Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Druga młodość w dyskotece. Zabawa dla "nieco starszych nastolatków" w Kręgu!

Alicja Zielińska
Fama o wieczorkach w Kręgu poszła w miasto. Teraz schodzi się do 300, 400 osób. I są dodatkowo jeszcze w czwartki.
Fama o wieczorkach w Kręgu poszła w miasto. Teraz schodzi się do 300, 400 osób. I są dodatkowo jeszcze w czwartki.
W pewnym wieku nie wypada iść do pubów, gdzie młodzież szaleje. Człowiek źle by się czuł. A tu, w swoim gronie, bez obaw, że jakieś docinki usłyszy, można się świetnie pobawić.

Niedziela, po szesnastej. Latem to jeszcze środek dnia. W białostockim Klubie Rozrywki "Krąg" przy Wierzbowej tłoczno. Przygrywa zespół. Na parkiecie wirują panie, panowie. W parach i solo. Dyskoteki dla trochę starszych nastolatków, jak mówią o nich stali bywalcy, od lat ściągają chętnych z całego regionu.

Z parkietu do ołtarza

Pani Elżbieta na wieczorkach w Kręgu poznała przyszłego męża. - W zeszłym roku, za trzecim czy czwartym razem - chętnie opowiada. - Zatańczyłam z Krystiankiem i od razu między nami zaiskrzyło - mówi zdrobniale o małżonku. - A w lipcu tego roku, prawie w rocznicę znajomości, pobrali się. Przyjęcie ślubne było oczywiście w Kręgu. Teraz zaś są w podróży poślubnej, w Kołobrzegu.

- Byłam wdową, nie myślałam, że mi się jeszcze ułoży. Wierzę w przeznaczenie. Przecież było tyle pań wtedy na wieczorku, a Krystian akurat poprosił mnie do tańca - wspomina szczęśliwa.

Kocham taniec

Pan Marek chodzi na tańce z żoną. Mieszkają blisko Kręgu. Poszli raz, drugi się zabawić. I wciągnęło. Chodzą od sześciu lat. I w czwartki, i w niedziele! - Jedni pływają na basenie, inni biegają w lesie, a my tańczymy. To też rodzaj odstresowania. Pracujemy jako urzędnicy, osiem godzin za biurkiem, trzeba się ruszać. A tam fajna atmosfera, nowych ludzi się poznaje. Przydałaby się tylko klimatyzacja, bo jak się tyle osób naraz zbierze, to jest gorąco - dodaje pan Marek.

Pani Dorota dowiedziała się o wieczorkach z radia. Namówiła koleżanki. - Poszłyśmy i spodobało nam się.

Kogoś poznać? A i owszem. - Jestem wdową, szukam tej drugiej połowy, nie ukrywam, trafiają się różni, ale swojej połówki jeszcze nie spotkałam. Przychodzą panowie niekoniecznie stanu wolnego, chętni do skoku w bok, szukający przygód. Trzeba być ostrożnym.

Strzał w dziesiątkę

Jarosław Dziemian, właściciel hotelu Jard i Klubu Rozrywki "Krąg" w Białymstoku, na pomysł wieczorków dla trochę starszych osób wpadł jakieś siedem lat temu.

- Są kluby seniora, kluby osiedlowe, ja chciałem dać tym ludziom coś bardziej atrakcyjnego - opowiada. - W Kręgu odbywają się dyskoteki, ale bawi się na nich głównie młodzież. Mnie chodziło o to, by urządzić potańcówki o nieco innym charakterze.

Żartuje, że pierwszym problemem było, kiedy robić takie imprezy. Od czego są znajomi. Mały sondaż i wyszło, że najlepszą porą będzie niedziela, gdzieś około godziny 15, 16. Bo to już po obiedzie, po odwiedzinach dzieci, wnuków. Jest czas dla siebie. I żeby nie przesiadywać przed telewizorem czy ucinać sobie drzemki, a właśnie wyjść z domu, oderwać się od codziennych spraw.

