Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dr Marek Szczyt to ten słynny chirurg z telewizji...

Magdalena Kuźmiuk
Chirurgia plastyczna jest dziedziną bardzo elitarną, a jednak udało mi się do tej elity wkroczyć. Takiemu zwykłemu chłopakowi z Białegostoku - przyznaje dr Marek Szczyt.
Chirurgia plastyczna jest dziedziną bardzo elitarną, a jednak udało mi się do tej elity wkroczyć. Takiemu zwykłemu chłopakowi z Białegostoku - przyznaje dr Marek Szczyt. Archiwum prywatne
Chciał być pilotem. - I całe szczęście, że tak się nie stało! - śmieje się. Bo dziś dr Marek Szczyt jest jednym z najbardziej znanych i cenionych chirurgów plastycznych w kraju.

Tysiącom Polaków doskonale znany jest z niezwykle popularnego telewizyjnego programu o sekretach chirurgii. Widoczny z daleka uśmiech, charakterystyczna kozia bródka i jasne, prawie białe włosy. Zawsze bardzo sympatyczny. Ale mało kto wie, że ten słynny dr Marek Szczyt - bo przecież o nim mowa - jest rodowitym białostoczaninem. Ba! I czasem nawet można go spotkać spacerującego po Bojarach.

Zrealizowały się marzenia

Dr Szczyt jest niezwykle zapracowanym człowiekiem. W Warszawie stworzył jedną z najlepszych klinik chirurgii plastycznej w kraju. Ma tylu pacjentów, którzy bardzo chcą oddać się w jego magiczne dłonie, że zdecydowani są czekać na to nawet pięć lat. Bo tyle w tej chwili wynosi kolejka na salę operacyjną doktora.

Z dr Markiem Szczytem miałam porozmawiać telefonicznie. Bo - jak przyznaje doktor - do Białegostoku nie przyjeżdża tak często, jak by chciał. Spotkanie jest więc niemożliwe. Mieliśmy rozmawiać w poniedziałek. O umówionej porze dzwonię, uprzedzona, że telefon doktora pewnie odbierze pielęgniarka z bloku operacyjnego. Tak też się dzieje.

- Oj, doktor zaraz ma operację - wzdycha miły głos w słuchawce, ale słyszę, że natychmiast pielęgniarka ustala nową godzinę rozmowy - za 45-50 minut. Doktor oddzwania niewiele ponad godzinę później.

W czasie naszej 15-minutowej rozmowy jest niezwykle sympatyczny, konkretny, często się śmieje.

- W młodości ja nawet bym nie marzył, żeby być kimś takim, kim się stałem. A wszystko się zrealizowało - wyznaje.

Zwykły chłopak wkracza do elity

Marek Szczyt przyszedł na świat w Białymstoku, w 1961 roku. Jego rodzice mieszkali wtedy na Wysokim Stoczku. Potem przenieśli się na Bojary. Tam też mały Marek poszedł do podstawówki nr 5 przy ulicy Kamiennej.

- W ósmej klasie podstawówki zdecydowałem, że będę pilotem. Zdawałem do liceum lotniczego w Dęblinie - opowiada dr Marek Szczyt.

Jego pierwsze marzenie się spełniło. Dostał się już na podstawie imponującego świadectwa! Ale w lipcu, kilka tygodni przed rozpoczęciem roku szkolnego, okazało się, że ma zaburzenia błędnikowe. To zdyskwalifikowało go jako pilota jeszcze zanim zdążył na dobre wyfrunąć z rodzinnego gniazda.

- Mama wtedy się bardzo ucieszyła, że nie będę latał, a będę - jak ona to mówiła - normalnym człowiekiem. Jej modlitwy zostały wysłuchane - śmieje się doktor.

Tak trafił do V LO w Starosielcach. Uczył się tam tylko rok, ale paczka przyjaciół została do tej pory. Doktor wspomina, że spotykali się w kawiarni Przepióreczka przy parku czy w Kasztelance. Do kina się chodziło lub na herbatę i szachy do klubu Społem.

- To były podłe czasy, komuna. Nie było miejsc atrakcyjnych dla młodzieży, najczęściej spotykaliśmy się w parku - opowiada.

Maturę zdawał już w III LO, gdzie rodzice przenieśli go po roku nauki w „piątce”. Marek Szczyt miał nowy plan: medycyna. Ale żeby przybliżyć marzenia o byciu lekarzem, trzeba było poprawić stopnie.

- Do Akademii Medycznej w Białymstoku zdawałem w 1980 roku. Punktów tyle mi wystarczyło, żeby studiować stomatologię. A nie był to mój wymarzony kierunek. W związku z tym, przez rok pracowałem w pogotowiu jako sanitariusz. Oczywiście, cały czas uczyłem się do egzaminów wstępnych. I następnym razem już dostałem się na wydział lekarski - opowiada znany chirurg.

Czuł, że dziedziną medycyny, w której mógłby się spełniać będzie albo chirurgia, albo ginekologia.

- Nie widziałem siebie jako lekarza podstawowej opieki zdrowotnej, internisty. Nie miałem medycznych koneksji medycznych - jestem pierwszym lekarzem w rodzinie - no i łatwiej nie miałem. Dla absolwentów takich jak ja nie było pracy w Białymstoku - wspomina końcówkę lat 80-tych.

Dlatego wyruszył z żoną Beatą w podróż po Mazurach, Suwalszczyźnie, Białostocczyźnie w poszukiwaniu miejsca, gdzie można by było zrobić specjalizację właśnie z chirurgii lub ginekologii. Świeżo upieczony lekarz trafił do Warszawy. Tam, po wyprowadzce z Białegostoku, już mieszkali jego teściowie. To był rok 1987.

- Wyjechałem, żeby zrobić specjalizację najpierw z chirurgii ogólnej I stopień, a potem pojechałem z Warszawy do Polanicy Zdroju, żeby zrobić II stopień specjalizacji, już z chirurgii plastycznej - wyjaśnia doktor Szczyt.

Udało się. W najstarszym w Polsce i jednym z najlepszych ośrodków chirurgii plastycznej na świecie dr Marek Szczyt operował - głównie bardzo skomplikowane przypadki zakwalifikowane do operacji rekonstrukcyjnych - przez siedem lat. Potem wrócił do Warszawy. Tu przez pięć lat pracował w Centrum Zdrowia Dziecka. Swój pierwszy gabinet otworzył w 2003 roku. A w 2011 oficjalnie otwarta została jego duma, czyli nowoczesna klinika chirurgii plastycznej, którą oglądaliśmy w telewizyjnym programie.

- Chirurgia plastyczna jest dziedziną bardzo elitarną, a jednak udało mi się do tej elity wkroczyć. Takiemu zwykłemu chłopakowi z Białegostoku. To mój wielki sukces - przyznaje dr Marek Szczyt.

Udało się opowiedzieć Polakom o chirurgii plastycznej

W Białymstoku na Wysokim Stoczku wciąż mieszka mama doktora i jego młodsza siostra z dziećmi. Doktor odwiedza je kilka razy do roku. Ubolewa, że za rzadko, ale na więcej nie pozwalają mu głównie obowiązki zawodowe. Poza tym - jak mówi - jego życie jest w Warszawie. Tu mieszka z żoną, ma dwie córki, są teściowie.

- Czym mam wnuczęta? Jeszcze nie mam. Nie, nie... - zaprzecza ze śmiechem. - Choć może by wypadało, bo mam 54 lata.

Żadna z córek doktora Szczyta nie chce pójść w jego ślady, ale on - jak zapewnia - specjalnie się tym nie martwi.

Mówi, że ma wielki sentyment do Białegostoku i z dumą obserwuje, jak jego rodzinne miasto się rozwija.

- Bardzo lubię to miasto i lubię białostoczan - wyznaje znany chirurg. - Zdarza mi się raz na kilka lat taka sentymentalna wycieczka po Białymstoku. Żeby zobaczyć te Bojary, gdzie się wychowałem, jedną, drugą szkołę. Pałac Branickich.

Jeśli doktorowi uda wygospodarować jakiś wolny czas, to ucieka na ukochane Mazury na żaglówkę lub gdzieś w ciepłe kraje.

- Serial „Sekrety chirurgii” oczywiście sprawił, że mam dużo więcej pacjentów. Ale poczytuję sobie za sukces także to, że udało się nagłośnić, czym chirurgia plastyczna się zajmuje. Wprawdzie w serialu nie było dużo zabiegów rekonstrukcyjnych, ale starałem się przemyć czy to rekonstrukcję ucha, czy operacje w zespole Turnera. To sukces, bo ludzie więcej wiedzą o chirurgii plastycznej. Poznali również mnie, jakim jestem człowiekiem. Było to dość klarownie pokazane - uśmiecha się dr Marek Szczyt.

Dr Marek Szczyt to jeden z najbardziej znanych i cenionych chirurgów plastycznych w Polsce. Wydział lekarski Akademii Medycznej w Białymstoku ukończył w 1987 roku. Doświadczenie zdobywał pod okiem wielu wybitnych specjalistów z dziedziny chirurgii i chirurgii plastycznej, rekonstrukcyjnej w kraju. Wiedzę i umiejętności doskonalił na licznych kongresach i szkoleniach m.in. w Stanach Zjednoczonych, Francji, Austrii, Niemczech. Jest właścicielem położonej w Warszawie, otwartej w 2011 roku, bardzo nowoczesnej Kliniki Chirurgii Plastycznej. Czas oczekiwania na operację, którą ma przeprowadzić, to pięć lat. Wielką popularność zyskał po emisji trzysezonowego programu wyprodukowanego przez TVN pod tytułem „Sekrety chirurgii”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny