Zakopane zwłoki psa znaleziono w październiku 2020 r. na posesji na osiedlu Dojlidy, gdzie mieszkał oskarżony ze swoją matką. To kobieta była właścicielką czworonoga, który zaginął. Zwierzę wydobyli mundurowi i technik kryminalistyki. Okazało się, że pies został zastrzelony z nieustalonej broni śrutowej.
Rafał K. zatrzymany został dwa dni po makabrycznym odkryciu. Usłyszał zarzut zabicia psa ze szczególnym okrucieństwem. Ustawa o ochronie zwierząt przewiduje za to karę nawet 5 lat więzienia.
Prokuratorski akt oskarżenia w tej sprawie trafił do Sądu Rejonowego w Białymstoku. W czwartek ruszył proces.
Czytaj też: Białystok. Wyrzucili psa z ósmego piętra, bo wskoczył na stół w trakcie kolacji. Zwierzę nie przeżyło
Rafał K., podobnie jak w śledztwie, nie przyznał się do winy. Do zabójstwa miało dojść 18 października 2020 r.
- Żadnego mojego udziału w tym nie było. Nie posiadam broni. Nawet nie było mnie wtedy w domu. W tamtym okresie miałem konflikt z konkubiną. Jak robiła dla mnie awantury, wychodziłem. Po parę dni mnie nie było - wyjaśniał oskarżony przed sądem. Twierdzi, że po jednym z takich powrotów, znalazł zwłoki psa na posesji. - Ten piesek leżał sobie pod rzeczką na końcu działki. Przyszedłem do domu, powiedziałem byłej konkubinie, że "pies nie żyje, ktoś go chyba otruł, ludzie będą w końcu mieli spokój". Nawet nie wiedziałem, że on został zastrzelony. Żeby go nie wyrzucać do kosza, wziąłem łopatę i po prostu go zakopałem - tak jak się należy, humanitarnie.
W śledztwie dodał, że pies często uciekał z posesji. Był agresywny, rzucał się na ludzi, dzieci się go bały, a sąsiedzi skarżyli i ganiali. Stąd podejrzenie, że czworonóg mógł zostać przez kogoś otruty.
Zobacz także: Prokuratura Rejonowa w Suwałkach oskarżyła 73-latka o znęcanie się nad królikami i psami
- Mnie samego ugryzł z trzy razy. Ale nie myślałem, żeby go jakoś ukarać. Całe życie lubiłem zwierzęta. Mam w domu psa, mam kota - wymienia oskarżony.
Obciążają go jednak zeznania matki, która została przesłuchana na tej samej rozprawie.
- Nie pamiętam dokładnie kiedy to było... Przyszła do mnie rano do pokoju konkubina syna i powiedziała ze łzami w oczach: "mamo, Rafał zastrzelił psa. Widziałam go". Po jakimś czasie przyszedł Rafał i powiedział: "zastrzeliłem tego, co mnie napadał i gryzł. Kto dla mnie zrobi krzywdę, tak samo zostanie zastrzelony jak ten pies" - wyznała 66-latka. Twierdzi, że po tej rozmowie na kilka dni wyjechała do córki. Po powrocie odwiedziła ją policja, z pytaniem, ile mam psów, i gdzie jest trzeci. - Więc powiedziałam, że syn go zabił i zakopał.
Kolejna rozprawa odbędzie się w październiku. Sąd zamierza przesłuchać kolejnych świadków (w tym byłą konkubinę oskarżonego) oraz biegłych, którzy przeprowadzili sekcję zwłok czworonoga.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?