidarności”, związek rozwiązano. Został ponownie zarejestrowany 14 czerwca 1989 roku, czyli tuż po wyborach 4 czerwca. Białostocki okręg również zaczął się odradzać, jednak już nie w Arsenale, ale przy Rynku Kościuszki 17, w miejscu dzisiejszej Pijalni Czekolady. To tam na początku lat 90. powstała słynna kawiarnia i galeria Marszand.

- Dostaliśmy lokal od miasta. Pomógł nam wtedy prezydent Lech Rutkowski, za co do dziś mu dziękujemy. Pamiętam jak weszliśmy tam po raz pierwszy, była tam chyba jakaś wątpliwej sławy knajpa. Na podłodze walały się strzykawki. Trochę minęło zanim doprowadziliśmy tę, za przeproszeniem, norę do porządku i przekształciliśmy w galerię. Poszliśmy znów do prezydenta. Zapytał nas, z czego będziemy się utrzymywać. Tak powstał pomysł, by część pomieszczeń podnająć na kawiarnię. Bywała tu cała białostocka śmietanka - artyści, dziennikarze itd. Było to serce, a niektórzy puszczali oko i mówili, że również wątroba miasta. Na wernisaże przychodziły tłumy - uśmiecha się Rybi.

Artyści liczą, że ten artystyczny klimat zagości również przy ul. Kilińskiego 12. Choć w tym akurat lokalu będzie wyłącznie galeria, to za ścianą, w byłej księgarni przy ul. Kilińskiego 10, otworzyła się właśnie kawiarnia Maison Du Cafe.

- A wracając do galerii, to chodzi nam nie tylko o prezentowanie obrazów, ale też rzeźb, a nawet multimediów. Planowane są też spotkania z ludźmi kultury, może także warsztaty. Chcemy, by to miejsce było interdyscyplinarne. Żeby każdy znalazł tu coś dla siebie - podkreśla Stefan Rybi.

Artyści planują wrócić do starej nazwy. Już niedługo na szybie lokalu przy ul. Kilińskiego 12 pojawi się napis. Może nawet w oryginalnej pisowni, czyli nie Marszand, ale Marchand. Artyści dziękują wszystkim sponsorom, którzy przyczynili się do tego, że remont lokalu trwał tak krótko. Lokal został im udostępniony pod koniec marca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny