Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dr Maciej Białous: Zaskoczenia wynikami nie ma. Ale wcześniej zabrakło merytorycznej dyskusji

Agata Sawczenko
Agata Sawczenko
Dr Maciej Białous
Dr Maciej Białous Wojciech Wojtkielewicz
Rozmowa z dr. Maciejem Białousem, socjologiem z Wydziału Socjologii Uniwersytetu w Białymstoku.

Znamy już większość wyników wyborów w naszym regionie. Jest zaskoczenie?
Jeżeli mielibyśmy szukać niespodzianek i zaskoczeń, to trochę na siłę. Sprawdziły się przewidywania, oczywiście – nie w 100 procentach.

Kolejna kadencja Tadeusza Truskolaskiego na fotelu prezydenta Białegostoku niespodzianką nie jest?
Tadeusz Truskolaski występował z pozycji wyraźnego faworyta, który – moim zdaniem – za bardzo nie miał z kim przegrać. Tyle tylko, że zastanawiano się, czy będzie w Białymstoku druga tura. Szanse na wygraną bez drugiej tury zwiększało, że ostatecznie nie pojawił się żaden kontrkandydat z Trzeciej Drogi.

Byłoby więcej emocji, gdyby zamiast Henryka Dębowskiego, z ramienia PiS na prezydenta Białegostoku kandydował Artur Kosicki?
Gdyby Artur Kosicki zdecydował się ostatecznie na kandydowanie na prezydenta Białegostoku, to byłby to - moim zdaniem – najmocniejszy kandydat na to stanowisko ze strony PiS-u. Biorąc pod uwagę, że nazwisko Henryka Dębowskiego zostało ogłoszone właściwie w ostatniej chwili, to wydaje się, że był on na nieco trudniejszej pozycji. Doceniłbym więc to, że jego wynik jest bardzo poprawny, de facto nawet nieco lepszy niż wynik Jacka Żalka w poprzednich wyborach. Ale patrząc na rozkład elektoratu w Białymstoku, to zmiana kandydata z PiS nie zmieniłaby raczej wyniku głosowania, choć oczywiście mogłoby to doprowadzić do drugiej tury. Dużo natomiast mógłby zmienić kandydat z Trzeciej Drogi, który być może zabrałby część takiego bardziej miękkiego elektoratu Tadeuszowi Truskolaskiemu i to by znacznie zwiększyło szansę na drugą turę, do której pewnie wszedłby właśnie Tadeusz Truskolaski z kandydatem PiS-u.

Ale trzeba przyznać, że Henryk Dębowski osiągnął w tych wyborach niemały sukces – zdobył przecież 33,5 proc. głosów. Czy to wynik jego intensywnej kampanii?
W pewnym sensie komfortowość sytuacji Henryka Dębowskiego polegała na tym, że on w zasadzie nic nie musiał, a wszystko mógł. Startował trochę z pozycji czarnego konia. Jego kampania była oczywiście bardzo krótka, nie było zbyt wiele czasu na merytorykę. Ale też wydaje mi się, że Henryk Dębowski pokazał się jako bardzo aktywny kandydat, zarówno jeżeli chodzi o takie pokazywanie siebie na reklamach wielkoformatowych, ale też w ogóle jako osoby, która starała się aktywnie komentować sprawy związane z miastem, spotykać się z mieszkańcami i tak dalej. Wydaje mi się, że bardzo dobrze wykonał tę pracę – to też może być jakiś kapitał wykorzystywany przez niego w przyszłości. Dębowski to jeszcze stosunkowo młody polityk, który ma już doświadczenie. Pamiętajmy, że kandydował w wyborach parlamentarnych jesienią. To wszystko może owocować w przyszłości.

Do tej pory Koalicja Obywatelska miała większość w białostockiej radzie miasta. Teraz wydaje się, że zdobyła połowę miejsc. Czy to zmieni jakoś naszą białostocką rzeczywistość. Czy sprawi, że prezydenta Truskolaskiego czeka ciężka kadencja?
Wyniki dzisiejszego (8 kwietnia - przyp. red.) poranka pokazują, że w białostockiej radzie będzie w miarę bezpieczna większość złożona z Koalicji i Trzeciej Drogi. Oczywiście, zawsze coś może się zmienić. Słyszy się w mediach o tym, że brak kontrkandydata na prezydenta ze strony Trzeciej Drogi będzie skutkował tym, że nowa osoba zostanie wiceprezydentem. Być może więc, trochę bocznym wejściem, nowy powiew, nowe otwarcie czy troszeczkę nowy układ sił do białostockiej rady wejdzie. Nie wydaje mi się natomiast, że będzie to jakoś mocno inna czy trudniejsza kadencja dla Tadeusza Truskolaskiego, zwłaszcza ze strony rady miasta.

W białostockiej radzie miasta, ale i w innych miejscowościach, również w sejmiku, gros mandatów przypadło PiS-owi i Koalicji Obywatelskiej, po kilka Trzeciej Drodze. Taka polaryzacja jest dobra? Czy lepiej by było, gdyby tych wchodzących w skład rad czy sejmiku ugrupowań było więcej?
Szczerze mówiąc, to trochę ubolewam – jeżeli chodzi o wybory na poziomie gmin czy miast, że brakuje troszeczkę takiego właśnie świeżego dopływu ludzi: albo z mniejszych ugrupowań politycznych, albo z inicjatyw obywatelskich, inicjatyw mieszkańców. Wybory samorządowe mają swoją specyfikę. Wiemy, że jednostki samorządu terytorialnego są takimi pierwszymi ciałami politycznymi, które decydują na przykład o jakości życia w naszych miejscowościach. I wydaje mi się, że byłoby bardzo dobrze dla nas wszystkich, gdyby nie tylko taka logika podziału partyjnego ogólnopolskiego decydowała o tym, kim będą ludzie, którzy decydują na przykład o sprawach na naszych osiedlach. Więc generalnie rzecz biorąc, ubolewam nad tym, że będzie brakowało w tej białostockiej radzie przedstawicieli tych mniejszych ugrupowań, czy też, że w ogóle nie nie startowały takie oddolne inicjatywy, jak np. 5 lat temu Inicjatywa dla Białegostoku. Wprowadzenie nawet pojedynczych osób, które mają trochę inne perspektywy i które nie do końca są związane z logiką tego duopolu ogólnopolskiego, mogłyby po prostu coś ciekawego wnieść.

Za to w Suwałkach nie udało się jeszcze wybrać prezydenta. Tu będzie druga tura wyborów. Z kolei w Łomży prezydentem na kolejną kadencję zostaje Mariusz Chrzanowski.
Wynik w Łomży nie jest dla mnie jakąś specjalną niespodzianką, tym bardziej że przecież tam było zaledwie trzech kandydatów. A wiadomo: im mniej osób startuje, tym większe szanse na wygraną w pierwszej turze. Za to o pewnym zaskoczeniu faktycznie możemy mówić w Suwałkach, zwłaszcza jeśli chodzi o tak duży spadek poparcia, jeśli chodzi o urzędującego prezydenta, bo aż kilkanaście punktów procentowych w dół, porównując z poprzednimi wyborami. To może sprawić, że najbliższe dwa tygodnie będą w Suwałkach bardzo gorące. Oczywiście, urzędującemu prezydentowi nie zabrakło dużo do wygrania w pierwszej turze, bo zdobył ponad 48 proc. głosów. Ale teraz może zdarzyć się wszystko: rekomendacje, przepływy elektoratu, być może jakieś obietnice.

To była bardzo krótka kampania. Nie wszyscy kandydaci w niej żywo uczestniczyli. Ja w swojej skrzynce pocztowej nie znalazłam w tym roku ulotki prezydenta Truskolaskiego.
Ale za to mnie prezydent Truskolaski witał codziennie wielkoformatową reklamą, którą powiesił naprzeciwko urzędu. Ale ma pani rację – tak zresztą było w wielu polskich miastach. Ci wyraźni faworyci nie mieli żadnego interesu w tym, by konfrontować się ze swoimi przeciwnikami. I wydaje mi się, że Tadeusz Truskolaski, podobnie jak Rafał Trzaskowski w Warszawie czy faworyci w innych miastach – świadomie unikał takich sytuacji debatowania, konfrontowania się po to, żeby utrzymywać bezpieczną przewagę nad przeciwnikami. Ja trochę też ubolewam nad tym, że kampania była krótka, ale że też – i to słychać było także wczoraj w słowach na przykład Donalda Tuska– że partie traktowały te wybory jako pewnego rodzaju dogrywkę czy przedłużenie tego, co mieliśmy jesienią. Moim zdaniem, to nie jest do końca zdrowe i nie do końca dobre, kiedy o wyborach samorządowych myślimy jako o przedłużeniu tego, co się dzieje na poziomie ogólnokrajowym. Ale dlatego może właśnie zamiast prawdziwej kampanii zostaliśmy zarzuceni wielkoformatowymi reklamami poszczególnych kandydatów tych największych partii. Szkoda, bo chciałbym posłuchać merytorycznej rozmowy o Białymstoku czy regionie.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny