Gnijące zielsko pływa po całej powierzchni. Nie ma gdzie zarzucić wędki. Na dodatek śmierdzi jak z obornika - żali się jeden z wędkarzy.
Od lat łowi nad zalewem w Dojlidach. Ale jak sam mówi takich wytrwałych jak on wędkarzy pozostało już tu niewielu. Mimo, że opłacają składki nie mają gdzie łowić. Wszystko przez sposób, w jaki jest czyszczony akwen przez pracowników Ośrodka Sportów Wodnych.
- Zielsko po ich koszeniu zablokowało dostęp dla wędkarzy - żali się wędkarz.
W ubiegłym tygodniu po raz kolejny oczyścił miejscówkę, na której zazwyczaj łowi.
- Gdy po trzech dniach przyszedłem, to okazało się, że całe pozostałości z koszenia spłynęły na nią - mówi.
Twierdzi, że wiele razy prosił kierownika Ośrodka, aby oczyścić miejscówki wędkarskie.
- Ale oni mówią, że tylko plaża i środek zalewu jest dla nich najważniejszy - dodaje wędkarz.
Tomasz Budzyński, kierownik Ośrodka, tłumaczy, że roślinność wodna jest i będzie koszona, ponieważ zalew musi być żeglowny dla osób korzystających z wypożyczalni sprzętu pływającego (rowery wodne, kajaki, łodzie żaglowe), szkolących się na stopnie żeglarskie i motorowodne, klubów żeglarskich i kajakowych, jak również osób pływających na kąpielisku.
Tłumaczy, że roślinność koszona jest w ciągu jednego dnia a następnie nawet przez kilka dni - w zależności od ilości urobku oraz warunków atmosferycznych - jest wybierana z wody.
- Nikt nie ma wpływu na kierunek wiatru, który może skoszoną roślinność kierować po wodzie w różne miejsca całego zalewu - mówi Tomasz Budzyński.
To nie pierwszy raz, gdy sprawa roślinności zarastającej zalew budzi emocje. W sierpniu radny Henryk Dębowski napisał interpelację w tej sprawie do prezydenta. Zasugerował, że w związku z otwarciem wakeparku, który umożliwia korzystanie z rowerów wodnych, zasadne jest oczyszczenie zbiornika tak, aby zapewnić atrakcjom najwyższy standard bezpieczeństwa.
- Bezpieczeństwo powinno być tutaj priorytetem, gdyż można zakładać, że z atrakcji, które są przewidziane do końca września będą korzystały również dzieci - podkreślał radny.
Wskazywał w niej, że w ostatnich latach wiele zbiorników wodnych w kraju ma problem z wodorostami i w tym celu prowadzone są prace oczyszczające za pomocą specjalnych kombajnów kosząco-zbierających.
Władze miasta przyznały, że rozwijająca się w naturalny sposób, poza kąpieliskiem, roślinność stanowi problem z uwagi na to, że zbiornik jest stosunkowo płytki. Dlatego Białostocki Ośrodek Sportu i Rekreacji już od 2012 r. korzysta z maszyny do koszenia roślinności wodnej. TRUXOR 5000 jest wykorzystywany od wiosny do jesieni ( to właśnie po takim koszeniu problemy mają wędkarze).
- Tylko gruntowne pogłębienie zbiornika może rozwiązać problem okresowego zarastania, które z różną intensywnością następuje w różnym czasie i w różnych miejscach - zaznaczał Krzysztof Karpieszuk, sekretarz miasta, w odpowiedzi na interpelację radnego.
Miasto na razie nie ma pieniędzy na taką inwestycję.
Katastrofa śmigłowca z prezydentem Iranu. Co dalej z tym krajem?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?