Stanęło na godzinie szesnastej i na niedzieli, chociaż młodzi pokpiwali: O takiej porze? Latem? A kto tu przyjdzie? - Szło opornie. Mimo intensywnej reklamy w naszym radiu i telewizji - przyznaje szef Jardu. - 20, 30 osób. Ale po roku frekwencja wzrosła do setki. Fama o wieczorkach w Kręgu poszła w miasto. Teraz schodzi się do 300, 400 osób. I są dodatkowo jeszcze w czwartki.

- Chwyciło. To był strzał w dziesiątkę - Jarosław Dziemian nie ukrywa dumy.

Nasza druga młodość

Pani Danuta wybrała się pierwszy raz do Kręgu z dwiema koleżankami. Z ciekawości. Pięć lat temu. - Spodobało nam się - mówi. - I chodzimy teraz cały czas. Umawiamy się w osiem, dziesięć. Imieniny tam robimy, urodziny.
Przychodzi więcej kobiet, zdecydowanie. Pewnie, że lepiej jak towarzystwo jest mieszane, ale to nieważne.

- My, wdowy, samotne idziemy, żeby się spotkać w swoim gronie. Na co dzień praca, dom, wnuki. Trzeba się oderwać, korzystać z życia, póki jest zdrowie i siły. To nasza druga młodość. Piwko, drinka wypić. Rozmawiamy, tańczymy, a czasem warto popatrzeć na innych - uśmiecha się pani Danuta. - Bo różne bywają sytuacje. W naszym wieku nie wypada iść do pubów, gdzie młodzież szaleje, człowiek źle by się czuł. A tu bez obaw, że jakieś docinki usłyszy, można się świetnie pobawić. Bezpiecznie, kulturalnie. No i tanio. Wejściówka tylko osiem złotych.

Jak paczka znajomych

- Przyjeżdżają z całego województwa. Z Goniądza, z Wysokiego Mazowieckiego, z Łomży. Wyszalejemy się, wybawimy - pani Genowefa nie wyobraża już sobie niedzieli bez wyjścia do Kręgu.

Mieszkała kilka lat w Grecji. - Tam chodziłam często na potańcówki, bo jest to przyjęte - opowiada. - Więc jak wróciłam do Białegostoku, to też szukałam miejsca, by się pobawić kulturalnie. Mam dwie wnuczki, one ciągnęły mnie na dyskotekę do Gołębiewskiego! Babciu, wyglądasz na czterdziestkę! Chciałabym tyle mieć - śmieje się pani Genowefa. - Ale w Kręgu jest fajnie. To taki nieformalny klub pięćdziesięciolatków i wyżej. Nie patrzymy krzywo czy z zazdrością, że są młodsze, zgrabniejsze. Niedawno przyszła dziewczyna z chłopakiem. Wywijali na parkiecie jak w "You Can Dance".

Muzycy z zespołu też się dostosowali do naszych wymagań. Na początku podchodziłam i strofowałam: Panowie, z życiem trochę. To nic, że babcie jesteśmy. I teraz grają różne kawałki. Kiedy szalone, to szalone: cygańskie, wywijane, brzuszki na wierzchu, ramiączka zalotnie opuszczone, a kiedy spokojne, to nastrojowe z lat 70. Presley, Czerwone Gitary, Krawczyk.

Stali bywalcy

- A jak najbardziej, chodzę do Kręgu. Od początku - odpowiada pan Zygmunt. Rozmawiamy w piątek, 21 sierpnia. A on dodaje od razu: - Wczoraj też byłem. I żartuje, że jako wierny bywalec powinien mieć stałą kartę wejścia. Bardzo lubi te wieczorki. Chodzi ze swoją partnerką. - Narzeczona z młodości - zdradza. Poznali się wiele lat temu. Spotykali się. Może by i co wyszło z tego, ale on poszedł do wojska, a ona nie czekała i wyszła za mąż za innego. On też się ożenił. Los jednak i tak na swoim postawił. Oboje owdowieli. Pewnego razu spotkali się znowu. I są razem. - A chodzimy na potańcówki do Kręgu, żeby się trzymać prosto, nie wypaść z obiegu, zachować kondycję - żartuje pan Zygmunt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny